Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Trzeba mieć jaja, żeby wejść na scenę

Rozmowa z członkami Teatru Inny Świat oraz por. Anną Michalik, wychowawcą Działu Penitencjarnego d/s kulturalno-oświatowych przy Areszcie Śledczym w Poznaniu. Grupa wystąpi podczas IV Ogólnopolskiego Konkursu Więziennej Twórczości Teatralnej, który rozpocznie się w najbliższy poniedziałek.

. - grafika artykułu
Teatr Inny Świat, próba spektaklu. Fot. mjr Krzysztof Florczak

Chyba nie muszę prosić o pomoc w rozszyfrowaniu nazwy waszego teatru. Ale czy to właśnie teatr pozwala wam przetrwać w tym "innym świecie"?

Dawid: Na pewno pozwala na chwilę zapomnieć. Ale to też dla prawie wszystkich z nas zupełnie nowe doświadczenie. Na początku nie do końca wiedziałem czy się do tego w ogóle nadaję.

Miałeś kilka możliwości, ale jednak wybrałeś te zajęcia.

Dawid: Tak, to prawda. Wcześniej uczestniczyłem w zajęciach plastycznych. Dziś jednak - poza pracą oczywiście, pochłania mnie całkowicie teatr.

Jarosław: Zanim trafiłem do aresztu, wyobrażałem sobie, że taka jednostka jest ponura. Dziś już wiem, że to nieprawda. Pracownicy Aresztu - a są naprawdę świetni, muszą z nas, z osadzonych zrobić "normalnych ludzi". W związku z tym też organizują dla nas mnóstwo zajęć. Możemy jeździć rowerem, ale też np. grać na perkusji. Mamy również zajęcia jogi.

Czy takie dodatkowe zajęcia są obowiązkowe? Czy osadzeni muszą brać w nich udział?

Anna Michalik: Takie zajęcia nie są obowiązkowe, nikogo nie zmuszamy. Osadzeni przede wszystkim pracują, to jest ich zadanie priorytetowe. Mamy tu np. pana, który pracuje w kuchni, ale też takiego, który jest zatrudniony w dziale łączności. Oprócz tego w Areszcie jest również biblioteka, gdzie naprawdę jest co robić. Panowie nie próżnują.

Jarosław: Nie są to jednak rzeczy dostępne na co dzień. Trzeba sobie na to zasłużyć, np. dobrym zachowaniem. Podporządkowujemy się przecież pewnemu systemowi. Dzięki temu możemy chodzić na różne zajęcia, ale dostajemy też przepustki, mamy kontakt z bliskimi. To dla nas niezwykle ważne.

Dawid: To nasz wybór. Jednostka proponuje, a ty korzystasz albo nie. W tym ciężkim okresie takie zajęcia mogą naprawdę pomóc. Można jednak też leżeć w łóżku, grać w karty i tylko mieć o wszystko pretensje. Czas w więzieniu płynie inaczej.

Jak wyglądają zajęcia teatralne? Często się spotykacie?

Dawid: Aktualnie dwa razy w tygodniu po około dwie godziny.

To właśnie na zajęciach powstał scenariusz spektaklu, który niebawem pokażecie w Teatrze Ósmego Dnia?

Dawid: To ja napisałem scenariusz. Ale najpierw poszedłem na zajęcia, żeby tylko popatrzeć. Myślałem o tym, żeby kogoś zagrać. Siedząc tam jednak wpadłem na pomysł, co by to mogło być i zachęcony przez panią Anię zabrałem się do pisania. Tak właśnie powstał "Shrek i przyjaciele".

Ile ze "Shreka", którego znamy pozostało w tej opowieści?

Dawid: Z samej fabuły niewiele. Pozostały w zasadzie tylko postaci. Nie skupiliśmy się jednak na tym, jak one wyglądają, tylko jakie są.

Anna Michalik: To nie jest odzwierciedlenie filmu, tylko metafora, pewne przeniesienie. To nasz pierwszy, co warto również zaznaczyć, spektakl wizyjno-teatralny. Role narratora i piekarza grają panowie, którzy nie są z nami, bo nie mogą jeszcze otrzymać przepustek.

O czym w takim razie opowiecie?

Dawid: To historia Shreka, któremu podwinęła się w życiu noga i po opuszczeniu więzienia stara się wyjść na prostą. Oczywiście odzwierciedla to naszą sytuację. Bo jak my wyjdziemy z więzienia będziemy musieli się zmierzyć z podobnymi problemami.

Jarosław: Grupy teatralne z całej Polski podejmują tematykę więzienną, ale każda w innym wymiarze. My omawiamy problem w sposób humorystyczny. Nasze spektakle mają charakter moralizatorski, choć są śmieszne. W zeszłym roku pokazaliśmy np. "Metodę na wnuczka" i wywalczyliśmy nim sobie drugie miejsce w Konkursie.

