Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

ZA PARTYTURĄ. Muszę słuchać przede wszystkim siebie

- Inspiracją do utworu Aller na puzon, wiolonczelę i orkiestrę było chodzenie. Bardzo lubię spacerować. W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że spacer jest fenomenalnym działaniem, w którym jednocześnie się odpoczywa i pracuje - mówi Artur Kroschel*, kompozytor i pedagog poznańskiej Akademii Muzycznej.

. - grafika artykułu
fot. Katarzyna Zalewska

Zaczniemy od początku? Kiedy zrozumiał Pan, że chce zostać kompozytorem?

Pierwsze zainteresowania kompozycją pojawiły się w wieku kilkunastu lat, pod koniec szkoły podstawowej. Chodziłem do szkoły muzycznej w Szamotułach, odebrałem więc klasyczne wykształcenie. Szkołę II stopnia ukończyłem w klasie perkusji. To, co ważne w moich kompozytorskich początkach, to proces. Nie była to nagła decyzja z dnia na dzień, ona dojrzewała we mnie. Pisząc kolejne, drobne utworki, potem już większe i dłuższe, stopniowo przekonywałem się, że warto ten kierunek kontynuować na studiach.

Nie czuł się Pan w Poznaniu na uboczu środowiska kompozytorskiego?

Nie. Dlaczego? W Poznaniu teraz mamy bardzo dobry ośrodek związany z nową muzyką, świetni kompozytorzy tutaj pracują. Nigdy nie czułem się izolowany. Zresztą pierwsze profesjonalne prezentowanie moich dzieł miało miejsce właśnie na Poznańskiej Wiośnie Muzycznej.

Czy wybrał Pan to miasto ze względu na Jana Astriaba, czy ze względu na bliskość uczelni względem Szamotuł?

Myślę, że czynnik pedagogów zaważył. Studiowałem u znakomitego kompozytora.

Także u profesor Lidii Zielińskiej.

Tak, u profesor studiowałem muzykę elektroniczną, w ramach zajęć i kursów. Bardzo wysoko cenię także tę edukację.

Pana twórczość jest niezwykle różnorodna pod względem obsady wykonawczej i języka muzycznego. Także tytuły utworów nie dają zbyt wielu wskazówek interpretacyjnych. Czy komponując, stara się Pan nie powtarzać siebie, stale wymyślać coś nowego?

Szukam inspiracji w różnych momentach, źródłach i miejscach. To jest bardzo często obserwacja rzeczywistości i mojego w niej miejsca. Podam przykład - inspiracją do utworu Aller na puzon, wiolonczelę i orkiestrę było chodzenie. Bardzo lubię spacerować. W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że spacer jest fenomenalnym działaniem, w którym jednocześnie się odpoczywa i pracuje. Kompozytor ma ten komfort, że właśnie podczas spaceru może koncypować jakieś struktury muzyczne. Inny przykład to Mol-Parna na flet glissandowy, w którym inspiracją był proces akomodacji oka. Czy w moich utworach jest coś powtarzalnego? Tych elementów, które uważam za interesujące, staram się nie powielać w kolejnych kompozycjach, ale chętnie je przetwarzam, zgłębiam. Nie jest tak, że każdy utwór jest absolutnie nowy, jednak w każdym moim utworze jest jakaś nowa myśl naczelna.

A co z historią muzyki? Bagaż tradycji pomaga czy przeszkadza?

Chyba nie przetwarzam tej tradycji w sposób bardzo świadomy i wprost. Nie szukam bezpośredniej inspiracji w muzyce współczesnej lub dawnej. Oczywiście lubię słuchać dobrej muzyki współczesnej, słucham jej dużo. W okresach, kiedy intensywnie komponuję, mniej słucham muzyki, bo muszę słuchać przede wszystkim siebie.

W jednej z rozmów z Ewą Fabiańską-Jelińską przeczytałam, że nieustannie ćwiczy Pan swoją wyobraźnię kompozytorską.

Tak, to prawda.

To nie jest męczące?

Nie, to jest wspaniałe! Ja się świetnie z tym czuję.

Jak wygląda u Pana proces komponowania?

