Kultura w Poznaniu

Varia

opublikowano:

Nie mamy miejsca, by uciec

Co robić, by zatrzymać katastrofę klimatyczną, która jest tuż za rogiem? Czy jesteśmy w stanie coś jeszcze zrobić? A może jest już za późno? Próbę poszukania optymistycznych rozwiązań w tej nieoptymistycznej kwestii podjęli uczestnicy wtorkowej debaty w CK Zamek Jak odbudować świat i zatrzymać katastrofę klimatyczną? 

. - grafika artykułu
fot. Maciej Kaczyński/CK Zamek

- Jak to jest, że o nadciągającej katastrofie klimatycznej wiemy od jakichś 50 lat, a nadal wypieramy to, zaprzeczając bijącym na alarm naukowcom, nie wierzymy im. Czy to jest tak, że nauczyliśmy się z tym żyć? Czy może naukowcy mówią nie wystarczająco zrozumiałym językiem? Czy to jest może jeszcze inny powód? - pytała swoich gości prowadząca spotkanie Anna Pięta, działaczka ekologiczna.

Prof. Bogdan Chojnicki, specjalista zajmujący się wpływem warunków meteorologicznych na funkcjonowanie ekosystemów z Katedry Meteorologii Wydziału Melioracji i Inżynierii Środowiska Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, jeden z ekspertów portalu Naukaoklimacie.pl: - Jesteśmy świadkami lekcji koronawirusa. Mamy za sobą etap strachu, karności, podporządkowania obostrzeniom. Mija kilka miesięcy i oswajamy to zagrożenie i coraz częściej pojawiają się obrazki - "nikt nie popsuje mi urlopu, a już tym bardziej koronawirus. Poza tym ja tego koronawirusa nie widziałem, więc czego się mam się obawiać?" A statystyki rosną, nie mamy co do tego żadnych wątpliwości. Ze świadomością zmian klimatycznych jest w zasadzie tak samo - straty są z roku na rok coraz większe, widać to w statystykach, a my przyzwyczailiśmy się i dostosowaliśmy.  

Areta Szpura, ekologiczna aktywistka, ekspertka w temacie ekologii i zero waste, autorka książki Jak uratować świat? Czyli co dobrego możesz zrobić dla planety? oraz opublikowanego właśnie przez Estradę Poznańską przewodnika ekologicznego Ty też możesz uratować planetę: - Mam bardzo dużo przemyśleń na ten temat. Brakuje już tylko psychologa, który spróbuje zrozumieć naszą mentalność. Bo wiemy też na przykład, że cukier jest niezdrowy i że alkohol nam szkodzi i co z tego? Fakty faktami, ale... Poza tym cały czas - mam wrażenie - myślimy, że kwestia katastrofy klimatycznej nas nie dotyczy, że katastrofa dzieje się gdzieś "tam". Widzimy w internecie zdjęcie misia polarnego dryfującego na krze i myślimy, że to "tam" jest od nas bardzo daleko. Że to bardzo odległa, nie dotycząca nas sytuacja. Miałam nadzieję, że być może ostatnie pożary i podtopienia w Polsce zmienią taki sposób myślenia. Że "to" jest już u nas, za drzwiami, za rogiem. Bo może wtedy będziemy w stanie bardziej się zaangażować, bardziej się przejąć. I z tego przejęcia zacząć działać.

B.Ch.: A tymczasem w Iraku w ubiegłym tygodniu znów został pobity rekord temperatury: 51,8 st. C. Tam dochodzimy już do granicy wytrzymałości ludzi. My, żyjąc w kraju dość chłodnym, tak tego nie odczuwamy. Nadal wystarczy włączenie klimatyzatora, skrycie się w cieniu, wskoczenie do zimnej wody. Tam już to nie wystarcza.

A.P.: Mówimy o Iraku, o misiu polarnym, a mamy tuż obok Pojezierze Gnieźnieńskie, Pojezierze Konińskie. Wysychają kolejne jeziora w Wielkopolsce: Wilczyńskie, Kownackie, Osowa Góra, Suszewskie, Wójcińskie, Czyste, Ostrowskie... Wiemy, że to jest skutek działania kopalni odkrywkowych. Jak wygląda dziś zasób słodkich wód w Wielkopolsce?

B.Ch.: Kujawy, Wielkopolska i Mazowsze to regiony z najmniejszą sumą opadów w ciągu roku. W Polsce najwięcej opadów pojawia się na wybrzeżu i w okolicach gór, gdzie mieliśmy w tym roku lokalne powodzie. W Wielkopolsce dochodzi do tego wysoka średnia temperatura, która powoduje, że woda stosunkowo szybko odparowuje z krajobrazu. Kombinacja tych dwóch czynników powoduje, że Wielkopolska jest najsuchszym regionem w Polsce. Wiedzieliśmy od dawna, że tak jest. A dalszy wzrost temperatury będzie to naprężał jeszcze bardziej. I przyjęliśmy postawę adaptacyjną, przystosowujemy się.

