Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

"Kościelscy", szlachetny przedmiot pożądania

Tegorocznym laureatem Nagrody Kościelskich został Krzysztof Siwczyk, autor poematu "Dokąd bądź". Odbierze ją 11 października w Miłosławiu. O jednej z najważniejszych nagród literackich pisze prof. Piotr Śliwiński.

. - grafika artykułu
Krzysztof Siwczyk zagrał w "Wojaczku" Lecha Majewskiego. Fot. mat. GutekFilm

Przypomina mi się pierwsza połowa lat dziewięćdziesiątych. Warszawa, spotkanie z paroma młodymi poetami, mającymi za sobą głośne debiuty w bibliotece bruLionu, dzień ogłoszenia, kto zostanie laureatem Nagrody Kościelskich. Napięcie, niecierpliwość, rozczarowanie, irytacja. Nagrodę dostał Artur Szlosarek, też debiutant, z Krakowa, jednak mniej znany i niekojarzony z artystyczną rewoltą.

W tamtym okresie "Kościelscy", jak popularnie nazywano wyróżnienie przyznawane w dalekiej Szwajcarii, mieli nad Wisłą, Wartą i Odrą rangę nieomal magiczną. Nagroda była rodzajem pasowania na pisarza pierwszej rangi, nominacją do Parnasu, inwestycją w świetlaną przyszłość. Gwarantowała sławę i tysiącami franków podbudowywała budżet.

Szlachectwo

Jeśli przyjrzeć się liście laureatów, od 1962 roku poczynając, to wyjaśnienie tego szczególnego szlachectwa przestaje dziwić: 1962 - m.in. Sławomir Mrożek, 1963 - Zbigniew Herbert, 1964 - Tadeusz Konwicki, 1965 - Andrzej Kijowski i Wiktor Woroszylski, 1966 - Gustaw Herling- Grudziński i Włodzimierz Odojewski, 1967 - Tadeusz Nowak i Jarosław Marek Rymkiewicz, 1968 - Jan Błoński i Ryszard Przybylski, 1969 - Urszula Kozioł i Jerzy Kwiatkowski, w latach 70. - najważniejsi poeci Nowej Fali (m.in. Stanisław Barańczak i Ryszard Krynicki), w latach 80. - wielu autorów zaangażowanych politycznie i wielu stroniących od polityki, w latach 90. - najważniejsi przedstawiciele literatury i krytyki "po przełomie" (Olga Tokarczuk, Magdalena Tulli, Andrzej Stasiuk, Marcin Świetlicki, Jacek Podsiadło, Andrzej Sosnowski).

Nie wymieniam wszystkich nazwisk, gdyż w pierwszych dziesięcioleciach laureatów za poszczególne lata było z reguły kilku (czterech, pięciu), a dopiero później zazwyczaj dwóch lub tylko jeden. Nie o każdym pamiętam, sporo autorów nie potwierdziło nadziei obudzonych przez ich utwory debiutanckie, parę razy nagroda przypadła twórcom, którzy mieli już swoją wybitną pozycję, czego najwyrazistszym przykładem jest przyznanie "Kościelskich" Wisławie Szymborskiej w roku... 1990. W spisie laureatów z dawnych i niedawnych czasów nie znajdziemy za to nazwisk kilku poetów pierwszoplanowych, z Mironem Białoszewskim i Eugeniuszem Tkaczyszynem-Dyckim na czele.

Niezależność

Bezsprzeczny autorytet nagrody wynikał ze sprzęgnięcia kilku czynników. Na pierwszym miejscu należy wymienić jej niezależność. Przyznawana w Genewie, pozyskiwana ze środków prywatnej fundacji, sygnowana przez kapitułę złożoną z wybitnych osobowości świata kultury, wolna od nacisków politycznych, niepodległa jakiejkolwiek władzy, w okresie PRL-u była absolutnym wyjątkiem. Do 1989 roku życie literackie zależało - w różnym stopniu w różnych okresach - od tzw. polityki kulturalnej, czyli zespołu narzędzi ideologicznych i ekonomicznych, których ówczesna władza używała do kontroli nad środowiskiem ze swej natury niepokornym, krytycznym i dążącym do zwiększenia zakresu swobód. W związku z tym nagrody - też w rozmaitym stopniu - służyły jako premia dla pisarzy niewzbudzających fermentu, mniej czy bardziej uległych wobec narzuconych reguł, autorów niekolizyjnych z aktualnym kursem rządzącej partii. Na tym tle Nagroda Kościelskich, przyznawana za granicą, lecz niemająca stricte politycznego charakteru, wspierająca niezależność literatury, lecz daleka od chęci popychania pisarzy w jakimś konkretnym światopoglądowym kierunku, była bezcennym azylem dla normalności. Nie tylko stanowiła wyraz uznania dla młodych autorów i nadziei, że zapiszą ciekawą, ważną kartę w przyszłej historii literatury, lecz ponadto przywracała zaufanie do literatury jako instytucji moralnej, szukającej sprawiedliwości, której nieobojętna była wiarygodność deklarowanych wartości.

