Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Tu są wieki Poznania

- Zabrzmi to może dziwnie, ale nie mam ulubionego miejsca na placu. Plac to dla mnie coś więcej. Najlepiej oddać to może stwierdzenie, iż jest to spora część mojego życia, bardzo istotna. Życia w cieniu dawnej Kolegiaty, z jej tajemnicami, sensacyjnością, ale też zadumą - mówi prof. Marcin Ignaczak*, kierownik badań archeologicznych na Placu Kolegiackim.

. - grafika artykułu
Fragment tego chodnika pozostanie na placu, fot. z archiwum Projektu Kolegiata

Odetchnął Pan Profesor? Wykopaliska trochę się przedłużyły.

Rzeczywiście, miały trwać dwa-trzy miesiące, a schodzimy po sześciu sezonach intensywnych prac prowadzonych non stop na zlecenie Biura Koordynacji Projektów i Rewitalizacji Miasta Urzędu Miasta Poznania. Wyniki badań reliktów dawnej fary-Kolegiaty św. Marii Magdaleny i najbliższego otoczenia tego gigantycznego kościoła zaskoczyły nas. Szczególnie wykopaliska prowadzone w latach 1996-1998 przez Zbigniewa Karolczaka z Muzeum Archeologicznego w Poznaniu i późniejsze nadzory archeologiczne pozwalały przypuszczać, że po kolegiacie niewiele zachowało się w ziemi. Po bardzo dokładnej rozbiórce kościoła, na wyrównanym terenie powstał Nowy Rynek, z kramami i jatkami, potem łaźnia miejska (z toaletami), basen przeciwpożarowy (II wojna światowa), trawniki z kwietnymi rabatami, parking czy różne przekopy instalacyjne. Każda z tych inwestycji dokładała swoje trzy grosze do dewastacji zalegających w ziemi zabytków. 

Wszystko zaczęło się w połowie kwietnia 2016 roku, na parkingu...

Dwa małe wykopy na przedłużeniu ul. Ślusarskiej. Po kilku dniach, płytko, pojawiły się pierwsze fragmenty fundamentu filara, ceglana posadzka, pierwsze skupiska kości, groby. Ekipa zacierała ręce. Nie przypuszczałem - przyznaję - że będzie to z jednej strony tak wielka przygoda naukowa, z drugiej wymagające wyzwanie.

Nie tylko dla Pana Profesora, ale też dla ponad dwustu doktorantów i studentów-praktykantów UAM, nie tylko archeologów!  

To największe badania archeologiczne w Poznaniu, porównywalne z odkryciami zespołu pałacowo-sakralnego na Ostrowie Tumskim - badaniami prof. Hanny Kóčki-Krenz! Praktykanci, także z zagranicy, mieli niepowtarzalną szansę zdobywania doświadczenia w tym wyjątkowym miejscu. Wydaje się, że rozpoznaliśmy około 25-30% hipotetycznej bryły świątyni (w największym obrysie murów), rozkopując punktowo teren doń przyległy (cmentarzysko przykościelne, elementy zabudowy przy kościele, mury miejskie), w miejscach, które mogłaby zniszczyć planowana inwestycja. Wyniki kwerend archiwalnych, w jakimś stopniu intuicja badawcza i dogadywanie się z kierownictwem Budimex-u zdecydowały, że wykopy główne, czyli te prowadzone pod dachem, zostały usytuowane w węzłowych punktach inwestycji (Zegar historii, fontanna, przyłącza instalacyjne, bruki), ograniczając tym samym pełniejsze rozpoznanie kolegiaty, którą "wymazano" z mapy miasta przed dwoma wiekami. 

Pomimo świetnie zorganizowanej akcji rozbiórkowej doszło do zniszczenia m.in. fragmentów posadzek, krypt i zawartości niektórych skrytek kościelnych i grobów czy śladów katastrofy w czerwcu 1773 roku.

Świadczy o tym choćby liczba zarejestrowanych "in situ" 2445 obiektów archeologicznych (fundamenty murów, filarów, grobów, krypt, ossuariów, skrzyń z wapnem czy usypane rampy do wytaczania wielkich głazów ze stóp fundamentowych świątyni), ponad 19 tys. bezcennych tzw. zabytków wydzielonych (i tak "przebranych" przecież w czasie rozbiórki), 775 próbek do analiz specjalistycznych (fragmenty trumien, malowane tynki, skóry, kawałki tkanin, tablic kamiennych z inskrypcjami, muszle ostryg, pod czujnym okiem Iwony Dębskiej i Magdaleny Grzybczyk), 704 rysunki terenowe dokumentujące w kolorze, kredkami, odkrycia (wszystkie wykonała Natalia Gryzińska-Sawicka) oraz kilka tysięcy rysunków zabytków.

Imponujące! W mediach pojawiały się informacje o europejskiej, wręcz światowej randze odkryć.

Pięćsetletnia fara-kolegiata zapisała historię miasta i mieszkańców wszystkich stanów. W murach świątyni modlili się najznamienitsi i to oni wraz z rodzinami zostali pogrzebani. Mniej zamożni spoczęli wokół kościoła. Kilkanaście poziomów trumien, ciasno upakowanych jedna przy drugiej, sklepione krypty, groby i jamy ossuaryjne ze starannie poukładanymi szczątkami ludzkimi... W czasie badań wyeksplorowaliśmy ponad 4,5 tys. zmarłych!

