Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Rozrywka na najwyższym poziomie

Rozmowa z Przemysławem Kieliszewskim, nowym dyrektorem Teatru Muzycznego w Poznaniu. W styczniu oficjalnie rozpoczyna urzędowanie.

Przemysław Kieliszewski, fot. S. Jankowski - grafika artykułu
Przemysław Kieliszewski, fot. S. Jankowski

- On zrobi cudo w tym teatrze. Już nie mogę się doczekać pierwszej premiery! - zareagował na wieść o nominacji Kieliszewskiego Łukasz Kuropaczewski, wybitny poznański gitarzysta, z którym przyjaźnią się od lat. Wspólnie organizują w Wielkopolsce cieszący się coraz większym uznaniem festiwal Polska Akademia Gitary. - Przemek zawsze chciał coś w życiu muzycznym Poznania ruszać, odświeżać, odmładzać - dodaje Jolanta Wiśniewska, krytyk muzyczny.

Dla swoich muzycznych pasji Kieliszewski zdolny był do wielu wyrzeczeń: w czasach licealnych zapuścił długie włosy, by zagrać Mozarta w amatorskim filmie.

Od dzieciństwa uczył się śpiewu - w Poznańskim Chórze Chłopięcym, w 1989 r. ukończył Poznańską Szkołę Chóralną. - Zawsze chciałem śpiewać zawodowo, stało się inaczej i dziś nie żałuję - mówił w jednym z wywiadów.

Skończył prawo, jest doktorem nauk humanistycznych, adiunktem w Instytucie Kulturoznawstwa UAM. Od lat angażuje się w różne kulturalne projekty, pracował m.in. przy Festiwalu "Malta" i konkursach im. Henryka Wieniawskiego. - Zna organizacyjną kuchnię "muzycznego przemysłu" - zauważa Jola Wiśniewska. - Jeśli spróbować określić Przemka jednym słowem, to należałoby powiedzieć: "człowiek zaangażowany" - dodaje Kinga Sieminiak, z którą pracują przy festiwalu Polska Akademia Gitary. Nieustannie w ruchu, prawie nigdy nie rozstaje się z telefonem. - Jest nieprzeciętnie skuteczny. Ale ufa autorytetom, potrafi przyznać, że nie miał racji - mówi Łukasz Kuropaczewski.

Ewa Obrębowska-Piasecka: Znamy się od niepamiętnych czasów, ale nie miałam pojęcia, że jesteś fanem operetki.

Przemysław Kieliszewski: Teatr Muzyczny to coś więcej niż operetka.

Nie wymiguj się. Kochasz operetkę czy nie kochasz?

- Bardzo lubię niektore operetki, choć ich libretta może mniej, bo nie są zbyt wyrafinowane. Jest tu za to mnóstwo przepięknej muzyki, pisanej przez najlepszych kompozytorów: Strauss, Offenbach, Lehar... A muzyka to moja pasja. Zanim zacząłem studiować prawo, miałem już miejsce w Akademii Muzycznej na wydziale wokalno-aktorskim.

Wciąż śpiewasz?

- Wciąż lubię śpiewać dla przyjemności i jest to wspaniałe hobby.

Wieloletni chórzysta i miłośnik opery nie wstydzi się romansu z jej frywolną siostrą zwaną "podkasaną muzą"?

- Oczywiście, że nie. Dobra operetka to skarb, a Teatr Muzyczny to coś więcej. Jego repertuar został już poszerzany o inne gatunki (farsy, musicale). Ważne, by dobrze grać dobrą muzykę.

Sądzisz, że w tej przestrzeni, która - powiedzmy to szczerze - jest bardzo siermiężna, da się wystawić musical z prawdziwego zdarzenia?

- Oczywiście, że nie. Musical to zupełnie inny gatunek.

Jak zatem chcesz to godzić pod jednym dachem?

- Tylko w kilku ośrodkach w kraju gra się dziś klasyczną operetkę i my chcemy to robić najlepiej w Polsce. Poznaniacy czekają też na duże projekty musicalowe. One się z czasem pojawią na zasadzie koprodukcji, raczej w większych przestrzeniach.

A jak ma wyglądać codzienność w Teatrze Muzycznym? Rzadko wychodziłam stamtąd jako widz zadowolony. Szykujesz rewolucję?

- Muszę mieć kilkanaście tygodni na szczegółowe rozeznanie problemów, by odpowiedzialnie ocenić, co jest powodem takich, a nie innych efektów artystycznych oraz wizerunku. Temu teatrowi potrzebne są zmiany, a zespół je zaakceptuje, ponieważ będą racjonalne i podziałają na korzyść wszystkich, którzy chcą czuć satysfakcję z pracy.

Co proponujesz zespołowi?

- Normalność, rozumianą jako porządek, profesjonalizm, jasne reguły gry, wyznaczanie ambitnych celów i zamienianie ich w sukces.

Przy okazji wszystkich, także bardzo krytycznych dyskusji na temat poznańskiej operetki padał zawsze argument, że frekwencja jest tam znakomita. Może publiczność nie chce zmian?

- To przede wszystkim miejsce rozrywki i nie można z tego rezygnować. Sęk w tym, by zapewnić ją na najwyższym poziomie. Jeżeli to się uda, doceni to i dotychczasowa, i nowa publiczność, o którą będziemy zabiegać. Bardzo zależy mi też na właściwej, zarażającej pasją, animacji kulturalnej dzieci.

Pakujesz się w piekielnie trudną sytuację: kiepska renoma teatru, fatalne warunki lokalowe, perspektywa jeszcze większych oszczędności w kulturze. Po co Ci to?

- Lubię wyzwania. Po to zdobywa się kompetencje, by podejmować coraz trudniejsze.

To dlatego, że lubisz wyzwania, startowałeś ostatnio aż w trzech konkursach: na dyrektora departamentu kultury, CK Zamek i Teatru Muzycznego? Jest Ci wszystko jedno, czym zarządzasz?

- Oczywiście, że nie jest. Od 1 stycznia 2013 roku mam zaszczyt być dyrektorem Teatru Muzycznego w Poznaniu i cieszę się, że właśnie tej instytucji dotyczyła nasza rozmowa.

Rozmawiała: Ewa Obrębowska-Piasecka