Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Wszystko jest kwestią proporcji

Rozmowa z Adamem Klockiem*, dyrektorem Filharmonii Kaliskiej.

. - grafika artykułu
Adam Klocek. Fot. A. Szymański

Chciałbym zacząć od przyłączenia się do tych wszystkich melomanów, którzy składają na Pana ręce gratulacje dla twórców płyty Night In Calisia wyróżnionej amerykańską nagrodą Grammy.

Serdecznie dziękuję w imieniu Filharmonii Kaliskiej i swoim własnym.

Wróćmy jeszcze na moment do historii powstania tego nagrania. Najpierw był pomysł stworzenia konkretnego utworu czy idea uświetnienia 1850 rocznicy powstania Kalisza?

Jak zwykle w takich przypadkach, był to przede wszystkim splot okoliczności. Ja się przyjaźnię - mogę tak to określić - z Włodkiem Pawlikiem już od wielu lat. Spotkaliśmy się kiedyś na festiwalu Fama w Świnoujściu, później na festiwalu Dwa Brzegi w Kazimierzu nad Wisłą. Także Orkiestra Filharmonii Kaliskiej wykonywała kilka razy kompozycje Pawlika z jego udziałem. Z okazji zbliżającego się jubileuszu miasta Kalisza miałem taki pomysł, żeby podczas uroczystego koncertu prawykonać nowe dzieło autorstwa dobrego kompozytora. A ponieważ, oprócz przyjaźni z Pawlikiem, cenię bardzo jego twórczość i po prostu lubię jego styl pisania muzyki, zaproponowałem właśnie jemu przygotowanie nowej kompozycji. Zgodził się, a także zaprosił Randy'ego Breckera jako solistę. Spełnił tym samym moje marzenie, aby zaprosić wybitnego, amerykańskiego jazzmana do tego rocznicowego koncertu. W czerwcu 2010 roku odbyło się prawykonanie utworu podczas Multimedia Amber Road Festival, wiosną następnego roku dokonaliśmy nagrań w studiu Polskiego Radia w Warszawie, a w listopadzie 2012 ukazała się polska wersja płyty. Późnym latem 2013 roku wydano amerykańską wersję albumu Night In Calisia. Koniec tej historii przerósł nasze oczekiwania.

I w tym przypadku ujawniła się stara zasada, że wielka sztuka potrzebuje mecenatu...

Tak, to prawda. Spółka Multimedia, która jest głównym sponsorem festiwalu Bursztynowy Szlak, i władze Kalisza razem zagwarantowały finansowanie tego przedsięwzięcia, łącznie z kosztami przelotów lotniczych Randy'ego Breckera. Gdyby nie te pieniądze, niemożliwe byłoby zamówienie kompozycji i zaproszenie tak znakomitego solisty.

Pan objął prowadzenie Filharmonii w Kaliszu w 2006 roku. Czy już wtedy miał Pan takie plany programowe uwzględniające przełamywanie barier między gatunkami muzycznymi?

Jestem wyznawcą tej prostej zasady, że muzyka jest tylko dobra lub zła i nie należy jej dzielić na gatunki. Sam mam doświadczenia z wykonywania jazzu, jako wiolonczelista grałem w duecie z Leszkiem Możdżerem. Graliśmy zarówno jazz, jak i sonaty Jana Sebastiana Bacha. Sam komponuję czasem muzykę filmową i jazzową. Łączenie rożnych światów muzycznych nie jest dla mnie czymś wyjątkowym.

Takie podejście nie jest zbyt częste w kręgu filharmonicznym?

Być może, dla mnie to sprawa naturalna, tak zostałem ukształtowany artystycznie. Wszystko jest kwestią proporcji, żeby w programie mogła zabrzmieć muzyka dawna, wielka klasyka i muzyka współczesna XX wieku. Miałem ideę przyciągnięcia do Filharmonii innych ludzi. Zorganizowaliśmy więc cykl Filharmonia nie gryzie, który w Kaliszu wywołał duży rezonans. W ramach tych - jak to się teraz mówi - projektów wystąpiła Gaba Kulka. Był też koncert orkiestry z Grzegorzem Kupczykiem i jego zespołem Ceti, grupy Zakopower, była też Maja Kleszcz z formacją Incarnations. Wystąpiło wielu utalentowanych miejscowych wokalistów popowych i jazzowych i wtedy okazało się, że Kalisz stoi młodymi talentami. To były wszystko premierowe wykonania nowych orkiestracji. Takie oferty sprawiają, że sztuka w filharmonii nie trafia tylko do hermetycznego kręgu odbiorców. W Kaliszu zauważamy przyrost stałego grona słuchaczy koncertów.

A jak było z przekonaniem do takiego swobodniejszego spojrzenia na muzykę dużego zespołu muzyków Filharmonii. Przecież wiąże się to z innym spojrzeniem np. na rytmikę, artykulację, na estetykę dźwięku?

Muszę powiedzieć, że tu w Kaliszu świetną cechą muzyków jest elastyczność. Prywatnie wielu z nich słucha jazzu, muzyki popowej i takie wyzwania na styku rożnych gatunków przyjmują z entuzjazmem. Staram się zawsze wybierać projekty na dobrym poziomie muzycznym. Gaba Kulka czy grupa Zakopower gwarantowali wysoki poziom muzyki, więc muzykom orkiestry granie takich koncertów sprawiało wielką przyjemność.

Działa Pan na wielu polach, jako dyrygent, dyrektor i pedagog. Czy to się da łatwo pogodzić?

Nie jestem przeciwnikiem łączenia funkcji, budowania repertuaru, programów artystycznych i bycia przez jakiś czas także urzędnikiem. W praktyce to planowanie artystyczne ma konsekwencje administracyjne, finansowe. Dlatego tak bardzo czuję się odpowiedzialny za Filharmonię Kaliską. W Filharmonii w Częstochowie zajmuję się już tylko stroną artystyczną. Do tego prowadzę jeszcze klasę wiolonczeli w Akademii Muzycznej w Krakowie. Gram też w zespołach kameralnych, czasem także z muzykami moich orkiestr.

Czy po takim wyróżnieniu jak nagroda Grammy rodzą się nowe "szalone" pomysły artystyczne?

Do nagrody podchodzimy spokojnie, otrzymujemy już niespodziewane propozycje, np. od Krzysztofa Materny, żeby wziąć udział w festiwalu Solidarity Of Arts w Gdańsku w 2015 roku. Planujemy kilka koncertów z Randym Breckerem, lecz najpierw musimy uzgodnić terminy. Brecker to artysta niezwykle zajęty, który ma kalendarz zapięty na dwa lata do przodu. To wyróżnienie było czymś niezwykłym również dlatego, że Filharmonia Kaliska obchodzi właśnie 40-lecie istnienia. Główne koncerty jubileuszowe zaplanowaliśmy na jesień tego roku. Nie chcę zdradzać szczegółów, lecz na pewno melomanom warto będzie wówczas odwiedzić Kalisz. Miasto słynęło z produkcji fortepianów, a my zakupiliśmy z rąk prywatnych taki instrument, Fryderyka Hintza, z XIX wieku i po rekonstrukcji zabrzmi on na naszych koncertach.

Rozmawiał Ryszard Gloger

*Adam Klocek - rocznik 1973, kompozytor, dyrygent, pedagog, wiolonczelista. Od 2006 r. pełni funkcję dyrektora naczelnego i artystycznego Filharmonii Kaliskiej, a od roku 2011 dyrektora artystycznego orkiestry Młoda Polska Filharmonia. W roku 2012 został również dyrektorem artystycznym Filharmonii Częstochowskiej.