A.Sz.: Czasem jeszcze ratujemy się ucieczką.

B.Ch.: Ucieczka jest bardzo dobrym pomysłem. Problem w tym, że już nie ma miejsca, gdzie można uciec, mamy wszędzie wspólną atmosferę. A wracając do Wielkopolski - w tym roku jesteśmy w dobrym stanie, w czerwcu nam wybuchła zieleń, jest przyjemnie, ale nie należy się spodziewać, że w następnych latach nie doświadczymy suszy.

A.P. Wielu z nas myśli, że skoro do 2100 roku podwyższy się temperatura o 1 st. czy 1,5 st. C. to przecież nas już tu nie będzie. Co roku poziom wody w rzekach się obniża, mamy ulewne deszcze, podtopienia i powodzie, a nigdy ten poziom się nie utrzymuje, od kilkunastu lat regularnie spada. Polska nie ma zasobów wody, zbiorników. Hiszpania, która ma mniej opadów - zasobów wody ma więcej. Czy to prawda, że Polska ma takie zasoby wody jak Egipt?

B.Ch. Tak, to prawda, w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Dla mnie słowem-kluczem jest "zrównoważenie". Myślenie zrównoważone. Jeśli zasób wody nie wróci do poziomu sprzed roku to znaczy, że mamy niezrównoważoną gospodarkę wodną i trzeba reagować (...) Studnie głębinowe sięgające po wody gruntowe nie są rozwiązaniem, bo te źródła też wysychają, jak nie są zasilane nowymi opadami. Poznań jest w lepszej sytuacji, bo korzysta z wody z dna rzeki Warty, która płynie cały rok.

A.P. Co robić w takim razie? Co pojedynczy obywatel/obywatelka może zrobić?

A.Sz.: Jeśli będziemy mniej kupować, mniej wydawać, dzięki temu może mniej będziemy musieli pracować. Sytuacja pandemii zrobiła dobry moment pauzy, kiedy zostaliśmy zmuszeni zastopować i popatrzeć na nasze życie z innej perspektywy. Zdaliśmy sobie sprawę, że wszystko tu na ziemi jest limitowane. Ciężko dawać rady, bo każdy z nas ma inne życie, inne możliwości: niektórzy lubią mięso, a inni muszą jeździć autem. Nie chodzi o to, by mówić komuś jak ma żyć. Tylko o to, żebyśmy sami zrobili rachunek sumienia i starali się, żeby nasz styl życia był jak najbardziej zrównoważony. Żebyśmy tyle, ile dostajemy od Matki Natury, Ziemi, oddawali z powrotem, nie czerpali z niej, jak ze źródła bez dna. Potrzebne nam jest też szersze spojrzenie, że to nie jest tylko to, co kupujemy w sklepie, wyrzucamy do kosza i koniec. Tylko to z kosza dalej gdzieś idzie, i to wysypisko ma dalej wpływ na nasze powietrze, na naszą wodę. Im bardziej to jest lokalne i im bardziej nas to dotyczy, tym bardziej jest szansa, że to do nas trafi i zaczniemy coś z tym robić, działać.

(...)

A.P.: Konsumujemy coraz większą ilość zasobów naturalnych, w tej chwili doszliśmy do momentu, w którym "zużywamy" jedną ziemię w zaledwie pół roku, czyli cały czas żyjemy na ekologiczny kredyt.

B.Ch.: Młodzi ludzi są jakąś nadzieją. Także ludzie najmniej aktywni ekonomicznie, żyjący prostym życiem. Pandemia pokazała, że oni są najlepiej na nią przygotowani. Przestaliśmy w pandemii chodzić do galerii, kupować rzeczy, a przecież nie jesteśmy nadzy. Może straciliśmy styl. Ale co to właściwie jest styl?

A.Sz.: Choć oczywiście konieczne są zmiany systemowe, podkreślałabym znaczenie działań lokalnych. Obserwuję od niedawna ekowioski, dążące w kierunku zrównoważonego rozwoju, czytam sporo o nich.

B.Ch.: Często gubimy sens w tym wszystkim. Widzimy górnika - ofiarę zamykanych kopalń. Trudniej zobaczyć ofiarę w klimacie albo we wnukach tego górnika.

(...)

Notowała Sylwia Klimek

  • dyskusja Jak odbudować świat i zatrzymać katastrofę klimatyczną?, z cyklu Obrazy wrażliwe
  • CK Zamek
  • 4.08
  • transmisja dostępna online

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020

Załączniki