Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

"Co wy tam robicie, wy śpiewacie?"

- Drugiego czy trzeciego dnia warsztatów jeden z chłopaków wpadł podekscytowany na zajęcia i opowiedział nam, że spotkał na korytarzu innego osadzonego, który z niedowierzaniem zapytał: "Co wy tam k*** robicie, wy śpiewacie?", a wtedy ten chłopak z ogromnym uśmiechem na twarzy wyprężył dumnie pierś i powiedział "No!"." - opowiada Agnieszka Bresler, jedna z twórczyń spektaklu Chłopaki. Prawo głosu, realizowanego przez Kolektyw Kobietostan* w Teatrze Ósmego Dnia.

. - grafika artykułu
"Chłopaki. Prawo głosu", fot. Justyna Żądło

Skąd pomysł na spektakl Chłopaki. Prawo głosu?

Iwona Konecka: Praca nad projektem zaczęła się od tego, że kilka lat temu Agnieszka zrobiła spektakl Kobietostan. Chór na jedną aktorkę, do którego punktem wyjścia były podejmujące tematykę płci rozmowy z kobietami wykluczonymi, m.in. tymi zamieszkującymi zakłady karne. Po jakimś czasie pojawiła się potrzeba, żeby spróbować podjąć ten temat z mężczyznami i dlatego Agnieszka w ramach swojego projektu stypendialnego zaaranżowała przestrzeń do spotkań z osadzonymi mężczyznami. Przeprowadziłyśmy cykl spotkań warsztatowych z chłopakami w jednym z zakładów karnych,  i te spotkania stały się dla nas później bazą dla stworzenia wypowiedzi teatralnej.

Agnieszka Bresler: Zorganizowałam dwa bloki spotkań z osadzonymi mężczyznami. Pierwszy odbył się jesienią ubiegłego roku, a drugi teraz, w lipcu. Podczas każdego dnia warsztatowego wprowadzałyśmy nowe hasło przewodnie np. głos, ciało, przestrzeń. Z jednej strony to były spotkania, podczas których osadzeni mogli rozwinąć jakieś umiejętności, z drugiej - dawały przestrzeń do rozmowy.

Jak wyglądał dobór osób warsztatowych na Wasze zajęcia?

A.B.: Uczestnicy warsztatów byli kierowani na nie przez wychowawców. Z moich doświadczeń wynika, że często ci ludzie nie wiedzą, czego się spodziewać.. Na pewno dużym zaskoczeniem była dla nich praca z głosem. Zupełnie się nie spodziewali, że to będzie dla nich przestrzeń odkrywania własnej ekspresji i myślę, że właśnie dlatego tak głęboko zaangażowali się w zajęcia. Na drugi set warsztatów część uczestników pierwszego setu już sama przyprowadziła nowe osoby - najwyraźniej warsztaty okazały się dla nich wartościowym doświadczeniem.

Jak myślicie, dlaczego tak było? 

A.B.: Zajęcia z głosem rezonowały na całe więzienie, bo wszyscy słyszeli, jak śpiewamy. Nikt się tego po nich nie spodziewał. Otworzyło to ich potem na pracę z ciałem i tekstem. Drugiego czy trzeciego dnia warsztatów jeden z chłopaków wpadł podekscytowany na zajęcia i opowiedział nam, że spotkał na korytarzu innego osadzonego, który z niedowierzaniem zapytał: "Co wy tam k*** robicie, wy śpiewacie?", a wtedy ten chłopak z ogromnym uśmiechem na twarzy wyprężył dumnie pierś i powiedział: "No!". Wychowawca pytał nas później jak to jest możliwe, że oni w ogóle chcą śpiewać, jak myśmy to zrobiły? Śmiałam się, że jego zainteresowanie być może wynika z potrzeby dołączenia do naszych zajęć. 

Weronika Fibich: Praca z głosem powoduje, że można dowiedzieć się o ludziach jeszcze więcej niż poprzez rozmowę. Śpiew to doskonałe  narzędzie, które pozwala otworzyć ciało, uruchomić emocje.  Dotrzeć do informacji, które trudno zdobyć w innych warunkach. Głos, który nie nazywa konkretnie rzeczywistości,  często jest  nośnikiem wielu ważnych komunikatów.

Ostatecznie, śpiew stał się bazą dla Waszego spektaklu. W opisie czytamy, że będzie to koncert performatywny, stworzonej przez Was na potrzeby przedstawienia kapeli.

W.F.: Wydaje mi się, że marzeniem każdej grupy społecznej, szczególnie młodych osób, jest stworzenie wspólnoty, która może wyrażać się przez muzykę i teksty. Doświadczenia warsztatowe potwierdzają to podejrzenie i przełożyły się na naszą pracę. Chcemy zebrać interesujące nas wątki i wielogłosem powiedzieć o doświadczeniach dziewczyn pracujących z osadzonymi w zakładach karnych.  

