Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Walka Czerwca z Październikiem

Poznańska rewolta nie przyniosła od razu jakichś zasadniczych zmian. Nie było żadnych bezpośrednich skutków tych wydarzeń w skali ogólnokrajowej - mówi prof. Andrzej Paczkowski

Andrzej Paczkowski - grafika artykułu
Andrzej Paczkowski

Jak najlepiej nazwać to, co wydarzyło się w Poznaniu w czerwcu 1956 roku? Władze mówiły o ,,wypadkach", a przecież był to bunt.

Można powiedzieć, że był to strajk, który przekształcił się w rewoltę. Zaczęło się od strajku. Nikt nie planował rewolty, ale w końcu do niej doszło.

Prof. Lech Trzeciakowski twierdzi, że w 1956 mieliśmy w Poznaniu do czynienia z powstaniem, że ta rewolta - jak Pan ją określa - miała wszelkie cechy powstania.

Można by te wydarzenia tak określić, ale z jednym poważnym zastrzeżeniem - to, do czego doszło w Poznaniu, nie było planowane. Powstanie na ogół jest planowane: jakaś grupa zajmie ten budynek, inna zajmie inny, jedni przygotują bandaże, inni broń - i tak dalej... W Poznaniu zaplanowany był tylko strajk, cała reszta nastąpiła spontanicznie. Nawet nie mam pewności, czy zaplanowane było wyjście robotników na ulicę i przemarsz do centrum.

Robotnicy chcieli pójść na Międzynarodowe Targi Poznańskie, aby nagłośnić całą sprawę.

Tak rzeczywiście było, ale jednak był to protest społeczny, a nie zaplanowane powstanie. Inna sprawa, że prawie każde wydarzenie może przekształcić się w powstanie. Rewolty w Poznaniu powstaniem bym nie nazywał.

Dlaczego Poznański Czerwiec tak szybko znalazł się w cieniu? Czy dlatego, że z perspektywy mieszkańca Warszawy ważniejsze było to co, nastąpiło w październiku 1956 roku?

Myślę, że stało się tak dlatego, że rewolta ta nie przyniosła od razu jakichś zasadniczych zmian. W istocie zakończyła się klęską w sensie fizycznym: dziesiątki ludzi zabito, setki aresztowano, w ciągu paru dni wojsko i bezpieka spacyfikowały miasto. Nie było żadnych bezpośrednich skutków tych wydarzeń w skali ogólnokrajowej. Natomiast w październiku 1956 roku nastąpiła ważna rotacja u steru władzy. Przyszedł Władysław Gomułka - ,,odnowiony" lider i zaczęły się poważne zmiany: Rokossowski i ważniejsi generałowie radzieccy zostali odesłani do domu, Komitet Bezpieczeństwa Publicznego i Informacja Wojskowa zostały rozwiązane, prymas Wyszyński uwolniony, umowa z Kościołem podpisana. Zawarto umowę z  Sowietami o stacjonowaniu ich wojsk w Polsce.

A nie sądzi Pan, że Czerwiec też się do tego wszystkiego przysłużył?

Można powiedzieć, że Czerwiec był jednym z czynników, które doprowadziły do zmian październikowych. Pokazał ostrość sytuacji i choćby z tego powodu dodatkowo wymuszał czy przyspieszał, zmiany. Ale one nie zaszły bezpośrednio po Czerwcu. Wiele lat później powstało coś na kształt swoistej ,,konkurencji" między Czerwcem i Październikiem, która trwa chyba i dziś. Ci, których można określić jako ,,twardych antykomunistów" uważają, że Czerwiec był ważniejszy, bo był symbolem walki, przejawem tego, że lud - w ogóle, nie tylko ten konkretny, poznański - wystąpił do walki z komuną. Wg nich była to po prostu kontynuacja walki, jaką jeszcze parę lat wcześniej toczyli "chłopcy z lasu", z WiN, z NSZ. Natomiast ci, których nazwę na użytek tej rozmowy ,,miękkimi antykomunistami" uważają, że ważniejszy był Październik, jako wielkie, długotrwale poruszenie mas, bez przemocy, ale skuteczne. Postkomuniści są, rzecz jasna, też za Październikiem, jako dowodem na to, że partia komunistyczna była reformowalna i wtedy właśnie rozpoczęła długą drogę do demokracji i niepodległości. Proszę się nie śmiać - masa ludzi w Polsce tak uważa. Chyba nawet niektórzy członkowie rzeczywiści Polskiej Akademii Nauk.

