Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Łyk po łyku, kulturalnie

Nie treść ani forma, ale tworzywo jest osnową i ogniwem łączącym działa artystów pokazane na kameralnej wystawie współczesnej sztuki polskiej w Muzeum Śremskim. Tym tworzywem jest papier, który wszystko przyjmie - i chwała mu za to.

. - grafika artykułu
fot. Danuta Książkiewicz-Bartkowiak

Trudno powiedzieć, czy śremska wystawa jest reprezentatywna dla sztuki polskiej po 1945 roku i wydaje się, że jej twórcy wcale nie mieli takich zamiarów ani ambicji. Pokazali na niej prawie 70 dzieł na papierze, kartonie i tekturze, fotografii, okładek książek, papierowych wycinanek i kolaży. To prace artystów reprezentujących różne szkoły, style, techniki, a przede wszystkim różne pokolenia, których łączy jedno - ich działalność wybrzmiewała, dojrzewała lub dopiero się zaczynała po II wojnie światowej. Niektórzy tworzyli jeszcze w latach międzywojennych, jak Piotr Potworowski, inni rozpoczynali swe artystyczne kariery w pierwszych powojennych dziesięcioleciach, a dzisiaj są zaliczani do czołówki polskich artystów współczesnych, jak Fangor, Opałka czy Abakanowicz, pozostali to młodsze pokolenie twórców, często rozpoczynające artystyczną karierę po 1989 roku, którzy albo już pretendują do tego elitarnego grona, jak Wilhelm Sasnal, lub są na dobrej drodze, aby do niego wejść.

Papierowy świat śremskiej wystawy jest niekiedy zaskakujący, bo pokazuje uznanych artystów z mniej znanej i nieoczywistej strony. Malowana tuszem i gwaszem Ryba Magdaleny Abakanowicz z 2008 roku odbiega formą od monumentalnych, barwnych gwaszy z początków działalności twórczej artystki i późniejszych, równie monumentalnych dzieł tworzonych w tkaninie i brązie, choć tematem już może nie tak bardzo, bo fantastycznych stworzeń w jej pierwszych pracach było wiele. Podobnie dwa niepozorne rysunki ołówkiem i tuszem z wczesnego etapu twórczości Romana Opałki, znanego na świecie przede wszystkim ze swych czasowo-cyfrowych peregrynacji manifestowanych słynnym cyklem Detali (i chyba najdroższego obecnie polskiego artysty), nie zapowiadają późniejszy dokonań, chociaż już ukazują jego niebywały talent i wszechstronność.

Scenariusz muzealnej ekspozycji zamierzenie lub całkiem nieoczekiwanie buduje pewnego rodzaju napięcie. Gdzieś między kolejnym portretem i abstrakcją, prócz uroków zwyczajowej kontemplacji dzieła sztuki, zaczyna pojawiać się niepokój i obawa, czy wystarczy wiedzy i doświadczenia, by właściwie odczytać coraz bardziej zaangażowaną twórczość najmłodszego pokolenia polskich twórców, stosowane przez nich symbole, parabole i twórcze omówienia niekiedy połączone z wyjątkowo zindywidualizowaną estetyką, często celową brzydotą. Trzeba nieźle orientować się w otaczającej rzeczywistości, żeby trafnie interpretować intencje artystów, bo sama wrażliwość estetyczna we współczesnej sztuce przestała wystarczać. To narastające napięcie znaczeniowo-estetyczne rozgrywające się w kameralnej przestrzeni jest ważnym elementem śremskiej wystawy.

Ale jest też swoista klamra łącząca, zdawałoby się, coraz bardziej odległe twórcze światy. Najstarszy tutaj eksponat (bo trudno nazwać go dziełem) to napisany długopisem na pożółkłych, kratkowanych kartkach papieru manifest Henryka Stażewskiego Deformacja w Plastyce. Został spisany w 1948 roku.  Stażewski pisze w nim o niejakiej konsternacji widza w kontakcie ze zdeformowaną rzeczywistością w sztuce, jako przykład przywołując dzieła El Greca czy Cézanna, których odbiorcy podejrzewali obu artystów o wadę wzroku, czyli po prostu zeza. W sztuce współczesnej powodów owej deformacji doszukuje się w twórczej ekspresji. Ta zdeformowana rzeczywistość 70 lat później podzieliła widzów doskonałej, surrealistycznej animacji Mariusza Wilczyńskiego Zabij to i wyjedź z tego miasta. Na śremskiej wystawie na jednej z większych płacht papieru pyszni się dziwaczny Kot z brzuchem wypełnionym silikonem, wykonany tuszem i akrylem przez Wilczyńskiego fragment animacji do tego filmu.

Pierwsza prezentacja sztuki polskiej po 1945 roku miała miejsce w Muzeum Śremskim w 2009 roku. Pokazano na niej kilkadziesiąt obrazów, rzeźb, grafik i fotografii. Kuratorzy tamtej wystawy zastanawiali się, jak za 20 lat będzie wyglądała czołówka polskich artystów. Minęło dopiero 12 lat, być może jednak druga śremska odsłona pozwoli jakiś zarys tej czołówki dostrzec.

Danuta Książkiewicz-Bartkowiak

  • wystawa Łyk sztuki polskiej po 1945 r.
  • kuratorki: Ewa Nowak, Katarzyna Szafrańska
  • organizatorzy: Muzeum Śremskie, Fundacja Kultury i Dziedzictwa
  • Muzeum Śremskie w Śremie
  • czynna do 31.10 (codziennie od 8 do 15 z wyjątkiem sobót i niedziel)
  • wstęp wolny

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021