Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Słodka historia rodzinnej powinności

Duże, okrągłe, biszkoptowe ciastka, wypukłe z jednej strony i płaskie, polukrowane z drugiej, zwane amerykanami, są od lat przysmakiem mieszkańców Ławicy. Wypieka je miejscowa piekarnia Danuty Briańskiej.

Rodzina Andrzejaków, fot. ze zbiorów D. Briańskiej - grafika artykułu
Rodzina Andrzejaków, fot. ze zbiorów D. Briańskiej

Właścicielka amerykany lubi, ale lubi też wszelkie inne słodkości. Jej porannej kawie towarzyszy zwykle kawałek drożdżowego placka i w ten sposób łączy przyjemność z obowiązkiem - sprawdza, czy produkt nie ma zakalca i jest dobrze wypieczony.

Antoni

Piekarnia na Ławicy istnieje od 1903 roku. Założył ją Antoni Andrzejak z Junikowa. W jego wsi piekarnia już była, więc kupił ziemię w Ławicy przy ul. Złotowskiej i zbudował dom. Od frontu otworzył sklep, na tyłach zamieszkał z rodziną, a w podwórzu postawił piekarnię, która w tym miejscu funkcjonuje do dzisiaj, czyli ponad sto lat. Tylko założyciel piekarni pracował w niej, bo chciał. Wszyscy kolejni właściciele - musieli.

Franciszek syn Antoniego

Pierwszy musiał syn Antoniego - Franciszek. Miał, co prawda, sześciu braci, ale żaden z nich nie chciał prowadzić rodzinnego interesu. Franciszek przejął piekarnię w 1935 roku. Stary piec piersiowy zastąpił nowym, ceramicznym, w 1936 roku ożenił się z Heleną Jagodzińską i... poszedł na wojnę. Brał udział w kampanii wrześniowej, potem aresztowano go za działalność przeciwko III Rzeszy i osadzono w Forcie VII, skąd trafił do więzienia we Wronkach. Kiedy go wypuszczono, poszedł na front. Gdy wrócił, czekały na niego: piekarnia, sklep, żona i urodzona w 1940 roku córka Danuta (syn zmarł w czasie wojny).

W 1950 roku Franciszkowi odebrano piekarnię i ją upaństwowiono. Właściciel odzyskał zakład w 1958 roku, o sklep walczył kilka kolejnych lat. Jego zaradność okazała się atutem w wyborach przewodniczącego Sekcji Piekarzy przy poznańskim Cechu Rzemiosł Różnych. Na czele sekcji stał ponad 20 lat, do 1982 roku, rok dłużej był przewodniczącym Komisji Egzaminacyjnej przy tejże. Miał 73 lata, kiedy w 1980 roku przekazał piekarnię córce, ale jeszcze długo wszystkiego doglądał. Zmarł w 1998 roku.

Danuta córka Franciszka

Danuta, podobnie jak wcześniej jej ojciec, wcale nie chciała pracować w piekarni. Nie chciała, ale musiała. Nie buntowała się, bo nie zdążyła nawet pomarzyć o jakimkolwiek innym zawodzie - od wczesnej młodości ojciec przysposabiał ją do piekarskiego fachu. Od 18. Roku życia prowadziła księgowość firmy i pomagała w zaopatrzeniu. Zdała egzaminy piekarskie, a potem, po praktyce u mistrza cukierniczego Olejniczaka na Wildzie, także cukiernicze. To ona poszerzyła asortyment piekarni o placki, babki i ciastka. Piekarni poświęciła życie. Jej mąż, Włodzimierz Briański, pracował w Akademii Wychowania Fizycznego i zakładał poznańską sekcję judo, ale kiedy było trzeba, od pracy w piekarni się nie uchylał. Zmarł 17 lat temu. Od tego czasu Danuta łączyła pracę w piekarni z wychowaniem dzieci - Tamary i Włodzimierza.

Włodzimierz syn Danuty

Włodzimierz chciał być mechanikiem samochodowym. Cóż z tego, kiedy musiał przejąć piekarnię. Rozbudowana i zmodernizowana przez matkę przeszła teraz w ręce przedstawiciela czwartego pokolenia rodu Andrzejaków i Briańskich. Cztery lata temu Tamara z mamą otworzyły na dawnej działce dziadków nowoczesny market ławicki, w którym Włodzimierz ma stoisko z wyrobami piekarskimi i cukierniczymi. Można tam kupić 10 rodzajów chleba, w tym chleb żytni na zakwasie, którego produkcji osobiście dogląda Danuta Briańska.

Rodzajów ciastek nie sposób zliczyć, jest ich kilkadziesiąt. Największą popularnością wśród klientów cieszą się placki drożdżowe i babki, a w soboty i niedziele - ciastka deserowe. Nie wszystkie rodzaje ciastek piecze się codziennie. Amerykany przychodzą w soboty.

Syn Włodzimierza

Najchętniej do piekarni zagląda mały wnuk Danuty, syn Włodzimierza. - Idę do mojej piekarni - mówi, choć wcale nie musi.

Danuta Książkiewicz-Bartkowiak