Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

STARA GAZOWNIA. Rozrywka dla nas

Przy "Freak show" można się bawić doskonale, pod warunkiem, że potraficie się śmiać z samych siebie.

Festiwal Stara Gazownia 27-29.07 - grafika artykułu
Festiwal Stara Gazownia 27-29.07

"Panie i Panowie, Ladies and Gentelmen, Señoras y Señores!" - zaczął spektakl wodzirej. A potem potoczyło się jak w typowym freak show - na scenie wystąpiły najbardziej dziwne i osobliwe kreatury, jakie kiedykolwiek dane nam było oglądać. Kobieta z brodą i bliźniaki syjamskie to tylko najbardziej oczywiste przykłady. Oprócz nich swoje pięć minut miał niezdarny magik, który jeszcze nie do końca opanował trudną sztukę iluzji; połykacz krasnali ogrodowych, który na piątkowej premierze przedstawienia starał się pobić rekord (niestety - nie udało się) i kobieta o 13 piersiach - po sześć na każdą stronę tułowia plus jedna w zupełnie zaskakującym miejscu. Oprócz tych, można by rzec, klasycznych (lub jak kto woli ponadczasowych) osobliwości na scenie wystąpił też całkiem współczesny człowiek piszący 12 SMS-ów na sekundę (wszystkimi czterema kończynami). Największy aplauz publiczności wzbudził jednak Pan Trupon, a właściwie jego robaczy przyjaciele z nieśmiertelnym (choć to może niewłaściwe słowo) przebojem "Who Wants to Live Forever". Czerwie wykorzystały również okazję, by ponarzekać na nadmiar konserwantów i glutaminianu sodu znajdujących się obecnie w ciałach. Przemarsz osobliwości ze złością przerwał dyrektor, zdruzgotany tym, co podczas jego nieobecności działo się na scenie. Obiecał, że od tego momentu będą prezentowane tylko odpowiednie treści. Dwaj harcerze zaczęli więc śpiewać "Gdzie strumyk płynie z wolna...".

Spektakl "Freak show" nawiązuje bezpośrednio do masowej rozrywki popularnej w XIX i w pierwszej połowie XX wieku. Nie bez znaczenia jest fakt, że jej zanik przypada na lata 40. i 50. ubiegłego wieku - wtedy zaczęła rozwijać się telewizja, która z powodzeniem wypełniła funkcję rozrywki dla mas. Zresztą trwa w tym do dziś - przewija się przez nią niezliczona plejada postaci, które z założenia mają odbiegać od "normy". Im bardziej są dziwne, tym większą ciekawość wzbudzają. Zresztą pudełkowa scena "Freak show" w wyglądzie trochę przypomina odbiornik telewizyjny. Merytorycznie też - paradę dziwadeł przerywają tradycyjno-patriotyczno-ludowe piosenki. Skąd my to znamy? Są też odniesienia do formy telewizji - zwolnione tempo (tzw. slow motion) i, mam wrażenie obowiązkowa dla programów rozrywkowych, scena tańca. W tym przypadku taniec puentuje spektakl. Tancerze nie przypominają jednak żywiołowych akrobatów, a raczej widzów - wpatrzonych w jeden punkt, spowolnionych, wykonujących mechaniczne, powtarzalne kroki i gesty.

"Freak show" to spektakl rozrywkowy, ludyczny, plenerowy. Można się przy nim bawić doskonale, żywiołowo zachęcając oklaskami kolejnych performerów. Trudno udawać, że dziwactwa nie przyciągają uwagi. Tym bardziej, że to dziwactwa suto zabarwione ironią i (czasem dość niewybrednym) humorem. "Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie!" - woła Gogol zza grobu. Wcale mi to nie przeszkadza.

Natalia Grudzień

  • "Freak show" Circus Ferus
  • festiwal Stara Gazownia
  • premiera 27.07