Autorką sztuki, na podstawie której powstał spektakl, jest Jarosława Pulinowicz, bardzo młoda rosyjska dramatopisarka. Wydaje się, że jeszcze mało popularna...
Jarosława Pulinowicz jest bardzo popularna. Urodzona w 1987 roku, była uczennicą słynnego studia dramatopisarskiego Nikołaja Kolady. Sukces osiągnęła mając zaledwie dwadzieścia jeden lat, swoim debiutem, "Marzeniem Nataszy", które doczekało się kilkudziesięciu realizacji w Rosji, ale także w Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Wielkiej Brytanii i Polsce.
Dlaczego Pan sięgnął akurat po ten tekst?
Bynajmniej nie dlatego, że napisała go młoda rosyjska gwiazda dramaturgii. Z resztą - czy jest gwiazdą, okaże się za parędziesiąt lat. Sięgnąłem po ten dramat, bo jest bardzo atrakcyjny literacko i daje szanse na ciekawe rozwiązania sceniczne. Wydaje mi się bardzo rosyjski, ma w sobie trochę z Bułhakowa, Czechowa czy Ilfa i Pietrowa. Po drugie dlatego, że ta chwilami bardzo zabawna i nieco awanturnicza opowieść, niesie niezwykle ważne przesłanie: o sile miłości, która potrafi przenosić góry. O miłości uniwersalnej, ponad wszystko. Poza tym, mocno wierzę, że Feniksy naprawdę istnieją i warto o nich opowiadać...
O tym będzie spektakl?
Niechętnie wyjawia się widzom to, co powinni sami zobaczyć w teatrze. Dlatego opowiem tylko o początku przedstawienia, aby pobudzić apetyt. W pierwszej scenie znajdujemy się w Jekaterynburgu, czwartym co do wielkości mieście Rosji, położonym daleko na Uralu. Na poddaszu domu, gdzie mieszka bardzo młoda kotka - Tosia, która marzy o tym, żeby zostać piosenkarką.
Czy Tosia jest złośliwa? Koty takie bywają...
Nie jest. Tosia jest jak mała, naiwna dziewczynka, która zapragnęła zostać gwiazdą. A to naturalne, bo teraz wszyscy dookoła o tym marzą. I zewsząd słyszymy, że bycie celebrytą jest czymś wspaniałym, bo jest się wtedy bogatym, pięknym i mądrym. A na dodatek można pouczać innych!
Tosia ćwiczy śpiew - a właściwie miauczenie. Chyba każdy z nas słyszał kiedyś drące się za oknem koty i wie, że to jest po prostu okropne. Taki właśnie dźwięk wydobywa się z gardła Tosi, która jednak tego nie słyszy i wierzy, że dzięki pięknemu głosowi osiągnie sukces. Ale kariery nie da się zrobić na prowincji. Chce zatem pojechać do Moskwy albo Paryża...
Tosia będzie sama zdobywała świat?
Nie. Pomoże jej w tym tytułowy bohater sztuki - Feniks imieniem Feliks. To mityczny ptak, który zupełnym przypadkiem przysiadł sobie na jej oknie, żeby odpocząć. To jednak okazuje się trudne, bo Tosia koniecznie chce mu zaśpiewać. I tak zaczyna się ich wspólna przygoda.
Tosia jak już mówiłem - jest dziewczynką, ale Feliks jest o wiele bardziej zagadkową postacią. Feniksy żyją w nieskończoność, bo mogą się odradzać z popiołów....
Feniks wielokrotnie pomaga Tosi...
Nie zdradzę puenty. Feniks Feliks, zmęczony niekończącym się życiem, chce odejść. Co może go powstrzymać? O tym dowiemy się z przedstawienia.
Wierzę w wyobraźnię widzów. Nie przepadam za teatrem, który jest dosłowny. W związku z tym, na scenie nie znajdzie się za wiele. Wszystko będzie w wyobraźni. I dlatego jest to spektakl dla dzieci. Ale od razu zaznaczę, że nie dla tych małych - tylko takich, które mają 10 czy 11 lat i więcej.
Wyobraźnia jest niezbędna, by móc ożywić to, o czym bogato pisze autorka. Na szczęście jednak teatr to takie magiczne miejsce, gdzie za pomocą różdżki albo czarodziejskiego kluczyka, który trzeba włożyć w odpowiednie miejsce, wyobraźnia widza się otwiera.
Co w związku z tym ze scenografią?
Scenografii właściwie nie będzie. W tym teatrze najważniejsi są aktorzy.
A muzyka?
Już na początku sztuki czytamy w didaskaliach, że Tosia miauczy swoją kocią piosenkę... Pytanie inscenizatora brzmi - co śpiewa Tosia? W moim przekonaniu jej piosenka to jakiś plastikowy pop, bo Tosia jest w ogóle jest zauroczona popkulturą, tak jak wiele innych dzieci, a być może szczególnie dziewczynek w jej wieku. Takich już prawie podlotków.
Chcę uniknąć stereotypu, że ta część młodych, która fascynuje się światem kultury popularnej jest nieinteligentna czy niewrażliwa. I Tosia właśnie jest taką osobą. Jej pewnego rodzaju poza bierze się między innymi stąd, że jest tak naprawdę bardzo samotna. Sądzę, że wiele dzieci jest dzisiaj samotnych, zagubionych i właśnie dlatego tak łatwo dają się omamić popkulturowej papce...
Rozmawiała Monika Nawrocka-Leśnik
- "Feniks powraca do domu"
- koprodukcja: Centrum Sztuki Dziecka i Teatr Nowy
- Scena Wspólna Teatru Łejery i Centrum Sztuki Dziecka (ul. Brandstaettera 1 / ul. Za Cytadelą)
- prapremiera - 23.02, g. 17
- premiera szkolna - 24.02. g. 10
- bilety 15 zł