Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Lubię przynosić ludziom szczęście

Fragment rozmowy z Plácido Domingo przeprowadzonej przez Urszulę Chincz w lutym dla TVP2. Rozmowa zostanie wyemitowana w całości w TVP w okolicach Wielkanocy.

. - grafika artykułu
Plácido Domingo, fot. J. Zakany

Maestro, wkrótce przyjedzie Pan do Polski, do Poznania, żeby dać wyjątkowy koncert. To będzie bardzo ważny dzień dla Polaków - dzień kanonizacji Jana Pawła II. Czy to również dla Pana będzie wyjątkowy koncert?

Tak, to będzie koncert wyjątkowy. Cztery razy miałem okazję spotkać się z papieżem Janem Pawłem II. To były cztery różne okresy jego życia - od tego, gdy wybrano papieża bardzo silnego, fantastycznego, pełnego energii, zaledwie 58-latka, podróżującego po całym świecie, przez lata, już po zamachu, kiedy stawał się coraz słabszy, aż do ostatnich lat. Odkryłem, że był niesamowitą osobą, miłośnikiem sportów, aktorem...

Spotkaliście się też na jakimś meczu piłkarskim?

Nie, nasze spotkania były zawsze oficjalne. Ale gdy dowiedziałem się, że między byciem aktorem i pisarzem był również poetą, powiedziałem mu: "Moim marzeniem byłoby dostać zgodę na nagrania poezji Waszej Świątobliwości", na co odpowiedział: "Oczywiście, pozwalam". Mój syn napisał część muzyki, inni muzycy się również tego podjęli. Powstała płyta Amore Infinito, która stała się bardzo popularna. Jestem bardzo szczęśliwy, że tego samego dnia, 27 kwietnia 2014, gdy rano odbędzie się kanonizacja, będę to śpiewał w Poznaniu.

Zaśpiewa Pan też po polsku, prawda?

No, zobaczymy, jak to wyjdzie (śmiech).

Czy to trudny język?

Tak, bardzo trudno jest śpiewać po polsku.

Ale przecież Pan śpiewa we wszystkich językach.

Tak, ale niektóre są wyjątkowo trudne (śmiech). Ale zobaczymy! Lubię element zaskoczenia.

Chciałabym trochę sięgnąć do historii i przypomnieć koncerty Trzech Tenorów. Wyglądało to, jakbyście Panowie mieli wielką zabawę, nawet żartowaliście między sobą. Ale czy istniała również rywalizacja między Wami?

To była zawsze świetna zabawa, rodzaj rywalizacji, ale na przyjacielskiej płaszczyźnie. To przedsięwzięcie było naprawdę niesamowite.

Przybliżyliście rzesze ludzi do muzyki klasycznej. Pan ma taką cechę, że przyciąga młodzież - myślę chociażby o konkursie Operalia, poprzez który wspiera Pan młode utalentowane osoby, wybierające tę drogę.

To prawda. Minęło już 20 lat konkursu Operalia i ogromna ilość wspaniałych głosów napełnia radością. W każdym teatrze na świecie można znaleźć w obsadzie wokalistów-uczestników tego konkursu.

Jak wyglądałby skład Trzech Tenorów dzisiaj, gdyby miał Pan wybrać?

Bez wątpienia Jonas Kaufmann, Piotr Beczała i wreszcie może jakiś Włoch: Vittorio Grigolo albo Francesco Meli. Ale ciągle pojawiają się nowi, na przykład jest kilku meksykańskich tenorów, którzy rozwijają się wspaniale. A mówiąc o młodych artystach i Operaliach: na koncert w Poznaniu zaprosiłem dwie młode artystki: zwyciężczynię tego konkursu, Angel Blue, z mojego zespołu w Los Angeles, oraz Micaëlę Oeste, również z mojego zespołu w Waszyngtonie. Nie mogę doczekać się także współpracy z Eugene'em Kohnem i oczywiście z moim synem, Plácido, który też będzie śpiewał.

Birgit Nilsson kiedyś powiedziała, że gdy Pan Bóg stwarzał Plácido Domingo, musiał być w dobrym nastroju.

Bardzo miłe.

Na pewno to bardzo miłe, ale może to jest powód, dla którego jest Pan w tak dobrej formie, wygląda Pan na wielkiego optymistę.

Jestem optymistą i lubię przynosić ludziom szczęście. Kiedy docieram do teatru i robimy próbę, lubię dać radość osobom, które pracują ze mną. Na konferencji prasowej chcę być szczęśliwy. Czasami, rzadko, zdarza się, że jestem zdenerwowany czy smutny, ale to zdarza się każdemu. Ogólnie jestem optymistą.

Nie możemy się doczekać, by to szczęście dotarło do Poznania. Dziękuję bardzo za wywiad.

To ja dziękuję za bardzo miłą rozmowę. Do widzenia.

Rozmawiała Urszula Chincz