Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Świat niekompletny

Jeśli zastanawiacie się, dlaczego we wszystkich kulturach funkcjonowały spektakle i były danej społeczności potrzebne, teraz w warunkach doświadczalnych poznaliście już gorzką odpowiedź. Internetowa wersja Zoom Do władzy Wielkiej i Sprawiedliwej Teatru Ósmego Dnia uświadomiła mi też, jak bardzo w czasach pandemii tęsknię za przedstawieniami granymi na żywo. Świat pozbawiony przeżyć teatralno-operowych jest zgoła niekompletny, marny i w gruncie rzeczy odstręczająco prymitywny.

. - grafika artykułu
Screen ze spektaklu, fot. Marek Bochniarz

Jak na złość, każda możliwa do wyobrażenia i zrealizowania proteza online wcale nie chce poprawnie zadziałać w rzeczywistości ludzi porozdzielanych od siebie zasadą społecznego dystansu. Pozostaje głównie szyderczą namiastką, co miast zapełniać brak sprawia jedynie, że ten staje się tym bardziej dotkliwy. Teatry, które dzielą się z fanami rejestracjami wideo swoich spektakli, zupełnie rozmijają się z moją, coraz bardziej palącą potrzebą uczestniczenia w przedstawieniach. Czy jednak tylko moją? Wątpię.

W Teatrze Wielkim w Poznaniu zawsze bardzo lubiłem słuchać komunikatu o zakazie fotografowania, w którym padało zaproszenie do odwiedzania go jak najczęściej. "Nie rejestruj, po prostu bądź i ciesz się tym", zdawał się sugerować głos lektora. Jestem pewien, że wielu z nas w pewnym momencie trwania pandemii w Polsce mocno pożałowało minionego zwlekania z odwiedzinami w teatrach, przekładanych planów na bycie w grupie, razem, na wspólne przeżywanie dzieł kultury.

"Dobry i sumienny obserwator"

Do władzy Wielkiej i Sprawiedliwej nie jest w zasadzie spektaklem teatralnym, lecz jego transpozycją na język jednego z popularnych obecnie komunikatorów internetowych, wliczając w to wszystkie jego wady (ograniczona jakość i płynność obrazu, rozpraszające uwagę sygnały dźwiękowe wydawane przez komputery). Gdyby aktorzy Teatru Ósmego Dnia zwyczajnie zarejestrowali bądź udostępnili jedno ze swoich archiwalnych przedstawień umieszczając je w sieci, to zaledwie dołożyliby się do stale rosnącej puli multimediów i/lub streamingów, nie proponując niczego oryginalnego. A jednak wybrali stworzenie dzieła osobnego, z pograniczna wideoartu i hybrydalnego eksperymentu. Na wyborze medium Zoomu zaważyło też fizyczne rozdzielenie od siebie artystów, przebywających obecnie w Polsce i Chorwacji. W tej niby trywialnej formie wideo, złożonej z portretowych ujęć czwórki aktorów siedzących w odosobnieniu od świata, ukryta jest jednak gorzka prawda o człowieku, którą można poszerzyć czy uaktualnić o wpływ samoizolacji na psychikę karnie poddających się jej ludzi.

W oryginalnej wersji Do władzy Wielkiej i Sprawiedliwej dotyczyło zjawiska donosów składanych przez Polaków współcześnie, do izby skarbowej, a także w przeszłości - do niemieckich władz okupacyjnych w czasie II wojny światowej. Kluczowe do zrozumienia tego problemu są dwie ostatnie wypowiedzi w spektaklu:

- Tadeusz Janiszewski: "Pisanie donosu jest afektywną formą zawiści. Inną afektywną motywacją do donosicielstwa, być może pochodną zawiści, jest frustracja. Frustracja, jak wiadomo, rodzi agresję. Sposobem jej wyrażania może być napisanie donosu".

- Ewa Wójciak: "Zawiść to trudne do zniesienia, bardzo silne, mroczne, pierwotne oraz destrukcyjne uczucie. Invidia - zawiść - «najwcześniejsza prosta eksterioryzacja popędu śmierci»".

Zaniedbany pasierb naszego wewnętrznego świata

Do władzy... stanowi zatem socjologiczne studium zawiści, obserwowanej z perspektywy towarzyszącego jej zjawiska ubocznego, czyli donosów. To toksyczne uczucie, do którego rzadko ktokolwiek jest skłonny się przyznać, bo wiąże się z nim głęboki wstyd. Bo jeśli odczuwamy zawiść, to z powodu wrażenia, że jesteśmy od kogoś gorsi, podrzędni względem innej osoby.

W przeciwieństwie do gniewu czy zniecierpliwienia, zawiść nie posiada też tak naprawdę logicznych i dających się jednoznacznie wskazać źródeł. Przeżywając zawiść, odczuwamy brak. Widząc, że ktoś takiego braku nie ma i coś posiada, chcemy to mieć. Ale zawsze musimy mieć wrażenie, że nam właśnie tego brakuje. To uczucie jest pułapką, polegającą na wpadnięciu w świat tęsknot i resentymentów. Często mylimy przy tym zawiść z zazdrością (zelos), która w istocie dotyczy strzeżenia tego, co już jest nasze.