Komponuję praktycznie cały czas. Oczywiście okres tej izolacji i wytężonej pracy następuje wtedy, gdy siadam przy biurku, przy partyturze. Wtedy muszę mieć maksymalną koncentrację. Sam proces jest niezwykle skomplikowany, wielopoziomowy. Na nowy utwór patrzę z dwóch perspektyw. Po pierwsze, z lotu ptaka, ogólnie bardzo. Wtedy myślę o formie, układzie, grze napięć i odprężeń, dramaturgii, narracji utworu, głównych jego fazach i momentach. Po drugie, patrzę na utwór z poziomu mikro, czyli konkretnych szczegółów, struktur dźwiękowych. Myślę wówczas o tym, jak utwór będzie się zaczynał, jak kończył, co będzie po dziesięciu sekundach, a co po kolejnych trzydziestu. Czyli wyobrażam sobie konkretne brzmienia: ich artykulację, rejestr, możliwości danego instrumentu, dynamikę, zestawienie instrumentów w wymiarze horyzontalnym i wertykalnym.

Jak długo trwa taki proces?

To zależy. Krótsze utwory o mniejszej obsadzie komponuję w kilka tygodni. Duże partytury to rok pracy, czasami dłużej.

Jest Pan nie tylko kompozytorem, ale także promotorem muzyki współczesnej. Pełni Pan funkcję dyrektora artystycznego Poznańskiej Wiosny Muzycznej, kierował zespołem Sepia Ensemble. Bycie kompozytorem jest niewystarczające?

Jest we mnie taka wewnętrzna chęć popularyzacji muzyki współczesnej. Komponowanie jest jednak ciągle najważniejszym obszarem mojej działalności, a te dwie sfery mogą się bardzo pozytywnie uzupełniać.

W jaki sposób, przygotowując programy do kolejnych edycji festiwalu, szuka Pan zespołów? Jak pogodzić stronę artystyczną z pragmatyczną?

Musimy oczywiście brać pod uwagę zawsze budżet festiwalu. W tej chwili na Poznańską Wiosnę Muzyczną zespoły same się zgłaszają. Mamy dużo propozycji i najchętniej zaprosiłbym je wszystkie, ale to oczywiście niemożliwe. Początki, pierwsze trzy edycje za mojej kadencji, wyglądały jednak inaczej. Szukając zespołów, brałem pod uwagę dwa aspekty. Po pierwsze, klucz repertuarowy, czyli co dany zespół wykonuje, w jakich nurtach się porusza i czy jego występ byłby interesujący dla słuchaczy. Drugi aspekt to oczywiście zróżnicowanie pod względem instrumentów, obsady.

Jak zachęcać do muzyki współczesnej kolejnych słuchaczy?

Ja preferuję drobne, ale systematyczne działania. Wielki koncert organizowany raz na trzy lata nic nie wskóra. W takich drobnych działaniach liczy się wszystko. Liczy się wybieranie z tej ilości muzyki współczesnej utworów, które są najciekawsze. Liczy się proponowanie dobrych książek o muzyce współczesnej czy artykułów i audycji. I oczywiście koncerty. Najważniejsze jest zachęcanie do słuchania. Nie ma innej drogi do poznania tej muzyki niż słuchanie.

Czy sądzi Pan, że słuchając muzyki współczesnej, da się kierować wyłącznie intuicją, a nie wiedzą?

Oczywiście, że tak! Chociaż jakaś wiedza może pomóc.

Proszę zdradzić jeszcze, nad czym pracuje Pan w tej chwili?

Teraz będę pracował nad trzema utworami, oczywiście nie w jednej chwili. W najbliższym czasie wyjaśni się sprawa z czwartym utworem. Czyli mam pracy na około półtora roku.

Gdzie usłyszymy te utwory?

Mogę potwierdzić prawykonanie kwartetu smyczkowego w październiku w Helsinkach, inne utwory zostaną wykonane w Poznaniu, Brukseli i Szanghaju.

rozmawiała Aleksandra Kujawiak

*Artur Kroschel - ur. 1973 r. w Szamotułach. Kompozytor, pedagog, kierownik Katedry Kompozycji Akademii Muzycznej w Poznaniu, dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Współczesnej "Poznańska Wiosna Muzyczna", współzałożyciel zespołu Sepia Ensemble.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019