Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

Nie tak dawno, tak blisko

- Zakładnicy wolności to saga wielkopolskiej rodziny ziemiańskiej  z niewielkiego dworu nieopodal Środy Wielkopolskiej w czasach niezwykłych: toczy się Wielka Wojna, coraz bardziej realne stają się marzenia o niepodległości, świat ogarnia fascynacja hipnozą, seansami spirytystycznymi, trwa walka o prawa kobiet, do różnych dziedzin życia wkracza postęp techniczny, dążenia do przemian społecznych są coraz bardziej widoczne - mówi Nina Majewska-Brown*, autorka książki Florentyna i Konstanty. Zakładnicy wolności. 1916-1924.

, - grafika artykułu
Poznań, Plac Wolności, lata 20. XX wieku, fot. archiwum

Ma Pani na swoim koncie już wiele książek: od obyczajowych po trudne, wstrząsające pozycje opisujące zło Auschwitz i ludzi, którzy je swoją altruistyczną postawą pokonali. A teraz napisała Pani książkę o Wielkopolanach żyjących w czasie nie tak dawnym a niezwykle ważnym: tytułowa karta konkretyzuje go: Florentyna i Konstanty. Zakładnicy wolności. 1916-1924. Co skłoniło Panią do tej zmiany?

Zabrzmi to może trochę nieprzekonująco, ale w pewnym stopniu moi nastoletni synowie, którzy pod wpływem naszych wspólnych wędrówek po mieście napisali książkę o początkach Poznania: Kuba na tropie historii, czyli czego nie dowiecie się w szkole. I to był ten wyraźny impuls, co oczywiście nie znaczy, że wcześniej nie interesowałam się naszymi tradycjami. Urodziłam się w Poznaniu, nieraz podkreślam, że jestem poznańską pyrą, i od małego ciekawiły mnie wydarzenia i postacie naszego regionu. Miałam  wielkie szczęście, bo dobrym duchem mojego dzieciństwa był wujek Feliks Klaczyński, szerzej dziś znany jako twórca modeli wiatraków, które można oglądać w Muzeum Rolnictwa w Szreniawie. I to on właśnie wprowadzał mnie w świat literatury i niedawnej przeszłości: czytał mi Sienkiewicza, Rodziewiczównę i często opowiadał o swoim życiu. Był powstańcem wielkopolskim - walczył pod Kępnem - i pokazywał pamiątki, listy, artykuły, uwrażliwiając w ten sposób  na historię, która działa się blisko, w rodzinie, w znanych miejscowościach. I to był ten początek - sama też zaczęłam gromadzić różne materiały związane z powstaniem 1918 roku, ale jeszcze nie z zamiarem napisania książki. Dopiero niedawno, gdy dzięki przyjaciółce poznałam pana Zbyszka Jóźwiaka, pasjonata historii ze Środy i właściciela niepublikowanego dotąd, autentycznego rodzinnego pamiętnika z naszego powstania, sprawa stała się dla mnie oczywista: muszę to wszystko opisać! Uważam po prostu, że mamy dług wobec naszych przodków, bo ich praca i czyny wciąż zbyt słabo są w Polsce znane, a przecież ze wszech miar zasługują na poznanie i podziw.

W książce znalazł się cały pamiętnik Franciszka Jóźwiaka. Zaczyna się 20 grudnia 1918 roku, a kończy w roku 1933, kiedy otrzymuje książkę inwalidzką. Bardzo ciekawy dokument, uzupełniony dodatkowymi, historycznymi wyjaśnieniami, które Pani ze znawstwem dobrała, i także zdjęciami. Natomiast w powieści Franciszek jest tylko jedną z występujących tam postaci, nawet  nie drugoplanową...

Bo inny był cel, jaki przed sobą postawiłam. Zakładnicy wolności to saga wielkopolskiej rodziny ziemiańskiej  z niewielkiego dworu nieopodal Środy Wielkopolskiej w czasach niezwykłych: toczy się Wielka Wojna, coraz bardziej realne stają się marzenia o niepodległości, świat ogarnia fascynacja hipnozą, seansami spirytystycznymi, trwa walka o prawa kobiet, do różnych dziedzin życia wkracza postęp techniczny, dążenia do przemian społecznych są coraz bardziej widoczne. Diametralnie zmienia się i moda, co wiąże się z coraz szerszym udziałem kobiet w wielu dziedzinach gospodarki - dla uboższych otwierają się fabryki, praca służących nie jest już jedyną drogą do samodzielności.

