Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Bycie na scenie mi nie wystarcza

O pracy z młodzieżą, pewnej decyzji podjętej w wietrznej Normandii i najważniejszej roli w życiu mówi Dorota Abbe. Premiera Alicji w jej reżyserii i wykonaniu członków Klubu przy Wspólnej - już w poniedziałek.

. - grafika artykułu
Próba spektaklu "Alicja", fot. Piotr Bedliński

Czym jest Klub przy Wspólnej, gdzie właśnie pracujesz nad Alicją?

To miejsce, gdzie głodni teatru młodzi ludzie, licealiści, mogą coś wspólnie zrobić. Oglądają spektakle, uczestniczą w dyskusjach, pracują jako wolontariusze na Scenie Wspólnej. Na co dzień Klubem przy Wspólnej opiekują się Roma Szymańska, która jest nauczycielką języka polskiego, oraz Iza Nowacka z Centrum Sztuki Dziecka.

Jak do nich trafiłaś?

Przygoda z młodzieżą z Klubu przy Wspólnej rozpoczęła się w zeszłym roku, kiedy przygotowaliśmy wspólnie czytanie. To był taki eksperyment, bo CSD dysponuje tekstami, które napisane zostały przez ich rówieśników. Opiekowałam się tym projektem od strony reżyserskiej. Czytanie zostało dobrze przyjęte, więc zdecydowaliśmy, że przymierzymy się do zrobienia spektaklu. Ich apetyt na robienie teatru naprawdę wtedy wzrósł.

Ty już masz podobne doświadczenie, bo pracujesz m.in. ze studentami STA.

Trudno to porównać, bo wielu studentów właściwie od razu mogłoby wyjść na scenę. W Klubie z kolei są bardzo różne osoby. Jedne miały styczność z teatrem, a inne nie. Poziom jest bardzo nierówny, ale wszyscy są niezwykle zaangażowani w to, co robią.

Dlaczego Alicja?

Szybko została podjęta decyzja, że coś zrobimy. Ale o tym, co to będzie, rozmawialiśmy długo. Najważniejsze było dla mnie to - o czym młodzież chce mówić, żeby to wyszło od nich samych. Rozmawialiśmy o formie, ale przede wszystkim o treści. Wiele osób chciało robić spektakl realistyczny, dotykający problemów, które wokół siebie widzą. Inni coś fantastycznego, metaforycznego, a jeszcze inni np. musical. Ostatecznie zrodził się pomysł, by scenariusz oprzeć na jakimś motywie baśniowym, ale zawrzeć w nim problemy współczesnych nastolatków. Pomyślałam wtedy o wątku Alicji z Krainy Czarów.

Rzadko który tytuł może się pochwalić taką liczbą interpretacji.

Bo on naprawdę daje duże pole dla wyobraźni. Przedstawia wspaniały świat fantazji, ale mówi też o przechodzeniu na drugą stronę lustra, snu, o wkraczaniu w dorosłość. Rozmawiałam z młodzieżą o wszystkim, co się z tym wiąże: pierwszej zdradzie, pierwszym kłamstwie i stracie kogoś bliskiego. O odpowiedzialności za siebie. O rozczarowaniach i kompleksach. Szukaliśmy też granicznych punktów, które mają wpływ na ich dalsze życie. W Alicji jest to np. rozwód rodziców. Ale mówimy też o zazdrości i rywalizacji z rodzeństwem oraz rówieśnikami. Nasza Alicja wyjeżdża na studia. I kiedy się pakuje, przychodzą do niej te wszystkie wspomnienia. W jej głowie pojawiają się postaci magiczne, które komentują to, co się dzieje.

Ile w Alicji znajdziemy powieści Lewisa Carrolla?

Niewiele, to są tylko skojarzenia na jej temat. Pojawi się kilka postaci, np. Alicja, Kot czy Kapelusznik, ale są one tylko pretekstem do opowiedzenia naszej historii.

Alicja jest zwyczajną nastolatką? Chociaż może już kobietą?

Alicja jak każda nastolatka ma wrażenie, że rodzice jej nie rozumieją. Ma kompleks starszej siostry, myśli, że jest beznadziejna. Nie buntuje się jednak. Chociaż może właśnie to robi, wyjeżdżając na studia?

