Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Oko w oko

Malarstwo czy rzeźba, tradycyjne formy artystycznego wyrazu, robią na nas ogromne wrażenie, często jeszcze zanim zdążymy dostrzec szczegóły. Przyglądamy się im z dystansu, by ogarnąć wzrokiem całość. Z grafiką jest inaczej. Gdyby ująć rzecz nieco bardziej poetycko - między odbiorcą a przedstawieniem wytwarza się specyficzna, intymna relacja. Grafika zaprasza do bliskiego kontaktu.

. - grafika artykułu
Wystawa "Dürer i inni", fot. materiały Muzeum Narodowego w Poznaniu

W muzealnych magazynach gromadzone są często kolekcje o ogromnej wartości artystycznej, które chociażby ze względów konserwatorskich nie są stale eksponowane. Tak niezwykłą kolekcją, właśnie udostępnioną widzom, jest zbiór grafiki niemieckiej z końca XV i początku XVI wieku, należący do Muzeum Narodowego w Poznaniu. W epicentrum wystawy Dürer i inni znajdują się prace właśnie wymienionego w tytule Albrechta Dürera.

W powszechnym mniemaniu grafika kojarzy się z czymś bliskim ilustracji, którą zestawiano z tekstem. Czymś, co mimo swojej atrakcyjności było nie tyle drugorzędne, co uzależnione od jego treści. Być może właśnie dlatego grafika musiała wywalczyć sobie samodzielną pozycję w świecie sztuki. Dopomógł jej w tym Albrecht Dürer, który pokazał, że za grafiką stoi wiele możliwości.

Wśród tych najważniejszych jest łączenie ze sobą wielu wątków oraz narracyjność. Za pomocą jednego tylko przedstawienia ukazać można całe spektrum epizodów i motywów, wszystko to, co działo się w przeszłości, co dzieje się teraz i co jeszcze się wydarzy. Takie można odnieść wrażenie, przyglądając się uważnie chociażby Małej Pasji, którą Dürer stworzył w latach 1509-1511. Na ten cykl składa się aż 36 drzeworytów i strona tytułowa. W zbiorach Gabinetu Rycin Muzeum Narodowego w Poznaniu znajdują się 24 grafiki będące odbitkami z różnych wydań tej serii. Umieszczono je w samym centrum, podkreślając ich rangę i wagę.

Na czerwonym tle wyeksponowano niewielkie, ale jednak oszałamiające swoją szczegółowością grafiki, oddające szeroką perspektywę biblijnej narracji. Wszystko zaczyna się od Grzechu pierworodnego, potem toczy przez najważniejsze wydarzenia z życia Chrystusa, aż do Zesłania Ducha Świętego. Co istotne: artysta potrafi swobodnie, ale i sensownie łączyć ze sobą poszczególne wątki. Nie chodzi jedynie o przedstawienie jednego tylko epizodu, ale o to, by zawrzeć w pracy taką symbolikę, która zasugeruje pewien ciąg przyczynowo-skutkowy. Najlepszym tego przykładem jest Zejście do Otchłani. Tuż po ukrzyżowaniu Chrystus wchodzi do groty. Wyczuwamy jego wysiłek wkładany w każdy ruch. Jezus, wchodząc do jaskini, trzyma się skały. Scenie przygląda się para nagich postaci - to nikt inny jak Adam i Ewa. Widzieliśmy ich już na pierwszych grafikach z tego cyklu - kiedy sięgają po zakazany owoc i kiedy są wypędzani z raju po jego skosztowaniu. Tutaj ukazani zostali jako starsi, jakby zmęczeni oczekiwaniem na nadejście Mesjasza. Widzimy tu także inną ciekawą postać - na tyłach zgromadzonego tłumu stoi mężczyzna z rogami. Może  to być Mojżesz, święty prorok, którego w taki sposób w sztuce często przedstawiano. Nad całą sceną czuwa upiorna postać o głowie ptaka, błoniastych skrzydłach i z rozczapierzonymi palcami.

