Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Dom to twierdza człowieka

Majowy pokaz Klubu Krótkiego Kina Wszystko, czego nam brak stawia pod znakiem zapytania sielskość rzeczywistości sprzed pandemii. Filmy ukazują - jak ujmuje to ich programerka Emilia Mazik - "sytuacje, którego mogą prowadzić do bardzo nieoczekiwanych przygód" bądź "sprawić, że wolimy się wycofać do bezpiecznego zacisza domowego".

. - grafika artykułu
"The culture", fot. materiały dystrybutora

Ostatnio zacząłem zastanawiać się nad mechanizmem idealizacji świata sprzed pandemii, który zaczął dopadać niektórych ludzi tkwiących w swoich mieszkaniach. Dajmy na to, że ogarnia ich złudne przekonanie, jakoby dotąd korzystali z życia w całej jego pełni i - co może być jeszcze bardziej niebezpieczne - twierdzą, że byli z tego nadużywania świata bardzo zadowoleni.

Czy rozsądnie byłoby powrócić do wszystkiego, co dotąd było? Wliczając w to napędzanie katastrofy klimatycznej, pogrążanie się w bezmyślnej konsumpcji, konformistycznym stylu życia, szkodliwej dla środowiska turystyce all-inclusive krajów tropikalnych, zadeptywaniu pocztówkowych miejsc odległych i zanieczyszczanych przez niefrasobliwych zwiedzających?

Życie doczesne bywa niepełne

Śmieszy mnie i zarazem żenuje to wyobrażenie o pięknym wczoraj, zwłaszcza w kontekście przytłaczającego filmu Life Cycles, będącego przenikliwym studium dehumanizacji przez banalność. Ross Hogg wcielił się w postać człowieka zwyczajnego, wybierając z własnego życia migawkowe, powtarzalne sytuacje codzienne. Przetworzył je w szkicowe obrazy, składające się na realistyczną, surową animację monochromatyczną. Te "pejzaże" są upiorne i depresyjne przez zapętlenie, konstrukcję filmu opartą na zestawieniu ze sobą kilku identycznych dni, złożonych trywialnych scen.

Jedyne, co się zmienia, to detale dotyczące informacji ze świata, które bohater apatycznie i nieprzytomnie śledzi, półautomatycznie scrollując feed w mediach społecznościowych, czy gapiąc się bezmyślnie w telewizor, gdy leży rozciągnięty i zrelaksowany na fotelu. Hogg wybrał newsy o terroryzmie, aby zaakcentować obojętność człowieka Zachodu wobec tragedii ludzkich, cierpienia "gdzie indziej", dotykającego - jak ujęliby to cyniczni amerykańscy politycy - "mniej wartościowych" ludzi (vide: dokument Watchers of the Sky). Co symptomatyczne - partnerka bohatera jest pokazana wyłącznie w postaci widoku śpiącej twarzy, gdy on kładzie się obok niej w łóżku. Interakcji między nimi w filmie brakuje. Artysta w Life Cycles sygnalizuje, że codzienność otępia, bo reprezentuje powtarzalność jednolitych, jakby wciąż tych samych chwil. Gdyby zastać nas rok temu w takim strumieniu wegetacji, zapewne znaleźlibyśmy wiele wymówek, bo lubimy być usypiani przez nijakość.

Wyjść z domu i pójść, ale gdzie?

Jedna pandemiczna sytuacja pokazała już, jak łatwo władzy manipulować emocjami ludzi, na zmianę odbierając i przywracając im różne prawa. Gdy w Polsce wprowadzono (dość przecież absurdalny) zakaz wstępu do lasów, to ze szlacheckim, pełnym fantazji nieposłuszeństwem ludzie uporczywie go łamali. Robili też sobie selfie między świerkami i zamieszczali je w mediach społecznościowych, co by znajomi poznali rozmach i niepokorność ich wyzwolonego ducha. Czy po zniesieniu zakazu nadal butnie łażą między bukszpanami? A może ich to już nie kręci, gdy "mogą"?

Gdzie dziś nie pójdziemy? Do przybytków kultury: kina studyjnego, teatru, klubu, aby uczestniczyć w koncercie... W The Culture Szweda Ernsta De Geera miejscem akcji jest filharmonia, a sytuacją koncert muzyki poważnej. W filharmonii pracuje pianista Arvid, który na zastępstwo za chorą skrzypaczkę ściąga swoją siostrę. Jego narcystyczna natura dość szybko się objawia - gdy wykłóca się z mężczyzną na widowni o to, że ten zajął jego miejsce.