Przypomnijmy, że w podziemiach był pochowany m. in. Józef Struś, sławny medyk i burmistrz Poznania (ofiara zarazy) czy hrabianka w wyjątkowym "czepcu perłowym" z naszytymi szklanymi paciorkami, do tego pochówki ze śladami kraniotomii świadczące o najwyższym poziomie medycyny w XVI-wiecznym Poznaniu, największy na świecie zbiór monet z obiektu sakralnego czy dobrze zachowany i odczytany zapis modlitwy do św. Agaty na XVIII-wiecznym papierze i jeszcze jeden zwitek, który jest w konserwacji. 

W wykopach otworzyli Państwo kolejną kartę księgi ponad 750-letniego Grodu Przemysła.

Więcej, z najniższych warstw wydobyliśmy kawałki naczyń wczesnośredniowiecznych i starożytnych, których nikt się tutaj nie spodziewał! "Przy okazji" zweryfikowaliśmy także przebieg murów miejskich i relikty Ciemnej Bramki. Dodam, że w śmieciach zsypanych do dziur po wybranych fundamentach kościoła farnego mamy cały przegląd miejskich mobiliów archeologicznych - od kafli do pojedynczych elementów wystroju kamienic i fajek, które popalali robotnicy w czasie rozbiórki, a na XIX-wiecznym Nowym Rynku resztki towarów, także luksusowych.

Inne osiągnięcia?

Przede wszystkim zainteresowanie ludzi i przywracanie pamięci wysokiej fary-kolegiaty, w której cieniu powstało i funkcjonowało Collegium Jezuickie oraz nowa fara. Mieszkańcy Poznania, i nie tylko oni, często zaglądali przez ogrodzony teren badań, pytali i żyli naszymi odkryciami. Były prelekcje, wystawy (w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa ok. 2 tys. osób zwiedziło wystawę plenerową Warkoczu Magdaleny), zorganizowane wycieczki z prezentacją wydobytych zabytków (cykl Przechadzki po Poznaniu), audycje radiowe i telewizyjne, publikacje czy pochówek zmarłych w podziemiach nowej fary... Resztę dopatrzeć można na działającym od początku badań fanpage'u Projekt Kolegiata Poznań.

Najkrócej - dawna fara-kolegiata powróciła na swoje miejsce i jest/będzie dumą mieszkańców, a pewnie i miejscem spotkań i - jak przed wiekami - swego rodzaju drogowskazem dla przyjezdnych i gości. Tym bardziej, że w Zegarze historii znowu poruszy się wydobyte przez nas 145 kg serce dzwonu z ponad stumetrowej wieży i kawałek dalej będzie można przystanąć na bruku przy wejściu do kruchty.

Upatrzył już sobie Pan Profesor ulubione miejsce na zrewitalizowanym placu? Fontanna? Ławeczka w Ogrodzie Sztuki, a może w cieniu drzew przy południowej pierzei?

Zabrzmi to może dziwnie, ale nie mam ulubionego miejsca na placu. Plac to dla mnie coś więcej. Najlepiej oddać to może stwierdzenie, iż jest to spora część mojego życia. Bardzo istotna. Życia w cieniu dawnej Kolegiaty, z jej tajemnicami, sensacyjnością, ale też zadumą. Życia w towarzystwie wspaniałej ekipy, która przez pięć lat z okładem starała się najlepiej jak potrafi przywrócić pamięć o dawnym kościele i zadbać o szczątki doczesne poznaniaków spoczywających obecnie już pod brukiem placu, a nie w kościele. Dlatego będę zawsze odwiedzał plac Kolegiacki z sentymentem, niezależnie od tego, gdzie zatrzymają się moje kroki. Na pewno będzie gdzie to zrobić.

Nie żal "schodzić" z placu?

Trochę żal, bo tak jak mówiłem to spory fragment życia mojego i moich współpracowników. Tak naprawdę jednak my na tym placu pozostajemy. Pozostajemy na nim w zaciszu naszych naukowych gabinetów w towarzystwie zabytków i Poznaniaków z dawnej Kolegiaty. Teraz zaczyna się ważny etap badań naukowych, dzięki którym wiele informacji wydobytych spod ziemi ujrzy światło dzienne. Sami nie wiemy jak dużo czasu pochłonie konserwacja i badania zabytków, zmarłych i opisanych w dokumentacji pozostałości architektury. O tym co osiągniemy będziemy na bieżąco informować, bo wiemy już, iż najwyższy kościół w mieście bardzo interesuje mieszkańców miasta.

W tym miejscu chciałbym bardzo podziękować tym wszystkim, którzy razem z nami pochylali się nad Kolegiatą. Począwszy od Władz Miasta a skończywszy na przechodniach, którzy zatrzymali się na chwilę. To dzięki życzliwości ludzi wokół nas nigdy nie zwątpiliśmy, iż dbałość o historię naszego miasta ma głęboki sens. Większy niż indywidualne ambicje nas wszystkich.

Rozmawiał Andrzej Sikorski

* prof. Marcin Ignaczak - profesor UAM, prodziekan ds. studenckich i kształcenia Wydziału Archeologii UAM. Specjalizuje się w problematyce archeologii pradziejowej i nowożytnej oraz konserwatorstwa archeologicznego. Prowadzi badania naukowe na obszarze Polski i Ukrainy. Od pięciu lat kieruje pracami badawczymi na obszarze placu Kolegiackiego w Poznaniu.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021