Mistrzostwo Dürera polega na wyjątkowej umiejętności przekazania emocji, jakie towarzyszą postaciom, między innymi agresji oprawców Chrystusa, która skonfrontowana została z jego spokojem i biernością, w której dopatrywać się należy zgody na wszystkie cierpienia w przekonaniu, że przyniosą one jednak coś dobrego. Widzimy też twarz Jezusa wykrzywioną bólem i wzniesioną ku górze, jakby w niemym i tak ludzkim pytaniu, dlaczego to się dzieje i kiedy to wszystko się skończy. Wszystkie te sceny obserwujemy z perspektywy świadka. Jest to niezwykłe doświadczenie. Niewielkich rozmiarów przedstawienia wciągają nas do tego świata, każą uczestniczyć w tym, co widzimy, i nie pozwalają pozostać obojętnymi.

Motywy religijne zawsze były obecne w różnych dziedzinach sztuki, jednak kuratorka wystawy, Danuta Rościszewska, postanowiła pokazać, że grafiki mogą być źródłem wiedzy o ludzkiej mentalności, sposobie myślenia o świecie, ikonografii miast, historii, a nawet modzie danego czasu. Zaprezentowane grafiki uświadamiają płynność motywów, które wykorzystywali twórcy, ale są też świadectwem świadomego ich inspirowania się tym, co już powstało, w celu wykazania własnych zdolności i talentu do kreacji wielowątkowych narracji.

Należy przy tym pamiętać, że mówimy o epoce, która nie obawiała się sięgania po motywy pozareligijne, w tym mitologiczne. Dlatego też na ekspozycji możemy obejrzeć - obok Stworzenia Ewy Hansa Brosamera, Ukrzyżowania Daniela Hopfera, Madonny na tronie Jacoba Bincka i wielu innych scen religijnych - takie prace jak chociażby Laokoon Hansa Brosamera, gdzie przedstawiono tę mitologiczną, tytułową postać wraz z synami. Scena ta, tak jak i w wielu innych dziełach sztuki podejmujących ten temat, ukazuje trzy nagie postacie zaatakowane przez węże. Laokoon i jego synowie podejmują się tutaj dramatycznej próby obrony przed nieuchronną śmiercią.

Inni szukali swojej drogi w tematyce historycznej. Tutaj przykładem jest Zdobycie Kartaginy Georga Pencza. Nie brakuje też przedstawień ukazujących po prostu człowieka tamtych czasów i jego otoczenie. To wtedy następują również nieśmiałe próby tworzenia scen rodzajowych.

Na pewno nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jak wygląda przygotowywanie grafiki. Występuje tu bardzo silny pierwiastek kreacyjny, to oczywiste, ale obok tego istnieje też szereg zasad, jakie należy spełnić, aby pomysł wcielić ostatecznie w życie. Wiele zależy tu od wyboru techniki. Każda z nich przynosi nie tylko inne efekty, ale również wymaga innego zachowania wobec materiału, na którym pracujemy. Ręka artysty musi być prowadzona z konsekwencją i zegarmistrzowską czasem precyzją. W innym wypadku popełniony błąd może twórcę drogo kosztować, a nawet zaprzepaścić wykonaną już pracę.

W kontekście tego wydaje się wręcz niezwykłe, że mimo jasno określonych wytycznych twórcy potrafili tworzyć tak różne względem siebie dzieła i eksponować charakterystyczne dla nich cechy. Nie bali się odkrywać możliwości skrywających się w medium. Stąd też niektóre prace wydają się bardziej malarskie, inne z kolei linearne, niektóre bardziej oszczędne w środkach lub wręcz przeciwnie - uderzające mnogością szczegółów. Sam Dürer potrafił tworzyć dzieła różne. Można się o tym przekonać, zestawiając ze sobą Małą Pasję z miedziorytami jego autorstwa, w których też skupił się na podobnych motywach religijnych.

Wystawa w Muzeum Narodowym w Poznaniu, oszczędna w aranżacji, pozwala skupić się na faktycznie bardzo wartościowej i godnej obejrzenia kolekcji. Odbiorca, niemal dotykając nosem szkła, w które oprawione są grafiki, staje z nimi twarzą w twarz, oko w oko.

Justyna Żarczyńska

  • Dürer i inni. Grafika niemiecka XV i XVI wieku ze zbiorów Muzeum Narodowego w Poznaniu
  • kurator: Danuta Rościszewska
  • Muzeum Narodowe
  • czynna do 13.09

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020