Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

Trudna wyprawa w stronę Iwaszkiewicza

Najnowszy tomik Marcina Sendeckiego Do stu skupia się na poszukiwaniu możliwości kreowania zagadkowych rozwiązań w języku. Przynosi czytelnikowi poetyckie rozważania i obserwacje, w których codzienność zyskuje puenty, unosi się w lirycznym stylu, przestaje być jedynie zapominaną chwilą. Widać, że Sendecki zmierza w stronę poezji Jarosława Iwaszkiewicza. Ale te poszukiwania i pomysły są rozczarowujące, szczególnie dla miłośników często przecież wydawanego w Poznaniu poety.

, - grafika artykułu
Marcin Sendecki, "Do stu", fot. materiały WBPiCAK

Lektura Do stu jest dość niebezpieczna. Skonstruowany z wierszy i zapisków myśli - poetyckich błysków tomik oczekuje od czytelnika nieustannego zaciekawienia. Ta postawa szybko jednak się wyczerpuje. Oczekiwanie staje się obowiązkiem, a lektura kolejnych puent z wierszy Sendeckiego, mających spełniać funkcję egzystencjalnych stwierdzeń, coraz bardziej nuży. Kolejne frazy przynoszą rozczarowanie. Brakuje w tym tomie poszukiwań językowych, znanej z wierszy Sendeckiego literackiej finezji i poczucia humoru, skłonności do ironizowania.

Trudno jest czytelnikowi ciągle być przygotowanym na zaskoczenie, na ucieczkę wiersza z jego tematyki w stronę metafizycznego uogólnienia. Frazy w których powinno wytwarzać się napięcie okazują się też zbyt dalekie, niedostępne. Nie wiadomo w jakim kierunku i po co budowana jest przez autora poetycka zagadka, więc wiersze opuszczają wrażliwość czytelnika. Literacki kontakt rozmywa się. Brak tu poetyckiej lekkości.

Poszczególne utwory Sendeckiego wydają się monumentalne, bo choć pisane łatwą i codzienną frazą, to w ich kompozycji drzemie jakieś literackie obciążenie. Jeszcze gorzej jest, gdy tę kompozycję czyta się na głos. Finały utworów przytłaczają niekiedy banałem, jakby nie w pełni potrafiły udźwignąć temat liryczny. Gradacja napięcia i korzystanie  z potoczności rozpływa się, a fraza kończąca utwór pozostaje dziwnie otwarta, niepasująca do nastroju całości. Po raz pierwszy u Sendeckiego zauważalny jest konflikt w budowie wiersza, jakby nie udawało się dostosować końcowych fraz do delikatności opisu.

Trudno też określić tematykę tomu. Może chodzi autorowi o uchylenie tajemnicy rzemiosła poetyckiego i ukazanie drogi do powstawiania wiersza. To tłumaczyłoby obecność rozrzuconych po tomie dystychów, kilkuwersowych notatek. Praca poetycka Sendeckiego polegałaby wówczas na chwytaniu codziennej frazy i lokowaniu jej w możliwościach egzystencjalnego języka poetyckiego. Jednak tematy które znajdują swoje miejsce w Do stu nie są tak istotne, tak trafne, tak niezwykłe, by ich budowaniu podporządkowywać główną myśl tworzenia zbioru. Zawodzi także lubiana przez czytelników Sendeckiego chwytliwość jego fraz. Trudno znaleźć w tym tomie przewodni wiersz, "sprichwort", którym można by szafować i uznawać za motto myśli poetyckiej. Autor lubiany i doceniany przez swoich czytelników za "łatwość zapamiętania" tym razem pisze szeroko, horyzontalnie. Nie daje możliwości zatrzymania się na zabawie lingwistycznej.

Może zawiodła wiara w możliwości generalizacji? Może te wiersze mogłyby jeszcze chwilę poczekać w notesie autora, "dogotować się", wyczekać i zyskać precyzyjną, znaną przecież u Sendeckiego, zdyscyplinowaną redakcję. Przecież czytelnik jest przez poznańskie wydawnictwo WBPiCAK przyzwyczajony do tomików skończonych, pomysłowych, znakomicie wyselekcjonowanych. Jeśli to znak od Sendeckiego, że jego wiersze wędrować będą w tę bardziej metafizyczną stronę, to rozwiązania te nie są jeszcze przekonujące. Metafizyka w poezji współczesnej niesie ze sobą niebezpieczeństwo banału - oby dalsza praca poety ustrzegła się takich skojarzeń.

Michał Pabian

  • Marcin Sendecki, Do stu
  • Wydawnictwo WBPiCAK

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020