Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Beatlesi, Klenczon, Yanina...

Koncert upamiętniający rocznicę śmierci Johna Lennona da w czwartek w Blue Note Janusz Yanina Iwański. Zabrzmią utwory Beatlesów, ale też Krzysztofa Klenczona i autorskie kompozycje Iwańskiego - znakomitego gitarzysty i utalentowanego wokalisty.

. - grafika artykułu
Yanina. Fot. mat. prasowe

"Muzyka jest darem. Słuchanie muzyki nie jest trudne, a jedyne wymagania jakie stawia to: poświęcić jej czas (...)  i otworzyć na to co niesie jej źródło. Muzyka jest jak słowo i jak fala, która przemawia do nas językiem wszelakich doznań  - przypływa i odpływa, dotykając nas głęboko albo delikatnie" - pisał artysta na okładce swej ostatniej płyty "Yanina Free Wave". Znakomity ten krążek, przynosił fascynującą, improwizowaną muzykę, będącą jednym z rozdziałów opowieści o pasji i zainteresowaniach Janusza Iwańskiego. W czwartkowy wieczór w Poznaniu zagra całkiem inną, choć pewnie równie interesującą muzykę.

Niespokojny duch

Yanina to postać od lat doskonale znana na polskich scenach muzycznych. Ten niespokojny duch, a zarazem szalenie wrażliwy artysta, już w latach 80. należał do czołówki twórców budujących oblicze sceny off-jazzowej. Kolejne lata to niezliczona ilość projektów artystycznych i współpraca m.in. z Włodzimierzem Kiniorskim, Stanisławem Soyką,  Maanamem, Markiem Jackowskim. Choć w każdej z tych kooperacji miał muzycznie wiele do powiedzenia, choć na koncie ma świetne autorskie płyty - i jazzowe, i piosenkowe - dla wielu słuchaczy wciąż pozostaje wybitnym muzykiem drugiego planu. Być może beatlesowski projekt choć trochę zmieni tę sytuację. Zwłaszcza, że tradycja lat sześćdziesiątych i - szczególnie - muzyka Beatlesów są mu chyba szczególnie bliskie.

Tie Break

Aktywność Iwańskiego przejawiała się w wielu zespołach. Tym najbardziej symbolicznym i do dziś chyba najważniejszym był Tie Break. To grupa do teraz (choć bardzo rzadko) koncertująca, będąca prawdziwym symbolem niezależnego, niepokornego polskiego jazzu. To jej działalność stała się w latach 80. impulsem do pojawienia się wielu innych grup kręgu tzw. young power. Najsłynniejszy (choć nie pierwszy) skład Tie Breaku stworzyli - do dziś w nim grywający - Yanina, Ziut Gralak oraz bracia Mateusz i Marcin Pospieszalscy. Łączyli w swej twórczości miłość do jazzu z rockową ekspresją, punkowym duchem, twórczym zasłuchaniem w muzykę świata. Za swą bezkompromisowość Tie Break płacił kłopotami z nagraniami, zakazami zagranicznych wyjazdów etc. Dziś, po latach, wciąż jest nie dość docenionym wybitnym rozdziałem w historii polskiego jazzu.

"Ja mam fijoła"

Yanina jednak, również w kontekście muzyki improwizowanej, nie koncentrował się tylko na Tie Breaku. Znalazł się też m.in. w składzie grywającej również już w latach  80., kilkunastoosobowej  orkiestry Free Cooperation, proponującej coś na kształt ówczesnego medytacyjnego free jazzu. Wspólnie z równie legendarnym saksofonistą Włodzimierzem Kiniorskim znaleźli się też w składzie zespołu Stan d'Art.

Mniej więcej w tym samym czasie funkcjonował już kolejny zapomniany zespół Svora vel Sfora, w którym muzycy Tie Breaku spotkali się ze Stanisławem Soyką, by wspólnie grać muzykę avant-rockową. Jeden z zaledwie kilku wspólnych koncertów dali na festiwalu w Jarocinie. Gdy rozstali się z Soyką w przyjaźni, Yanina z kompanami założył kolejny "szkoda-że-zapomniany" zespół: Woo Boo Doo. Ten ostatni, pośród bodaj ledwie siedmiu zarejestrowanych piosenek, nagrał swój najsłynniejszy song - "Ja mam fijoła"... 

W końcu lat 90. gitarzysta założył  grupę KaPeLa Yanina, z którą koncertował też w Poznaniu i wydał dwie interesujące płyty. Yanina Free Wave to naturalna kontynuacja tamtych poszukiwań. Artysta pojawiał się też  w składach innych zespołów, choćby Virtual Jazz Reality czy Drum Freaks.

Wielkie podzielenie

Mimo kultowości Tie Breaku i uznania dla innych dokonań z pogranicza alternatywy, sukces do Yaniny przyszedł, gdy ten ostatni powrócił do współpracy z Soyką. Jako duet zjeździli Polskę wzdłuż i wszerz, budząc entuzjazm w klubach studenckich i nobliwych, filharmonicznych salach. Ukoronowaniem tego sukcesu były z jednej strony tak udane płyty duetu jak "In Concert", "Acoustic" czy  "Neopositive", z drugiej wspólne koncerty i świetna płyta Soyki z całym Tie Breakiem.

W połowie lat 90. Iwański nagrał świetną, bardzo udaną autorską piosenkową płytę "Portret wewnętrzny". To na niej znalazł się jego największy hit "Wielkie podzielenie", ale też inne udane piosenki jak "Idę, hop" czy "Tak brakuje nam" oraz korzystające z poezji Haliny Poświatowskiej liryczne "Powiedziałem" i "Więc jesteś".

W roku 2003 Yanina został zaproszony do składu zespołu Maanam i grał w nim do końca działalności zespołu w roku 2008. Po rozpadzie Maanamu, Iwański wspólnie z Markiem Jackowskim założyli zespół The Goodboys, który swą jedyną płytę wydał w roku 2010.

Na początku ubiegłej dekady był też współzałożycielem radiowej audycji "Muzyczne dary" - listy przebojów muzyki chrześcijańskiej - która jest dziś emitowana w wielu lokalnych stacjach radiowych.

Lennon i Klenczon

Co usłyszymy podczas czwartkowego koncertu? Będą to: "największe przeboje The Beatles, jak choćby >Michelle<, >Get Back< czy >Come Together<, ale także kompozycje Krzysztofa Klenczona", oprócz tego "Tolerancja" Soyki i własne piosenki Iwańskiego z "Wielkim Podzieleniem" na czele. Liderowi, w akustycznej konwencji, towarzyszyć będą Dariusz Bafeltowski - gitary, mandolina, głos oraz Przemysław Pacan - cajon, instrumenty perkusyjne, głos.

Tomasz Janas

  • Janusz Yanina Iwański
  • Blue Note
  • 12.12, g. 19.30
  • Bilety: 30 zł (przedsprzedaż) i 35 zł (w dniu koncertu)