Martyna Dębowska: Uczestnicząc w pierwszym bloku warsztatowym, pełniłam funkcję asystującą i dzięki temu mogłam zbierać informacje na temat tego, co się dzieje w warstwie językowej chłopaków oraz dowiadywać się wiele na temat ich wrażliwości. To doświadczenie otworzyło przede mną możliwość spisania swoich obserwacji w formie tekstu dramatycznego. Pisałam tak, jak czułam. Potem ten tekst stał się punktem wyjścia dla naszej wspólnej pracy w kapeli.  Doświadczyłam tego, jak rytm mnie przejmuje. Jak staje się czymś bardzo organicznym, co wypływa z ciała. Stojąc w kuchni, czułam przechodzące przeze mnie pojedyncze słowa, zdania. Ktoś mną opowiadał historię, że idzie sobie o 12 przez peronkę. Z brzucha słyszałam jeszcze głos chłopaków: "Co wy tam *** robicie, wy śpiewacie?". Zgooglowałam stronę ONR-u, wyszukałam Mały Słownik Grypsery i z tej mieszaniny zrodził się twór wyrażający nasze głęboko skrywane lęki, zniekształcone obrazy wypływające z podświadomości. Potem już niczego nie byłam w stanie utrzymać w ryzach. Struktura tekstu pękała pod naporem kotłujących się w niej emocji, wulgaryzmów, kulturowych filtrów.

I.K.: Śpiewamy o tym, jakie w nas są obawy, klisze kulturowe, których doświadczamy jako kobiety wchodzące w proces twórczy z obcymi mężczyznami. Opowiadamy  o wydobywaniu wrażliwości i o godności, a to z kolei zmusza nas do podjęcia refleksji na temat społeczeństwa. Próbujemy zrozumieć, z czego wynika społeczne ciśnienie na toksyczną męskość, które krzywdzi zarówno kobiety, jak i mężczyzn. 

"Śpiewamy" to właściwie złe słowo. Aga performuje tekst, poszukując dźwięków z głębi trzewi, często niskich, harczących, męskich. Do tego Martyna tworzy tło, "lupując" fragmenty swojego tekstu na żywo, a ja gram na perkusji. Uderzenie jest tu dla mnie czymś o męskiej jakości, czymś gwałtownym, silnym, rezonującym, zdecydowanym. Rytmiczność tekstu Martyny właściwie sprowokowała takie instrumentarium. Koncert to jednak tylko część naszego performensu.

Sporo mówicie o refleksji na temat tożsamości płciowej. Kim są dla Was chłopaki?

A.B.: Pracując nad projektem Chłopaki. Prawo głosu szukałyśmy słowa, które pozwoli zachować niejednoznaczność płci. Rozwijając zdanie z zastosowaniem wyrazu "chłopaki", konieczne jest użycie czasownika w rodzaju  niemęskoosobowym. Mówimy "chłopaki były, chłopaki zaśpiewały", łącząc w ten sposób obie płcie. Zależało nam na tym, by podważyć binarny podział na męskie i żeńskie.

W.F.: Słowo "chłopaki" w sposób symbolicznym odpowiada dwóm różnym przestrzeniom - tej, z którą pracowały dziewczyny podczas warsztatów z mężczyznami osadzonymi w zakładzie karnym i tej, którą tworzymy pracując nad spektaklem. Wybrany przez nas wyraz wydawał nam się szerokim słowem, bo nie odpowiada od razu na pytanie o tożsamość, tylko symbolicznie przenosi w dwie różne gęstości.

I.K: Nie chciałyśmy, jako cztery kobiety, robić spektaklu o męskości. Staramy się robić performens o spotkaniu między nami a chłopakami, których poznałyśmy na warsztatach. Ta dwuznaczność w odmianie słowa chłopaki bardzo nam pasuje, bo to jest trochę o nich, ale przede wszystkim o nas i o tym spotkaniu z nimi.

Czy ta potrzeba zanegowania binarnego podziału na męskie i żeńskie wyniknęła z Was, czy też wyczułyście ją także od chłopaków, z którymi przeprowadzałyście warsztaty?

A.B.: Potrzeba pojawiła się podczas pracy nad spektaklem, ale wiąże się z tym, czego dowiedziałyśmy się o chłopakach podczas warsztatów. Poznając ich, posługiwałyśmy się metodami teatralnymi, literackimi i muzycznymi, ale bardzo ważne było stworzenie przestrzeni do rozmowy. Wprowadziłyśmy na warsztaty temat płciowości i niespodziewanie, zaczęliśmy wspólnie poszukiwać nowych znaczeń dla słów przypisanych danej płci. W pewnym momencie mężczyźni, z którymi pracowałyśmy, zaczęli posługiwać się słowem "damskość", dla którego poszukiwali sensów, dla nich najistotniejszych. To było dla nas punktem startowym do poszukiwań w obszarze nazewnictwa.