A Ty jaką byłaś nastolatką? Buntowałaś się?

Na swój sposób. Ten okres był dla mnie szalenie ważny. Dużo wtedy czytałam. Zajmowały mnie szczególnie kwestie egzystencjalne. Sartre i Camus byli moimi idolami. To był czas, kiedy ukształtowały się moje poglądy na pewne sprawy. Miałam potrzebę zadawania pytań i szukania na nie odpowiedzi. Taki młodzieńczy niepokój jest twórczy. To świetne tworzywo dla teatru.

W tym czasie zastanawiamy się też nad tym, co chcemy robić w życiu. Ty poszłaś w ślady taty, który przez wiele lat był aktorem Teatru Nowego.

Pierwszy raz wystąpiłam na scenie, kiedy miałam sześć lat. I już wtedy wiedziałam, że chcę to robić. Ale rzeczywiście, moja prawdziwa walka o to, żeby zostać aktorką, zaczęła się, kiedy miałam te naście lat. Zdawałam do szkoły teatralnej aż trzy razy. W tym czasie studiowałam też romanistykę. Wyjechałam na stypendium do Francji i właśnie tam, w zimnej i wietrznej Normandii, zdałam sobie sprawę, że popełnię straszny błąd, jeśli nie wrócę do Polski i nie spróbuję jeszcze raz. Czułam, że tylko to może mi dać szczęście. I wtedy się udało. Dostałam się na aktorstwo.

Czyli tata-aktor nie naciskał.

Nie zachęcał, ale też nie zniechęcał, bo przecież wiedział, z czym ta praca się wiąże. Uprzedzał, jak to może wyglądać, ale zawsze wspierał. Kiedy skończyłam studia i zaczęłam pracować, był ze mnie dumny.

Jako dziecko żyłaś na walizkach? Aktorzy dużo podróżują.

Nie, ja byłam późną córką taty. Mieszkaliśmy cały czas w Poznaniu. Nie było to życie wagabundów. Ale to też były inne czasy, nie trzeba było aż tak jak teraz walczyć o przetrwanie i jeździć za chlebem.

Która z ról jest dla Ciebie najważniejsza? Która sprawia Ci z kolei problem? Jesteś żoną, mamą, aktorką, ale też pedagogiem. Pracujesz np. ze studentami STA i grupą Wikingowie z Ośrodka dla Bezdomnych nr 1 w Szczepankowie.

Bezdyskusyjnie bycie mamą jest najważniejszą z ról. A najtrudniejsze jest chyba bycie aktorką. Ale nie ze względu na to, co się robi na scenie, bo tam czuję się bezpiecznie i dostaję skrzydeł. Chodzi o okoliczności, jakie temu towarzyszą. Bo np. nie gramy zawsze tego, co chcemy. Rywalizacja jest wpisana w ten zawód. No i ciągłe wystawianie się na oceny, nie zawsze pochlebne. A to boli, kiedy ktoś nie widzi sensu w tym, co zajęło ci kilka miesięcy ciężkiej pracy.

Czy właśnie dlatego zaczęłaś działać okołoteatralnie?

Ja po prostu w pewnym momencie poczułam, że bycie na scenie mi nie wystarcza. Wydaje mi się, że posiadam narzędzia, które pozwolą mi stworzyć ten teatralny świat od samego początku do końca. Kiedy gram, nie mam na to wszystko wpływu. A reżyserowanie i pisanie sprawia, że czuję się spełniona.

rozmawiała Monika Nawrocka-Leśnik

Dorota Abbe - absolwentka Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Od 2012 roku aktorka Teatru Nowego w Poznaniu. Obecnie wraz z młodzieżą z Klubu przy Wspólnej przygotowuje spektakl Alicja.

  • Alicja w wykonaniu członków Klubu przy Wspólnej
  • opieka reżyserska: Dorota Abbe
  • Scena Wspólna (ul. Brandsteattera 1/Za Cytadelą)
  • premiera: 10.04, g. 19
  • kolejne spektakle: 11.04, g. 10; 7.05, g. 17 i 8.05 g. 10
  • bilety: 10 zł
  • spektakl dla widzów od 13 lat