Pomost

W drugiej kolejności wymienić należy wspomniany już aspekt promocyjny i prognostyczny. "Kościelscy" po części naprawiali szkody, jakie wyrządzała PRL-owska praktyka lansowania pisarzy wygodnych i marginalizowania opornych. Przekraczali granice popularności i uznania. Nie zapominajmy, że jeszcze 25 lat temu literatura polska dzieliła się, dość hermetycznie, na krajową i emigracyjną, w latach 80. zaś literatura krajowa podzielona była dodatkowo na tzw. oficjalną, cenzurowaną, publikowaną w państwowych i spółdzielczych wydawnictwach, oraz piśmiennictwo "drugiego obiegu", podziemne, niezależne, bezdebitowe. W tych okolicznościach nagroda, mimo iż jej wolnościowa misja nie budziła najmniejszych wątpliwości, odgrywała rolę pomostu między odseparowanymi światami. To skutek, znamiennych dla kapituły, wysokich wymagań artystycznych - wśród laureatów prawie nie ma twórców, którym "Kościelscy" przypadli za postawę, a nie za książkę. Dotyczy to również krytyków i eseistów, w zdecydowanej większości przypadków bardzo wybitnych.

No i wreszcie - nastawienie na młodość, owszem, przedłużoną do czterdziestki (górna granica wieku kandydatów do nagrody), lecz przeważnie młodą naprawdę. Wspieranie pisarzy na dorobku, już świetnych, dobrze rokujących, lecz zazwyczaj w trudnym położeniu, często osamotnionych, bez środków do życia, to zadanie każdej szanującej się społeczności. Po prostu bez literatury wiemy o sobie mniej, bez pisarzy zagrożona jest ciągłość kultury, bez nowych głosów literackich każda współczesność wydaje się sobie czym innym, niż jest w rzeczywistości.

Dzisiaj

Tak było, a jak jest? Czym Nagroda Kościelskich jest dzisiaj? Czymś mniej, to oczywiste. Obecnie mamy w Polsce co najmniej kilka nagród literackich, które ważą - finansowo, promocyjnie - dużo więcej: Nike, Nagroda Literacka Gdynia, wrocławskie nagrody Silesius i Angelus, Nagroda im. Wisławy Szymborskiej, Gdański Poeta Wolności, Paszporty Polityki, Nagroda Warszawska, Nagroda im. Józefa Mackiewicza... Przyznawane są przez wielkie media i wielkie miasta, także przez zasłużone redakcje (Odry, Literatury na Świecie) i środowiska (np. PEN Club). Ich autorytet bywa niekwestionowany, bywa, że towarzyszy im znaczny rozgłos. Gorzej z wpływem na poziom czytelnictwa.

Uczciwa rozmowa

W zmienionej sytuacji Nagroda Fundacji im. Kościelskich nie jest już ewenementem. Nie znam jednak nikogo, żadnego mieszkańca Polski Literackiej, komu byłaby obojętna, nadal pozostaje bowiem jednym z niewielu laurów zarezerwowanych dla pisarzy młodych i młodszych. Stoi za nią piękna tradycja, w jury zasiadają znakomici specjaliści, m.in. prof. Jerzy Jarzębski, nie dotyczą jej zarzuty o koteryjność czy upolitycznienie.

Od lat 90. wręczana była naprzemiennie w Krakowie i Warszawie, później także w Miłosławiu, a od kilku lat wyłącznie w Miłosławiu. To decyzja nadzwyczaj trafna. Ciche wielkopolskie miasteczko, siedziba rodu fundatorów, nie tylko okazało się gościnne i chłonne, lecz ponadto symbolizuje niecentralność literatury, jej poniekąd z definicji prowincjonalny rodowód, to, mówiąc jaśniej, że sztuka powstaje, gdzie chce, pod zaskakującymi adresami, niekoniecznie w stolicach. Urok Miłosławia polega też na tym, że - leżąc daleko od medialnych fabryk sławy - pomaga w prowadzeniu uczciwej rozmowy o tym, czego chcą pisarze (prócz "Kościelskich", rzecz jasna), czego chcemy od pisarzy.

Piotr Śliwiński

  • Festiwal  Literacki Nagroda  Kościelskich
  • 9-11.10
  • Poznań - Miłosław