Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Zabawne, ponure refleksje

W ramach wakacyjnych koncertów na Dziedzińcu CK Zamek wystąpiła Dorota Masłowska ze swym zespołem Mister D. Artystka w lekkiej, ironicznej formie nie tylko bawi, ale również mówi sporo prawdy - o polskiej muzyce i o nas samych.

. - grafika artykułu
Fot. Tomasz Nowak

"Moim gatun­kiem macierzystym pozostaje słowo, ale literatura jako branża bardzo mnie zmęczyła. Uważam że pol­skie społeczeństwo jest bardzo niemiłe. Ale nie mogę o tym napisać książki, bo nienawidzę literatury zaangażowanej. A tu nagle mogłam wyrazić wszyst­kie swoje ponure reflek­sje o tirówkach, alfon­sach, hajsie i jeżdżeniu Audi" - mówiła Dorota Masłowska o nagrywaniu płyty zespołu Mister D. Nie oznacza to oczywiście, że artystka stworzyła projekt interwencyjny, publicystyczny i bardzo poważny. Wręcz przeciwnie. Mister D. to całość złożona z elementów pastiszu, często na granicy kiczu (albo i poza nią), rzecz swobodna, zabawna, pełna inteligentnego humoru. A w dodatku, również dzięki swoistej konstrukcji kolażu, bardzo ciekawa pod względem muzycznym.

To wszystko mniej więcej wiedzieliśmy po wysłuchaniu wydanej przed kilkoma miesiącami, debiutanckiej płyty, zatytułowanej, stosownie do zamierzeń autorki, "Społeczeństwo jest niemiłe". W środowy późny wieczór na Dziedzińcu Zamkowym mieliśmy okazję sprawdzić jaka jest sceniczna wartość projektu, którego współtwórcą - w sensie muzycznym i producenckim - jest Marcin Macuk, bardzo ceniony artysta, również współautor w ostatnich latach sukcesów Katarzyny Nosowskiej czy zespołu Hey, w przeszłości także muzyk grupy Pogodno.

Podotykać jak gwiazda

Oczywiście, Mister D. nie został stworzony po to, by zachwycać formalną doskonałością, wybitnym brzmieniem instrumentów czy olśniewającym głosem wokalistki. Na szczęście jednak nie jest to też formuła dla tych, którzy oczekiwaliby wyłącznie scenicznego kabaretu. Znakomite poczucie humoru, potrzeba opowiedzenia kilku zabawnych historyjek czy delikatne wyśmianie infantylizmu gwiazdek krajowej sceny, nie przeszkadzają w tym, że artyści mówią też o paru ważnych rzeczach, a jednocześnie całość pod względem muzycznym również ma swój sens.

Mister D. to projekt spójny i konsekwentnie poprowadzony. Pastiszowej formule wielu utworów odpowiadają też sceniczne kreacje artystów - połyskliwe i błyszczące dość tandetnym blaskiem. Całości dopełnia też konferansjerka Masłowskiej, naśladująca najbardziej pretensjonalne, tradycyjne hasła rzucane zazwyczaj ze sceny. Już na wstępie liderka powiedziała na przykład: "Cieszymy się bardzo, że przyjechaliśmy do Poznania. Słyszeliśmy, że jest to piękne miasto i że jest tu wspaniała publiczność". Słuchacze reagowali gromkim śmiechem, czasem głośno odpowiadali artystom, budząc również ich wesołość. Masłowska zachęcała też widzów na przykład do rytmicznego wymachiwania rękoma, ale też do zapalenia zapalniczek - lub w ostateczności poświecenia telefonami komórkowymi - w trakcie utworu, który uznała za liryczny i nastrojowy. Wreszcie, naśladując festiwalowe zachowania gwiazd powiedziała: "a teraz podejdę do was  i podotykam waszych dłoni", po czym przeszła wzdłuż sceny podając rękę słuchaczom, niczym któraś z pop gwiazd.  Wszyscy bawili się doskonale.

Punkowy duch i elektronika

Co ważne, Masłowska całkiem zgrabnie dawała sobie radę wokalnie. Wiadomo, że jej piosenki nie wymagają ogromnych umiejętności, ale w formule, którą sobie wymyśliła, mieściła się znakomicie. Towarzyszyło jej czterech muzyków, ze wspomnianym Macukiem na czele. W zespole był perkusista oraz trzej instrumentaliści przy pulpitach z instrumentami elektronicznymi, okazjonalnie któryś z nich brał do ręki gitarę basową. Muzyka, mocno zrytmizowana, oparta na krótkich melodycznych frazach brzmiała świetnie. To twórcze spięcie punkowej energii, elektronicznych bitów, wsparte czasem wdzięcznymi, czasem ostentacyjnie tandetnymi melodiami. Całość dopełniały ciekawe filmiki i wizualizacje, wyświetlane w tyle sceny.

Nie tylko swoje

W repertuarze wieczoru znalazły się oczywiście piosenki ze wspomnianej płyty "Społeczeństwo jest niemiłe", na czele największymi pochodzącymi z niej hitami, takimi jak "Chleb", "Hajs", "Żona piłkarza" czy przezabawny "Prezydent" o ciężkim losie głowy państwa - chóralnie odśpiewany przez publiczność.

Fantastycznie zabrzmiały covery, które popłynęły pod koniec koncertu. Być może pod względem muzycznym był to najciekawszy fragment wieczoru. Masłowska z kolegami wykonali najpierw dawny kultowy hit polskiej sceny niezależnej lat osiemdziesiątych "Ciągle w ruchu" zespołu Kosmetyki Mrs. Pinky, a zaraz potem pochodzące z następnej dekady "Kolory" słynnego Post Regimentu. Bardzo chętnie posłuchałbym studyjnych wersji tych opracowań.

Nie wiem czy Mister D. to pomysł/projekt jednorazowy, czy będzie miał kontynuację. Jednak dobrze, że się pojawił. Świetnie też, że mieliśmy możliwość posłuchania zespołu w Poznaniu na żywo. Nigdy dość  inteligentnej zabawy.

Tomasz Janas

  • Mister D. (Dorota Masłowska z zespołem)
  • Dziedziniec Zamkowy
  • 16.07