Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Tam, gdzie żyją szaleni prorocy

W przypadku takich życiorysów jak Jima Jonesa, można machnąć ręką i skwitować, że podobne szaleństwa dzieją się tylko w Ameryce. A w każdym razie gdzieś daleko, za oceanem, na pewno nie za naszym płotem.

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Czy tylko mnie w latach szkolnych straszono sektami, definiowanymi jako grupy dziwacznych osób, które zmuszą mnie do oddawania wszystkich oszczędności i ślepego posłuszeństwa? Mam wrażenie, że kilkanaście lat temu był to jeszcze bardziej nośny temat medialny niż teraz. W polskich serialach pojawiały się wątki bohaterów uwikłanych w relacje z członkami sekt, a popularne programy talk show nader często koncentrowały się wokół osób wyrwanych z zamkniętych grup, relacjonujących swoje przeżycia. Pamiętam, że popularność tego tematu szła w parze z głęboką podejrzliwością i przyklejaniem łatek "sekty" niemal każdej grupie ludzi zajmujących się czymś, czego reszta społeczności nie rozumiała lub nie akceptowała.

W Ameryce kwestia definicji jest dużo trudniejsza - tam w wielu miastach i miasteczkach może funkcjonować, poza lokalnymi kościołami, bezlik maleńkich kongregacji i religijnych grup wędrownych. Katarzyna Surmiak-Domańska w Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość pisała zresztą, że nikogo nie dziwią ludzie wykrzykujący publicznie miłość do Boga (ba, w dobrym tonie jest wtedy do tego wykrzyku dołączyć), ani korowody samochodów i autobusów wędrujące przez całe Stany za jednym pastorem.

Jednak w 1978 roku grupa skoncentrowana wokół Jima Jonesa powędrowała za nim o krok za daleko. Sprawa zbiorowego samobójstwa 900 osób, które zostały przekonane do zażycia cyjanku (dzieciom podano ten środek dożylnie i doustnie) nadal sprawia, że włos jeży się na głowie. Mimo tego tytuł reportażu biograficznego Co się wydarzyło w Jonestown? jest mylący, choć, rzecz jasna, bardzo "clickbaitowy". To dlatego, że zbiorowe samobójstwo w Jonestown jest tutaj klamrą kompozycyjną - otwierającą i wieńczącą reportaż, zamykającą się w zaledwie dwóch-trzech rozdziałach. Reszta książki to reflektor skierowany na główną personę tego dramatu. I to reflektor świecący bezlitośnie, odsłaniający wszystko, co autor zebrał na temat Jima Jonesa, począwszy od jego korzeni i historii jego rodziców, skończywszy na tym, co działo się jeszcze po jego śmierci. I zapewniam, to wszystko trzyma poziom od początku do końca i czyta się, pozwolę sobie na użycie wyświechtanego porównania - jak najlepszą powieść.

Jeff Guinn wykonał tytaniczną pracę - nie dość, że nakłonił do rozmów dobrą setkę osób związanych z jakimś rozdziałem życia Jonesa (w tym jego własną matkę, którą autor otwarcie podejrzewa o skłonność do mitomanii), to jeszcze przeczytał każdą chyba wzmiankę na temat Wielebnego, by rozrysowana mapa działalności Jonesa była możliwie najbardziej wiarygodna. I jest to mapa niezwykła, a ja, nieraz w tracie lektury łapałam się na tym, że już nie tylko jestem postacią Jonesa przerażona, ale też momentami... zafascynowana. Portret Wielebnego, jaki się z tej biografii wyłania, to portret straceńca, który do wszystkiego doszedł olbrzymim nakładem pracy, a rozwiązania których używał, to PR w najlepszym wydaniu, o jakim nawet korporacjom w rodzaju Google się nie śniło. Przykład? Jones był pierwszym pastorem, który był realnie zaangażowany w pomoc czarnoskórej społeczności USA w latach, gdy dużo się o takiej pomocy mówiło, ale niewiele jednak robiło. Jones osobiście pomagał wygrywać sprawy z nieuczciwymi najemcami mieszkań, znajdował czarnoskórym bardzo dobrą, jak na tamte czasy, pracę, angażował się w fizyczną pomoc, jeśli była potrzebna od zaraz. Musiałam się szczypać, by nie zapominać także o tych cechach charakteru i tych wyborach, które doprowadziły jego i 900 jego wiernych do Jonestown - zamkniętej osady w Gujanie, której opuszczenie graniczyło z niemożliwością.

Co się wydarzyło w Jonestown? to zatem książka o tym, który od zera zbudował wokół siebie kult, kto nazywał samego siebie Chrystusem kroczącym pośród ludzi, kto, mimo otwartego niekiedy stosowania oszustw, krętactw i manipulacji, nadal był jedynym pasterzem dla swojego wiernego stada. To opowieść o tym, któremu udało się przekonać 900 osób do swojej wizji rzeczywistości i do tego, że jednym z zagrożeń, którego nie wolno zignorować, są "ci inni". Myślicie, że to jest możliwe tylko w Ameryce?

Izabela Zagdan

  • Jeff Guinn, Co się wydarzyło w Jonestown?
  • tłum. Katarzyna Bażyńska-Chojnacka
  • Wydawnictwo Poznańskie

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020