Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Dostrzegamy pewną lukę

- Przez lata Poznań kojarzył się głównie ze sportem, targami i biznesem, tak był postrzegany z zewnątrz. Miasto nie słynęło z kultury i sztuki, ale to się zmienia - mówi Katarzyna Śmiałowicz z Fundacji Jak Malowana, która organizuje II Biennale Tkaniny Artystycznej w Poznaniu.

. - grafika artykułu
fot. materiały Fundacji Jak Malowana

Jak powstała Fundacja Jak Malowana?

Pomysł założenia fundacji wyszedł trzy lata temu, z inicjatywy Anny Marii Brandys, naszej prezeski. Fundacja skupia ludzi zawodowo związanych ze sztuką. Znamy się w większości ze studiów na Uniwersytecie Artystycznym, ale są też wśród nas osoby po historii sztuki - jak Barbara Górecka, która pracuje w Muzeum Narodowym. Zaczęło się od projektu Dom Bajek. To warsztaty dla dzieci, których celem jest upowszechnianie literatury dziecięcej cechującej się ilustracją na wysokim poziomie artystycznym. Naszą ideą jest edukacja artystyczna od najmłodszych lat, na warsztatach pracujemy z dziećmi już od 2 roku życia. Te warsztaty, zwane Czytandami cieszą się dużym powodzeniem. Chciałyśmy rozszerzyć tę działalność, wyjść naprzeciw potrzebom ludzi - nie tylko z samymi spotkaniami, ale również z książką jako taką. W ten sposób narodziła się Biblioteka Domu Bajek.

A skąd pomysł powołania Galerii Jak?

Mieliśmy pomysł, aby rozszerzyć działalność fundacji - już nie tylko zajmować się edukacją artystyczną, ale i promocją sztuki, poczynając od młodej sztuki. Stąd idea Galerii Jak. Ma dość niewielką przestrzeń wystawienniczą, ale ma to też swoje zalety. Artyści lubią to, że mogą pokazać swoje najświeższe projekty, nad którymi obecnie pracują. Nie muszą na wystawę wyciągać wszystkiego z szaf. Czasami paradoksalnie trudniej jest wypełnić większą przestrzeń.

Galeria została otwarta w październiku 2016 roku. Wtedy jeszcze wszystko robiłyśmy za własne pieniądze. Dopiero w 2017 roku otrzymałyśmy dofinansowanie dla naszych projektów. Znalezienie sąsiadujących ze sobą lokali, które nadawałyby się dla galerii, Biblioteki Domu Bajek i pracowni rzeźby nie było łatwe.

Co jeszcze robicie w ramach fundacji?

Organizujemy Biennale Tkaniny Artystycznej w Poznaniu. Był to pomysł Anny Marii Brandys i Karoliny Grzeszczuk. Karolina jest sercem biennale i główną koordynatorką, bez niej ta inicjatywa nie mogłaby mieć miejsca. Od początku współpracuje też z nami Dorota Piekarczyk z Wytwórni Bakcyl. Jest kuratorką tegorocznej edycji biennale, która odbędzie się w Muzeum Sztuk Użytkowych.

Skąd pomysł, aby zająć się tkaniną artystyczną?

Aż się o to prosiło - w Poznaniu swoją pracownię miały Magdalena Abakanowicz czy Urszula Plewka Schmidt, artystki znane na całym świecie. Obecnie na Uniwersytecie Artystycznym są dwie pracownie, gdzie kształci się w tej materii - u prof. Andrzeja  Banachowicza i prof. Anny Goebel. Są mniej i bardziej promowane dziedziny sztuki w tym mieście. W grupie tych pierwszych, w naszym odczuciu, była tkanina artystyczna, która ma bogatą tradycję w Poznaniu.

Dlaczego w galerii jest prezentowana młoda sztuka?

Wywodzimy się ze środowiska artystycznego i dostrzegamy pewną lukę. Przez lata Poznań był kojarzony głównie ze sportem, targami i biznesem, tak był postrzegany na zewnątrz. Miasto nie słynęło z kultury i sztuki, ale to się zmienia. Jest dużo oddolnych inicjatyw zajmujących się promocją sztuki. Mamy też dobrą uczelnię i jest sporo fermentu artystycznego. Myślę, że warto to pokazywać.

Czyli prezentujesz osoby poznane przez studia?

Niekoniecznie. Staramy się tego unikać. Pokazywanie znajomych to droga na skróty. Nie mówię, że nie robimy tego zupełnie - bo dlaczego ich dyskryminować, skoro robią ciekawe rzeczy? To też nie byłoby sprawiedliwe. Zdarza mi się jednak, że dopiero robiąc wystawę poznaję danego artystę. Czasami nie wiem, kto to w ogóle będzie. Czasem zaprzyjaźniamy się i ci artyści dołączają do grona moich znajomych. Tak było na przykład z Barbarą Mydlak.

Na czym polega różnica w funkcjonowaniu Galerii Jak w stosunku do działania prywatnych galerii?

Nie gromadzimy dzieł sztuki i nie uzyskujemy z tego finansowych korzyści. Jesteśmy organizacją non-profit, a galeria jest fundacyjna. Działamy na zasadzie projektów. Piszemy program galerii i wyjaśniamy, co chcemy pokazać i jaka będzie z tego korzyść dla mieszkańców i młodych artystów. Jeżeli nie zdobywamy dofinansowania, to również staramy się realizować projekty, tyle że finansujemy je z naszych kieszeni. Co jest trudniejsze o tyle, że nie mamy z tego żadnego zysku. To wówczas działanie typowo dla idei.

Czyli w odróżnieniu od kogoś, kto posiada prywatną galerię - nie jesteś niezależna i nie masz swobody wyboru?

Nie odczuwam tego jako brak wolności. Często jesteśmy po prostu zgodni. Wybieramy prace, które muszą spełniać pewne kryteria, również na poziomie formy. Jest w Poznaniu długa tradycja konceptualizmu. Wydaje mi się, że przeważa w tym, co jest pokazywane. My staramy się kłaść też nacisk na formę - żeby pokazywać różne ciekawe techniki artystyczne. Co może ma w sobie coś z edukacji.

A więc jesteście galerią edukacyjną?

Nie chcę wchodzić w narrację, że jesteśmy po to, aby edukować ludzi. To narzucanie swojej perspektywy i patrzenie na innych z wyższością. Chcemy pokazywać szerszej publiczności rzeczy, których nie mieliby okazji obejrzeć nie będąc na uczelni artystycznej, nie znając artystów, danych dziedzin sztuki, czy nurtów.

rozmawiał Marek S. Bochniarz

* Katarzyna Śmiałowicz - członkini zarządu Fundacji Jak Malowana, przewodzi Galerii Jak, która jest jednym z wiodących projektów poznańskiej filii fundacji. Współorganizuje Biennale Tkaniny Artystycznej w Poznaniu.

  • II Biennale Tkaniny Artystycznej
  • Muzeum Sztuk Użytkowych
  • 27.08-13.09

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019