W tym roku idziemy podobnym torem. Bohaterem spektaklu jest Shrek, który odbył karę i wychodzi z więzienia. Wielu ludzi wtedy nie wie, stojąc przy bramie, czy iść w prawo czy w lewo. Na Shreka jednak czeka żona. Nie opuściła go, chociaż zostawił ją z całym bagażem trudów codzienności, jak np. opłaty za mieszkanie.

Chcemy pokazać jaki wpływ na osadzonych ma areszt. Shrek wychodzi na wolność, ale co dalej ma zrobić ze swoim życiem? Musi iść przecież do pracy, żeby mieć gdzie mieszkać, co jeść. Ale kto go zatrudni, jeśli jest karany? To prawdziwe dylematy. Taki człowiek cały czas spotyka się z odmową. To nie jest jednak dziwne, bo był przestępcą i ludzie boją się mu zaufać. Shrek musi w końcu znowu wybrać - czy walczyć dalej czy może pójść po raz kolejny złą drogą? W tym przypadku resocjalizacja spełniła swoją funkcję. I nasz bohater zmienia swój stosunek do łatwego zarabiania pieniędzy.

Któryś z was to już przeżył?

Dawid: Niekoniecznie, choć zapewne coś tam z naszego życia przemyciliśmy.

Shrek, Fiona, Ciastek... Kto jeszcze pojawi się na scenie?

Dawid: Pinokio, ale inny niż ten w filmie.

Anna Michalik: Taką zupełnie nową postacią jest też staruszka, która co ciekawe, pobiła Shreka.

Dawid: Postać ta jest ukłonem w stronę Jarka, który wcześniej grał w spektaklu "Na wnuczka". Chciałem nawiązać do tematu. Babcia będzie walczyć z przestępczością dopóki starczy jej sił.

A ty kogo zagrasz?

Dawid: Ja będę osłem. Jestem roztrzepany, więc to idealna rola dla mnie.

Czyli każdy gra postać, która jest mu w jakiś sposób najbliższa?

Dawid: Ja akurat tak, ale nie wiem jak np. Fiona...?

No właśnie. Zapomniałam, że są wśród nas są też piękne panie...

Maciej: Dołączyłem do grupy dopiero w czasie prób, kiedy okazało się, że pozostał wakat, że mogę właśnie zagrać Fionę. Dla mnie, fana opery i teatru, to niesamowite przeżycie.

Nie boję się publicznych wystąpień, bo od 9 roku życia śpiewałem w chórze chłopięcym. Ostatnio na scenie pojawiłem się chyba w wieku 13 lat, kiedy wystawialiśmy "Carmen" z operą poznańską. Do dziś pamiętam emocje, które towarzyszyły premierze w Starym Browarze, kiedy ten jeszcze był ruiną. Była to "Carmen" w wersji nowoczesnej. Były motocykle, my w skórach...

Cieszę się, że znowu pojawię się na deskach i to jeszcze w takiej roli. Zagram co prawda tylko w trzech scenach, ale moja postać jest niezwykle barwna, wnosi do sztuki mnóstwo emocji. 

Kogo recenzji, komentarzy najbardziej się obawiacie?

Dawid: Myślę, że naszych rodzin, bo właśnie z myślę o nich to robimy. Oczywiście też dyrektorowi Aresztu chcemy się podobać...

A jak postrzegają was koledzy? Teatr podobno nie jest dla "twardzieli".

Jarosław: Na początku rzeczywiście wszyscy patrzyli na nas jak na dziwolągów. Ale dziś już wiedzą, że teatr daje korzyści i zwyczajnie nam zazdroszczą. Bo my dzięki temu możemy iść np. do domu. Ale oczywiście, trudno się przełamać. Trzeba mieć jaja, żeby wejść na scenę.

Mówicie tylko o "namacalnych" korzyściach...

Dawid: To też świetna zabawa.

Jarosław: Dzięki niemu dowiadujemy się też czegoś o sobie.

Co będziecie robić, kiedy opuścicie ten "inny" świat? Chcielibyście kontynuować w jakiś sposób tę teatralną przygodę?

Dawid: Grać pewnie nie będziemy, bo każdy z nas pójdzie w swoją stronę. Musimy sobie przecież na nowo życie ułożyć.

rozmawiała Monika Nawrocka-Leśnik

  • IV Ogólnopolski Konkurs Więziennej Twórczości Teatralnej
  • Teatr Polski, Teatr Ósmego Dnia i CK Zamek
  • 24-28.04