Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Pozdrowienia z Rosji

Czarna Wdowa oficjalnie rozpoczyna czwartą fazę Marvel Cinematic Universe, choć sama do rozwijanego konsekwentnie od 2008 roku uniwersum nic szczególnego nie wnosi. Stanowi raczej smaczną przystawkę do zbliżających się głównych dań, takich jak Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni, Eternals i Thor: Love and Thunder.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Po wydarzeniach z Wojny bohaterów Natasza Romanoff ucieka przed amerykańską armią do Europy, gdzie brutalnie dopada ją przeszłość - okazuje się bowiem, że rosyjska Czerwona Sala, w której niegdyś próbowano jej, oraz wielu podobnym do niej dziewczynkom, wyprać mózg, i która miała zostać zamknięta wiele lat temu, wciąż działa i to na niespotykaną dotąd skalę. Avengerka wraz z przybraną siostrą, którą spotyka po latach, postanawia więc wrócić do kraju, w którym skończył się darwinizm - wszyscy słabi już wyginęli, a silni przetrwali i teraz piją wódkę - i zmierzyć się z przeciwnikiem, który nie cofnie się przed niczym, by zachować swoje wpływy i władzę.

Czarna Wdowa rozpoczyna się znakomitym, pełnym dramatyzmu pierwszym aktem, a potem poziom filmu skacze jak linia życia na kardiomonitorze zawałowca - doskonałe sceny, w których bohaterowie wchodzą ze sobą w interakcje, przeplatane są zupełnie nietrafionymi wyborami scenariuszowymi. Jako że Natasza mierzy się ze swoją przeszłością, a więc i dawną rodziną, to właśnie spotkanie z jej długo niewidzianymi krewnymi staje się osią fabuły i jest to zdecydowanie najlepsza rzecz, jaką niesie za sobą najnowsza marvelowska superprodukcja. Wspaniała jest Florence Pugh wcielająca się w siostrę Nataszy, czyli Jelenę, dobry, choć nieco zbyt jednowymiarowy (bo używany głównie po to, by rozładować napięcie czerstwym żartem) jest David Harbour jako ojciec dziewczyn i rosyjski odpowiednik Kapitana Ameryki. Tylko Rachel Weisz, czyli matka, została potraktowana nieco po macoszemu, ale gdyby dać jej więcej ekranowego czasu, z pewnością dobiłaby do zadowalającego poziomu złożoności postaci. Spotkanie przy stole tej czwórki to crème de la crème opowieści - można wręcz na podstawie owej sceny odnieść błędne wrażenie, że lepsza patologiczna rodzina niż żadna - a ich wspólna misja, której się podejmują, koniec końców stanowi filmowy odpowiednik rodzinnej psychoterapii.

Tak jak w innych filmach Marvela, kino superbohaterskie zostało tu pożenione z opowieścią o zupełnie innej gatunkowej proweniencji. Nieprzypadkowo Natasza w pewnym momencie ogląda w TV jednego ze starych Bondów - mamy tu do czynienia, podobnie jak to było w Zimowym Żołnierzu, z kinem szpiegowskim w klasycznym wręcz wydaniu. Ma to dla historii niebagatelne konsekwencje, bo z jednej strony reżyserka Cate Shortland odwołuje się do znanych i sprawdzonych schematów gatunkowych, z drugiej korzysta z klisz i stereotypów, które przyprawiają o zawrót głowy - z seansu można wyjść bowiem z przekonaniem, że Rosja składa się przede wszystkim z więzienia, testosteronu, hodowli świń i gniazda złoczyńców. Z kolei główny villain to nie tylko esencja zła, ale i wybitnie durny charakter - kiedy już nadarza się okazja, by pokazać choć pozór zniuansowania, ten do końca pogrąża się w odmętach dzbanowatości, na zawsze odbierając widzowi chęć przemyślenia jego motywacji.

Wydaje się, że Marvel nieco zbyt późno zdał sobie sprawę, że wypada dać solowy film jedynej kobiecie z oryginalnego składu Avengersów - postać Nataszy Romanoff zginęła bezpowrotnie w Końcu gry, a wątki z nią związane zostały domknięte w sposób satysfakcjonujący, więc Czarna Wdowa jest z punktu widzenia rozwoju uniwersum filmem zbędnym. Zresztą sama tytułowa bohaterka zaskakująco gubi się wśród bardziej wyrazistych postaci - przede wszystkim zostaje przyćmiona przez Florence Pugh, której postać bije na głowę Scarlett Johansson zarówno pod względem potencjału dramatycznego, jak i komicznego. Z drugiej strony mówimy tu o popcornowym filmie superbohaterskim wchodzącym do kin w początkowej fazie sezonu ogórkowego - i w tej roli Czarna Wdowa odnajduje się doskonale.

Adam Horowski

  • Czarna Wdowa
  • reż. Cate Shortland

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021