Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Szepty, jęki, dziki śmiech

Pełna sala - zajęte wszystkie miejsca, wiele osób stoi lub siedzi na podłodze. To nieczęsty widok, nie tylko na koncertach z cyklu Muzykalny UAM. Sprawcy tego frekwencyjnego zamieszania to KakofoNIKT i Chór Pogłosy. Kto raz ich usłyszy, będzie chciał więcej.

fot. Tomasz Nowak - grafika artykułu
fot. Tomasz Nowak

Wspólna artystyczna droga KakofoNIKT i Chóru Pogłosy musiała się udać. Muzycy z obu zespołów kierują się podobną wizją, mają wspólną wyobraźnię muzyczną, wspólne podejście do duchowości, ale też do samej muzyki oraz tego, czym jest muzyczny występ. Zostali nagrodzeni podczas 22. Festiwalu Folkowego Polskiego Radia Nowa Tradycja za "połączenie wyrafinowanej elektronicznej przestrzeni z archaicznymi formami wokalnymi w postaci rytualnego teatrum".

Granice muzyki, granice występu

Godzinne teatrum pokazało jak świeże, piękne podejście do tradycji muzycznej mają artyści. Po pierwsze, odwołują się oni w swojej muzyce do polskich tradycji hałasu - do muzyki budującej polską obrzędowość przedchrześcijańską. Miało to także wpływ na formę koncertu. Nie było tu miejsca na kurtuazyjne, sztuczne przerwy oddzielające murem braw publiczność od wykonawców. Słuchacze chłonęli tę muzykę, która wciągała, zapraszała do uczestnictwa, do empirycznego poznawania świata dźwięków. Po drugie, sama muzyka, która garściami czerpała z tradycji ludowych, poprzez instrumentarium, biały śpiew, czy źródła inspiracji. Ale KakofoNIKT i Chór Pogłosy proponują jednak dużo więcej niż  odwołania do tradycji. To na wskroś współczesna twórczość, w której free improvisation miesza się z noisem, a elektronika z instrumentami zbudowanymi... ze śmieci. Dużo w ich muzyce także zniszczenia - to antymuzyka na styku hałasu, westchnienia i jęku. Zniszczenie w ich wykonaniu jest jednak niezwykle twórcze - rodzi się w nim duchowość oderwana od systemów religijnych, muzyka niezwykle prosta, bo odwołująca się do tego, co czujemy, intuicyjna i inkluzywna.

Lepsza niż muchomory

Podczas koncertu w Auli Lubrańskiego usłyszeliśmy utwory  dotyczące spersonifikowanych roślin - wprawiających w trans, w stan na granicy jawy i snu. Ale muzyka, której mieliśmy okazję doświadczyć także taka właśnie była - transowa, rytmiczna, z mocną podstawą basową, chwilami medytacyjna, to znów pobudzająca, wywołująca (dźwiękowe) halucynacje.

Ten muzyczny obrzęd wzmacniały solowe męskie zaśpiewy i chóralne odpowiedzi. Chór Pogłosy to zespół, który zdecydowanie wychodzi poza wszystko to, co charakterystyczne dla klasycznych zespołów wokalnych. Technika, intonacja - to wszystko jest zbyt oczywiste (ale nie bagatelizowane). Chór Pogłosy dba więc przede wszystkim o klimat, o brzmienie. Nie boi się eksperymentu, awangardy, ale też własnych poszukiwań, rozszerzania spektrum technik i tego, co dla muzyki tradycyjne. Do koncertu wprowadziły nas szepty, syki, jęki, piski, które łączyły się w cykadowy szum, w wężowy chór. Potem, zwrotki kolejnych pieśni pięły się w górę do kulminacji wykrzyczanych w szaleńczym uwolnieniu. W tym obrzędzie, na granicy śnienia, spotykaliśmy Południce, czarownice, diabły i zielarki. Słowiańska mitologia łączyła się momentami z odniesieniami chrześcijańskimi. Z oddali czasem słyszeliśmy dzwony przywołujące skojarzenia z tymi kościelnymi. Były one jednak tak bezpiecznie dalekie i zniekształcone, że nie krępowały, a raczej inspirowały do dalszego wsłuchiwania się w improwizacje muzyków. A w tym KakofoNIKT nie ma sobie równych. Zespół w tym repertuarze oczywiście mocno podkreślał rolę rytmu. To on prowadził ten obrzęd, nadawał tempo, zatrzymywał i przyspieszał, podkręcał i odpuszczał. Instrumenty perkusyjne wraz z elektroniką nadawały także muzyce wymiar cielesności, mogliśmy poczuć każde drgnienie, wibrację. Uszy, dłonie, stopy, policzki, brzuch - dźwięki docierały, wkręcały się w ciało i uwalniały zupełnie niezwykłą energię. Aż zazdroszczę muzykom, którzy jeszcze mocniej, jeszcze pełniej byli w tych dźwiękach.

KakofoNIKT i Chór Pogłosy są potrzebne w czasach, w których duchowość zanika lub łączy się tylko z określonym systemem religijnym. Ich muzyka jest dla tych, którzy nie czują się dobrze w ścisłych strukturach, nie tylko muzycznych. To twórczość wyzwalająca, eksperymentalna - przede wszystkim dla słuchaczy przyzwyczajonych do pewnych bezpiecznych konwencji. Warto słuchać tej muzyki bez oczekiwań, bez wymagań i pragnień. Lepiej dać się porwać i wsłuchać nie tylko w jej brzmienia, ale też w swoje emocje nimi wywołane. Ta muzyka mocno temu sprzyja.    

Aleksandra Kujawiak

  • Koncert KakofoNIKT & Chór Pogłosy, z cyklu Muzykalny UAM
  • 5.02, g. 18
  • Aula Lubrańskiego

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020