Zawiść napędzana jest pożądaniem, liczba jej celów może być w zasadzie nieograniczona, a intensywność równie absurdalnie głęboka, co związana z nią pasja. Sekretna i nieuchwytna, dla osób ją przeżywających często pozostaje przy tym w sferze podświadomości. A ileż form może przybrać - bo zawiść to nie tylko przysłowiowe wbijanie noża w plecy, ale również uciszanie, wykluczanie, krytykowanie, droczenie się, a nawet nadmierne komplementowanie drugiej osoby. Zazdrość jest o wiele mniej intensywna, a przy tym usankcjonowana społecznie. Zazdroszcząc mamy również poczucie, że rosnąca w nas wrogość względem drugiej osoby jest jak najbardziej uzasadniona, a przy przeżywaniu zawiści dzieje się wprost przeciwnie.

Co się może kryć za retoryką "sprawiedliwości społecznej"?

Nowe dzieło Ósemek można potraktować jako gorzki komentarz do szeroko powtarzanej uwagi, jak to w zamknięciu, odcięci i obnażeni, będziemy mogli nareszcie popracować nad światem duchowym. Ten świat wewnętrzny nie składa się jednak - jak chyba sądzą naiwne osoby reprodukujące ten komunał - wyłącznie z dobrych treści i pozytywnych emocji. O, nie. Inaczej nasza kultura byłaby przecież nudna i anielska, kaleka i płytka. To duchowe bogactwo jest też czasem przekleństwem.

Opresyjna rzeczywistość pandemicznego zamknięcia jest doskonałą pożywką dla zawiści - zdaniem psychologów uczucia związanego bardziej z przeżyciami duchowymi niż światem materialnym. W Do władzy Wielkiej i Sprawiedliwej aktorzy wcielają się w osoby zmęczone nadmiarem czasu. Ileż rzeczy można nareszcie przemyśleć! Zwyczajny człowiek, który dotąd zajęty był codziennością, nie będzie jednak dumać o rzeczach wysokich i ulatywać ponad świat, a raczej spoglądać w ziemię i rozpamiętywać. Tak przynajmniej podejrzewam - i tak też chyba czują aktorzy teatru.

W spektaklu Do władzy narratorami są osoby w maskach, przywdzianych dla skrycia zawiści. To dobrzy i sumienni obserwatorzy, zwolennicy rzetelności, solidni pracownicy, uczciwi podatnicy, dobrzy sąsiedzi, czy tak zwani życzliwi. Uważnie śledząc bardziej od siebie zaradnych, bogatszych, szczęśliwszych bliźnich, zarazem dostrzegają w życiu tamtych wiele nieprawidłowości, brzydkich występków. A może inaczej: żyjąc po części życiem drugich, wynajdują w nim dostatecznie masywne i ostre haki, na których zdołają ich powiesić. Mówi się w takich przypadkach: zetrzeć uśmiech z czyjejś twarzy.

Przymusowa izolacja

Osaczeni, przestraszeni i zagubieni - zamknięci bohaterzy pandemicznej wariacji Do władzy Wielkiej i Sprawiedliwej - cierpią z poczucia niesprawiedliwości. Takie wrażenie wypływa u nich z doświadczenia, które odczytują jako degradujące. Rozwojowi tego poczucia w dużej mierze winne są praktyki rozpowszechnione w modernizmie. Mam tu na myśli racjonalizację segregacji i zamknięcia, zależności występujące między karą, ochroną i przeciwdziałaniem. Nagle znów dopadły nas wynalazki wieku XIX i XX, a tyczące się architektury i form izolacji. W mieszkaniach-więzieniach pandemia niejako nas cywilizacyjnie uwsteczniła.

Choć przymusowa izolacja kojarzy się głównie z reżimami totalitarnymi, to tak naprawdę jej źródeł należy szukać w modernizmie - w chęci, woli i podejmowanych próbach kontrolowania wszystkiego. Demokratyczne, liberalne rządy jedynie zracjonalizowały takie potrzeby i działania, konstruując i urealniając przy tym przestrzenie i praktyki polegające na ekskluzji. Jeśli władza sięgnie po takie działania, to w wykluczonych wzbudzi poczucie uprzedmiotowienia. Dlatego bohaterowie Do władzy... sięgają po donosy i ranią innych.

Marek S. Bochniarz

  • Do władzy Wielkiej i Sprawiedliwej - wersja Zoom
  • Teatr Ósmego Dnia
  • premiera online: 20.05
  • do 22.05 do pólnocy można obejrzeć spektakl w serwisie Vimeo w 3 częściach: cz.1, cz. 2 i cz. 3

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020