Po śmierci Iłły w 1983 r. Janina Czerwijowska, spadkobierczyni, siostrzenica poetki, część dobytku pozostawiła w lokum do dyspozycji Biblioteki Raczyńskich, resztę partiami przewoziła pociągiem do Warszawy, do mieszkania (część osobistego archiwum K. Iłłakowiczówna zdeponowała w Bibliotece Kórnickiej PAN i przekazała do Biblioteki w Bydgoszczy). Podczas ostatniego pobytu w Poznaniu, pędząc na dworzec PKP, zapomniała zabrać kilku foliowych toreb, które... i tu zaczyna się sensacyjna historia - z happy endem. Reklamówki z powstającego wówczas Mieszkania-Pracowni Kazimiery Iłłakowiczówny trafiły do Domu Literatury, czyli Ośrodka Dokumentacji Wielkopolskiego Środowiska Literackiego Biblioteki Raczyńskich, a ich zawartość opracowała, opatrując znakomitym komentarzem, Lucyna Marzec.
Okruchy życia Słowika Litewskiego
Ilłakowiczówna z pierwszych lat "w Poznaniu na wygnaniu" od początku zaciekawia, bo osobowość to wcale nie zapomniana, i zaskakuje - potocznym stylem pisania, wygórowanym, trochę roszczeniowym traktowaniem siostry, zarazem tkliwością wobec niej i materialnym wsparciem. Wzrusza swymi rozliczeniami z przeszłością, opisami relacji osobistych i dramatów rodzinnych. Jej niełatwy charakter, spartański tryb życia, bezradność i adaptacja - na określonych warunkach - podczas II wojny światowej i w powojennych realiach politycznych zmuszają do refleksji. Czasami Iłła rozwesela... W korespondencji, wcale "nie umilającej czas" - pełnej próśb, wskazówek, przestróg, wymówek, nawet żądań - obydwie panie, niezależnie od temperamentów, są sobie niezbędnie potrzebne!
Rzetelnie przygotowane i opracowane archiwalia, uzupełnione skanami kart pocztowych, a także zdjęcia, dodają smaczku całemu zbiorowi. Między dynamicznie kreślonymi linijkami Wielkiej Damy, która wyżej ceniła sobie pracę urzędniczki niż twórczość literacką, można dowiedzieć się więcej o niektórych epizodach z jej bogatej biografii i kręgów polityczno-artystycznych, w których się obracała (bez plotek). Uważny czytelnik łatwo wyłapie różne podteksty.
Pisane sercem
O dziwo, niewiele tu o twórczości poetyckiej, więcej o przekładach, choćby z węgierskiego - siostry współpracowały m.in. przy przekładach poezji E. Adyego i S. Petöfiego. Sporadycznie jest mowa o oddanych do druku zbiorkach i środowisku poznańskich pisarzy, także młodych gniewnych. Więcej o życiu codziennym, zwykłym. Oto przykład: "Odbieranie słoiczków [z borówkami] pocztą sprawiłoby mi potworny kłopot. Zapowiedziane w liście odsyłanie pogrzebacza i łopatki jest też monstrualne. Napisałam w długim liście, co pragnę odebrać: koc poplamiony i dziurawy, pożyczony Krzysi, i małą Rozentalkę od kleju. Proszę Cię bardzo, odczytaj sobie mój list, bo źle mi się robi na myśl, że mam po raz drugi go pisać, i odpowiedz na ustęp o kocu..." (s. 118). Tyle tu prawdy o "wygniataniu sobie samą obecnością miejsca wśród ludzi" (8 XI 1948). Tylko czytać, świetne!
Andrzej Sikorski
- Kazimiera Iłłakowiczówna, Listy do siostry Barbary Czerwijowskiej z lat 1946-1959
- opracowała, przypisami i wstępem opatrzyła Lucyna Marzec
- wyd. Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury