"Astronomia i fenomen rozgwieżdżonego nieba stanowią punkt wyjścia do opowieści przedstawionej na wystawie. Ekspozycji, która nie rości sobie prawa do bycia kosmiczną encyklopedią. Chcielibyśmy nią zainspirować Was do odkrywania wszechświata i jego tajemnic, do rozmów, własnych odkryć, poszukiwań, skłonić do zainteresowania naukami przyrodniczymi i ścisłymi. Tak wiele niezwykłych rzeczy związanych z kosmosem znajduje się bowiem w zasięgu podróży - nie statkiem kosmicznym, ale rowerem czy na piechotę" - piszą organizatorzy tej nietypowej ekspozycji, posiłkując się czy też wzmacniając efekt swojej wypowiedzi cytatem Marii Skłodowskiej-Curie. Z punktu widzenia laika brzmi to uspokajająco, choć nadal intrygująco. Oto bowiem zwykły, bardzo przyziemny śmiertelnik będzie miał okazję poobcować z czymś, co w konsekwencji ma podziałać zachęcająco nie tylko na jego chęć zgłębiania wiedzy o kosmosie, ale przede wszystkim patrzenia w niebo, uważnej obserwacji i napawania się tym wciąż zagadkowym tworem. Bo czym innym jest dla nas przestrzeń kosmiczna symbolizująca pojęcia abstrakcyjne; niepojęte dla nas przenikanie się przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, a także traktowana jak wielkie dzieło, którego powstanie jest wynikiem czynników o niewyobrażalnej sile kreacji. Jeśli wziąć to wszystko pod uwagę, zaczynamy dostrzegać, że zainteresowanie człowieka kosmosem, najlepiej wyrażające się w astronomii i astronautyce oraz osiągnięciach w tych dziedzinach, i działania artystyczne, wcale nie są punktami odległymi od siebie o lata świetlne.
Przez wieki tematyka i symbolika związana z nieskończonym, tajemniczym i niezbadanym uniwersum cieszyła się ogromnym zainteresowaniem twórców inspirujących się tym tematem w swojej twórczości. Często szło to w parze z podejmowanymi przez uczonych badaniami, które miały stanowić milowe kroki w poznaniu kosmosu, co dodatkowo podkreśla fakt, że sztuka i nauka wcale nie są traktowane jak odrębne czy przeciwne sobie dziedziny, ale wypływają z tego samego źródła nieustannych poszukiwań ciekawskiego człowieka, który chce przeniknąć nieznane, abstrakcyjne i niepojęte. Były momenty w historii, kiedy związki jednego i drugiego były bardziej oczywiste. Przykładem są chociażby lata sześćdziesiąte, kiedy artyści zwyczajnie nie mogli pozostać obojętni na to, co działo się w ramach współzawodnictwa między Stanami Zjednoczonymi a ZSRR na polu nauki i astronautyki. Nie bez przyczyny w kosmos wysyłano tak dzieła, jak miało to miejsce chociażby w 1969 roku, a nawet samych artystów, co wydarzyło się w 1965 roku, kiedy malarz Aleksiej Leonow stworzył pierwszy obraz w kosmosie. Nie bez powodu też NASA w 1962 roku zapoczątkowała trwający do dziś Art Program, który w dużej mierze opierał się na założeniu, że interpretacje artystów dotyczące funkcjonowania i osiągnięć NASA będą obudowywać je w ciekawą narrację - lepszą i bardziej przyswajalną nawet niż ta, którą fundowały masowe media. Wspomnę jeszcze tylko, że space-art ma się świetnie. Coś więc musi być na rzeczy.
W kontekście tego wszystkiego mniej zaskakuje, a jeszcze bardziej przyciąga wystawa, którą już za chwilę będzie można oglądać w Zamku. Jej kuratorka i jedna z prezentujących na niej swoje dokonania artystek, Justyna Olszewska, jest nie tylko absolwentką Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, ale też studentką astronomii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. W dodatku ma już na swoim koncie projekty, w tym te nagradzane, o charakterze interdyscyplinarnym, w których łączy zagadnienia naukowe ze sztuką. Na pograniczu nauki i sztuki działają również Przemysław Jasielski i Martyna Pietrzak, a działania artystyczne Michała Smandka i Arka Nowakowskiego mocno osadzone są w ich zainteresowaniach przestrzenią. Możemy się chyba spodziewać niezwykłych wrażeń wizualnych. Czy takie będą? Przekonamy się już za parę dni.
Justyna Żarczyńska
- wystawa Nie to niebo
- kuratorka: Justyna Olszewska
- otwarcie: 4.03
- CK Zamek
- czynna do 2.07
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023