Stosunek Gomułki do Poznańskiego Czerwca szybko się zmienił. Już rok później Gomułka postulował, by spuścić ,,żałobną kurtynę milczenia" nad tym, co wydarzyło się w Poznaniu.

Tak, bo wspomnienie Czerwca było dla niego niewygodne. Tym bardziej, że w 1957 roku miało miejsce kilka większych strajków, było zaniepokojenie i miały miejsce zamieszki w Warszawie po likwidacji Po prostu. W tym kontekście trudno wymagać, aby się odwoływał do poznańskiego buntu. Zresztą, o czym warto pamiętać, Gomułka bynajmniej nie wracał też do tradycji "jego" Października, nie było nigdy żadnych akademii, obchodów ani odznaczeń. Był na pewno dumny z tego, czego wówczas dokonał, ale nie robił żadnej ostentacji.

Dlaczego Czerwiec przez wiele lat nie ,,dopracował się" porządnej historiografii? Czy to możliwe, że zawinili temu sami protestujący robotnicy - bo nie pozostawili wielu wspomnień i relacji?

Wydaje mi się, że główną rolę odegrał fakt, iż władze położyły na te wydarzenia tabu. Nie można było pisać o Czerwcu w sposób otwarty i prawdziwy, robić badań, zbierać relacji i wspomnień. Przecież dopiero w 1981 roku ukazała się pierwsza książka profesorów Trojanowiczowej i Maciejewskiego o Czerwcu. To wtedy, dzięki staraniom ,,Solidarności" w Poznaniu stanął pomnik Czerwca. Do 1980 roku o Poznańskim Czerwcu wiedziała i pisała w drugim obiegu tylko opozycja demokratyczna. A przecież drugi obieg powstał zaledwie kilka lat wcześniej! Czerwiec był zapomniany, bo kazano o nim zapomnieć.

Ponadto Październik 1956 wpisywał się w szerszy kontekst europejski: powstanie węgierskie, tajny referat Chruszczowa, to co działo się w ruchu komunistycznym, a Poznański Czerwiec był czymś lokalnym, zamkniętym. Można go było porównywać z rewoltą w NRD w 1953 roku, też zapomnianą, a raczej "zmuszoną do zapomnienia". Kiedy w 1976 roku w Paryżu odbywała się konferencja poświęcona 20-leciu wydarzeń 1956 roku, była tam mowa o polskim Październiku i o powstaniu węgierskim. O Poznaniu było cicho.

A może Poznański Czerwiec był wydarzeniem zbyt epizodycznym?

Właśnie. Nie pozostawił też od razu po sobie żadnego nazwiska. Stanisław Matyja został przypomniany dopiero w 1981 roku. Rewolta trwała bardzo krótko, nie miała żadnej kontynuacji, ani w Poznaniu, ani gdzie indziej. Październik 1956 roku miał swoich bohaterów - nie tylko Gomułkę, ale też, np. Goździka. Swoją drogą - myślę, że gdyby zapytał pan kogoś w Polsce pięć lat później o Goździka, to chyba kojarzyłby się tylko z kwiatami na Dzień Kobiet. Na dobrą sprawę także Goździka przypomniała dopiero ,,Solidarność".

Jak upowszechniać świadomość historyczną Polaków o Czerwcu?

Mnie się wydaje, że ona nie jest wcale taka słaba. Nie powiem, że to jest znajomość, jakaś ugruntowana wiedza, ale pojęcie ,,czarny czwartek" chyba jednak dosyć powszechnie jest kojarzone z Poznaniem. Trzeba przede wszystkim pamiętać, że w szkole bardzo często uczniowie nie dowiadują się na lekcjach ani o Poznańskim Czerwcu, ani o Goździku czy opozycji demokratycznej z lat 70. W szkole nie ma dość czasu na historię najnowszą, po II wojnie światowej, w dodatku w programach nauczanie o latach PRL przypada akurat na ostatnią część roku szkolnego, na matury, zielone szkoły...

Rozmawiał Piotr Bojarski