I.K: Gdy podczas rozmów pojawił się temat płci, chłopaki były bardzo zaangażowane. Wspólnie zastanawialiśmy się, czy istnieje podział na  uczucia kobiece i męskie oraz co to w ogóle oznacza. Okazało się, że "damskość" przypominała im często jakąś nową siłę, która idzie wprost na nich. Rozważali na co mogą sobie pozwolić, jeśli chodzi o jakości kobiece, zwłaszcza w kontekście zakładu karnego, w którym obecnie przebywają.

W.F.: Podczas pracy warsztatowej w zakładzie karnym, dziewczyny przedstawiły chłopakom szerszą perspektywę, ukazując człowieka jako istotę o wielu tożsamościach i otworzyły w nich to miejsce, w którym aspekt kobiecości mógł się uruchomić. Zapewniły im bezpieczną przestrzeń na to, żeby mogli przez swoje uczucia, rozważania na temat płci, przejść z czułością oraz bez zakładania masek. Chłopaki dostały przestrzeń, w której mogły się pootwierać na rzeczy, które zawsze w nich były, ale mocno blokowane.

Czy podczas procesu twórczego, dokonały się w Was jakieś przełamania, albo pojawiły się obawy, których nie spodziewałyście się wcześniej?

W.F.: Zawsze taki proces jest narażony na różnego rodzaju momenty, w których coś się przewartościowuje i chyba wszystkie byłyśmy gotowe na to, żeby szczerze ze sobą to weryfikować. Jesteśmy po pierwszym secie prób, zaczynamy drugi, premierowy. Za chwilę będziemy zbierać to, co się wydarzyło przez ten czas i myślę, że wszystko, co jest związane z tym projektem, jest dla nas nadal żywe i trudne do ponazywania.

M.D.: Ważne dla nas było to, że pozwoliłyśmy sobie na ten proces i podeszłyśmy do niego, tak, żebyśmy czuły się w nim bezpiecznie. Zaczęłyśmy od spisania zasad naszej kapeli, w których określiłyśmy, gdzie są nasze granice. To nam pomogło, żeby pierwszy set był, jak to Werka mówi, "twórczym lotem" w atmosferze wzajemnego zaufania. 

W.F.- W zasady kapeli wpisałyśmy  płynność, dobrostan i afirmację bałaganu - to bardzo ważny punkt...

rozmawiała Julia Niedziejko

*Kolektyw Kobietostan - działa na rzecz społecznej inkluzji i równouprawnienia, przeciwdziała dyskryminacji ze względu na płeć czy status społeczny, wykorzystując do tego narzędzia sztuki, zwłaszcza teatr. Jako grupa nieformalna Kolektyw przeprowadził m.in. dwie edycje projektu Kobietostan, zakładającego artystyczny dialog z kobietami zamieszkującymi zakłady karne, schroniska dla bezdomnych kobiet czy domy samopomocy. Momentem jego formalnego zawiązania była wrocławska premiera wyrastającego z tych spotkań spektaklu Kobietostan. Chór na jedną aktorkę 8 marca 2018 roku. Kolektyw ma również w swoim dorobku dwie produkcje teatralne zrealizowane w latach 2018/2019 na oddziale żeńskim Zakładu Karnego w Krzywańcu: Marię K. (I miejsce na V Ogólnopolskim Konkursie Więziennej Twórczości Teatralnej w Poznaniu) oraz Wierę Gra (I miejsce na 28. Ogólnopolskim i 16. Międzynarodowym Przeglądzie Sztuki Więziennej w Sztumie) a także zrealizowane we współpracy z wrocławskim Centrum Praw Kobiet "OFELIE", nagrodzone w tym roku na Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku za "poruszające wpisanie historii Ofelii w losy współczesnych kobiet polskich". W 2019 powstało Stowarzyszenie Kolektyw Kobietostan. Kontynuacją jego pracy na terenie Zakładu Karnego w Krzywańcu były dwie edycje programu "Lato w teatrze" dla kobiet odsiadujących wyroki oraz ich dzieci (w formie dwutygodniowego obozu teatralnego) oraz program warsztatów teatralno-literackich dla mężczyzn osadzonych Wielogłos o płci (brzydkiej). Od przyszłego roku Stowarzyszenie prowadzić będzie na terenie Krzywańca pierwsze w Polsce Centrum Sztuki Osadzonych. Kolektyw jest stałym grantobiorcą Funduszu Feministycznego.

  • Chłopaki. Prawo głosu
  • Kolektyw Kobietostan 
  • Teatr Ósmego Dnia
  • 13.11 g. 19
  • Bilety 25 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021