Potem śledzimy serię coraz bardziej absurdalnych sytuacji, w których Arvid pokazuje, jaki z niego gagatek. Ja przez The Culture przypomniałem sobie sytuację sprzed wielu lat, gdy dwóch panów kłóciło się w Kinie Pałacowym o miejsce na bezpłatnym pokazie Wampira Dreyera. Jeden z nich był równie mocno uparty jak Arvid, co początkowo wywołało spore rozbawienie ze strony reszty publiczności, a potem... również i rosnące głosy oburzenia. Gdy tuż przed pandemią, w Teatrze Wielkim w Poznaniu odbyła się premiera Don Juana w reżyserii Roberta Bondary, to musiałem pójść dwa razy na ten balet, bo za pierwszym razem otumaniły mnie i poddusiły ordynarne i intensywne perfumy siedzącej obok pani. Każdy z nas ma wiele takich doświadczeń, gdy przykre zachowanie bliźnich zepsuło nam zbiorowe obcowanie ze sztuką. Stałem się wielkim fanem wydarzeń streamingowanych na żywo, bo poczucie wspólnoty bywa bolesne. The Culture jednych bawi, a u mnie wywołuje ciarki.

Wykluczenie i obojętność

Tak jak przy kwietniowym programie internetowym Klubu Krótkiego Kina W czterech ścianach, Emilia Mazik wybrała jeden film, którego bohaterem jest senior (zresztą, Short Waves Festival ma długą i świetną tradycję inkluzywnych pokazów dedykowanych starszej publiczności - Stary człowiek i może). W animacji Anete Melece Analysis Paralysis pan z jamnikiem na próżno próbuje skłonić obojętnych przechodniów do gry w szachy. W supermarkecie ma z kolei duże problemy z decyzją, co kupić, przez co jego głowa staje się coraz większa. Czy karma "mądry pies" sprawi, że jego jamnik nabierze więcej rozumu i wspólnie zagrają partyjkę szachów? Co kupić na obiad - kurczaka czy jednak rybę?

Ignorowana czuje się również kobieta zajmująca się w parku zielenią. Usiłuje zwrócić na siebie uwagę, łamiąc kwiaty, czy szatkując zwierzątko z żywopłotu, by potem prowokacyjnie zaczepiać spacerowiczów, pokazywać zniszczenia i szukać wymyślonych winowajców. Choć w finale ta dwójka samotnych ludzi się odnajduje, a krzykliwa estetyka pisakowej animacji dodaje energii, to wnioski z seansu są dość gorzkie. Mazik wybrała Analysis Paralysis choćby z tego powodu, że dziś zakupy w supermarketach stały się nerwowe, każdy się spieszy i szybko zapełnia koszyk, lękając nie zarażenia. Poza tym - czytanie filmu poprzez czasy pandemii tym silniej akcentuje wykluczenie seniorów i osób z grupy ryzyka cięższego przebiegu choroby COVID-19 przez resztę społeczeństwa. Ci ludzie staną się jeszcze bardziej niewidoczni dla reszty, bo napiętnowani i "niebezpieczni".

Motyle w brzuchu vs. nieoczekiwane spotkania trzeciego stopnia

Coś, za czym bardzo tęsknimy, może łatwo stracić swój urok, gdy będzie nam przyznane z powrotem, gdy nabierze znów konkretnego wymiaru. O tym, jak nieoczekiwane, niebezpieczne, osobliwe doświadczenia mogą płynąć z interakcji z drugim człowiekiem mówi Zachary Zezima w It's a Date. Bohaterka spotyka się z poznanym w internecie chłopakiem, którego ocenia jako przystojniaka. Podczas rozmowy szybko zaczyna sobie wyobrażać wspólny seks, czy czułe chwile przy ognisku. Jednak on opowiada jej coraz dziwniejsze rzeczy - o kamerze holograficznej, czy urządzeniu teleportacyjnym, rekonfigurującym mapę naszych atomów w innym miejscu i czasie. Wreszcie przyznaje, że jest wielowymiarowym bytem... Ach, ta cicha, nieoczekiwana groza randek w ciemno!

Program doskonale dopełnia wolne tempo letniej rutyny w L'ete et tout le reste, zwariowany świat młodzieżowego teledysku Tame Impala The Less I Know the better oraz lalkowa animacja Anny Mantzaris Enough. W tej ostatniej przypadkowe, niepowiązane ze sobą osoby nagle dochodzą do punktu krytycznego i tracą panowanie nad sobą. Agresję kierują wobec przedmiotów, wkurzających ich ludzi, bądź ku samym sobie. Gdybyśmy się wszyscy zbuntowali - świat stanąłby zapewne w miejscu. Czy zresztą obecnie nie trwamy właśnie w takim koszmarnym półśnie, gdy wszystko przestało normalnie funkcjonować?

Odruchowo przypominam sobie monologi Iana, bohatera tragikomedii Motivational Growth, który na skutek depresji zamknął się w mieszkaniu, izolując się od świata i poddając nihilistycznym rozmyślaniom. Jego złota myśl, którą można by opatrzyć majowy pokaz Klubu Krótkiego Kina, brzmi tak: "Kojarzysz kotki? Człowieku, to mordercy! To istne maszyny do zabijania. Trenują, by potem móc zajebywać inne zwierzęta. Wyrywanie nóg pająkom, wyjadanie gałek ocznych gołębiom - takie właśnie jest życie".

Marek S. Bochniarz

  • Klub Krótkiego Kina: Wszystko, czego nam brak
  • 4-10.05
  • online

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020