Florentyna - narratorka powieści - jest świetną obserwatorką tego wszystkiego, co dzieje się zarówno w jej bliskim otoczeniu, w domu, jak też w polityce. Sumienna czytelniczka gazet doskonale orientuje się w prądach wychowawczych, gospodarczych nowinkach, zagadnieniach medycznych. Wie, jak nowocześnie żywić i wychowywać dzieci i jak planować rodzinę.

Dla kontrastu wprowadziła Pani do powieści teściową Florentyny, Sewerynę.

To przedstawicielka świata matron, jak to nazywam. Kobiet, które wszystko wiedzą lepiej, głuche są na nowoczesność, a jednocześnie hołdują pojawiającym się wówczas różnym magicznym praktykom, wiecznie zwracają uwagę młodszym, nie dopuszczają sprzeciwu etc.

Ta klasyczna - powiedziałabym - walka kobiet w rodzinie, bardzo przekonująco jest przez Panią opisana. Tło obyczajowe jest świetnie oddane, podobnie jak to było w poprzednich Pani powieściach. Bardzo dobrze czyta się opisy funkcjonowania dworu, relacji ze służbą, wiejskiego gospodarstwa, kuchni. Kiedy trafiłam na opis smażenia powideł, przypomniałam sobie Mariannę i róże Joanny Konopińskiej i Janiny Fedorowicz, moją ulubioną książkę.

Moją też! Akcje obu książek rozgrywają się właściwie w tej samej scenerii, w tych samych okolicach, w pobliżu Środy. To z nimi związani są Jóźwiakowie: Franciszek z pamiętnika i Zbigniew współcześnie, no i przede wszystkim moi tytułowi Zabierzyńscy - Konstanty i Florentyna. I jeszcze jedno powiem: w opisach wiejskiego gospodarstwa pomagały mi nie tylko książki, wspomnienia, gazety, archiwa z tamtej epoki, ale też moje dziecięce obserwacje.

Wracajmy do najważniejszego wydarzenia w powieści - rok 1918...

Konstanty, mąż Florentyny, zaangażowany jest w konspiracyjne przygotowania do walki zbrojnej, podobnie jak gospodarujący w niedalekim folwarku Franciszek Jóźwiak, autor tego cennego pamiętnika. Konstanty stał się opiekunem, mentorem dla Franciszka, w swoim gospodarstwie daje też schronienie dezerterom z pruskiego wojska, którzy niebawem przyłączą się do walki o niepodległość, mieszkanie teściów w Poznaniu przygotowuje na przybycie powstańców. A Florentyna, jak doświadczona dziennikarka relacjonuje przebieg powstania, emocje, czytelnik jest znakomicie informowany i o walkach, i o staraniach dyplomatycznych, i o toczącym się zwykłym, codziennym życiu. Franciszek nie poprzestaje na walkach  w Wielkopolsce. Chociaż do pracy w gospodarstwie namawia go usilnie Florentyna, podkreślając wartość pracy organicznej, idzie bić się z bolszewikami. Ciężko ranny podczas walk na wschodzie, zostaje inwalidą do końca życia. Przestaje być partią dla kobiet, do dotychczasowej pracy na roli też się nie nadaje. To tragiczna postać.

Myślę, mam nadzieję!, że po przeczytaniu tej książki czytelnik, który miał dotąd mgliste pojęcie o naszym regionie, zupełnie inaczej spojrzy na Wielkopolskę. Że przekona się, iż działy się tu rzeczy wielkie, a i codzienność była bardzo ciekawa. Cieszę się, że współpracuje ze mną historyk - Zbyszek Jóźwiak, dziękuję za pomoc znawcom regionu, którzy wspierali mnie nie tylko zresztą w tej pracy.

Będzie ciąg dalszy Zabierzyńskich?

Już jest! To historia ich córek doprowadzona do współczesności. Tytuł : Cztery siostry.

Rozmawiała Grażyna Wrońska

*Nina Majewska-Brown - absolwentka filologii polskiej i klasycznej oraz dziennikarstwa na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Przez wiele lat związana z reklamą i PR-em. Zadebiutowała w 2015 roku powieścią Wakacje. Jest także autorką poczytnych Nina, Mąż na niby, Żona na zamówienie, Tylko dla dorosłych oraz trzech powieści o tematyce obozowej, m.in. Ostatnia "więźniarka" Auschwitz.

  • Nina Majewska-Brown, Florentyna i Konstanty. Zakładnicy wolności. 1916-1924
  • Wydawnictwo Bellona

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021