Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Światy, gwiazdory i grudniowe wieczory

Rozmowa z Joanną Minksztym* o tym, co kryje Boże Narodzenie

. - grafika artykułu
Fragment szopki bożonarodzeniowej na Starym Rynku w Poznaniu, fot. C. Omieljańczyk

Dlaczego mamy w sobie potrzebę świętowania?

W świętowaniu człowiek emocjonalnie odpoczywa. Jest to element przełamania codziennego rytmu, związany pierwotnie z obserwowanymi zmianami w przyrodzie, którym człowiek zawsze nadawał sens. A skoro miały sens oraz cel, widziano w nich intencjonalne działanie bóstw. Pierwotnie święta były związane z tymi właśnie obserwowalnymi zjawiskami przemian, na przykład cyklicznością pór roku, których nieustanny bieg starano się zabezpieczyć działaniami obrzędowymi. Wiele z obchodzonych przez nas obecnie świąt niesie echa dawnych wierzeń. Z biegiem czasu do kalendarza uroczystości wpisano święta dotyczące jednostki, na przykład rocznice. Wynika to z psychologicznej i społecznej potrzeby powrotu do ważnych wydarzeń, oznaczenia ich na osi czasu i refleksji nad nimi. Święta jednostkowe stanowiły także cezurę społeczną, miały charakter włączania i wyłączania ze wspólnoty, były czasem przeznaczonym na dopełnienie obrzędów przejścia - w ramach rodziny, grupy zawodowej czy szerszej wspólnoty. Będąc świadkiem przechodzenia danej osoby z jednej roli do drugiej, wspólnota akceptowała i sankcjonowała zachodzącą przemianę. Tym samym nadawała jej obowiązki i przywileje wynikające z nowego statusu.

Choinka przybyła do nas z Niemiec. Czy wcześniej istniały w Wielkopolsce jakieś inne, szczególne sposoby zdobienia domostw?

Rzeczywiście zwyczaj stawiania choinki w ten sposób, który znamy - pniem do dołu, to kulturowy import od naszych zachodnich sąsiadów. Jego istnienie na terenach niemieckich potwierdzają już XVI-wieczne pisma protestanckie. Jednak na szeroką skalę rozpowszechnił się w Europie dopiero po roku 1840. Sam zwyczaj czczenia wiecznie zielonego drzewka, które zimą - kiedy cała przyroda jest martwa - ma w magiczny sposób przywoływać życie, znany był już w czasach przedchrześcijańskich. Poprzedniczką dzisiejszej choinki była tzw. podłaźniczka - duża gałąź lub ścięty wierzchołek iglastego drzewka. Zawieszano go u powały izby czubkiem do dołu i tak jak dziś dekorowano: czosnkiem i cebulą zapewniającymi zdrowie oraz odpędzającymi złe moce, orzechami dającymi siłę czy jabłkami jako atrybutami witalności. Istnieje hipoteza, iż piernikowe figurki mogły być echem dawnych ofiar z ludzi i zwierząt. Inną popularną ozdobą były dawniej światy - kuliste dekoracje wykonane z białego lub kolorowego opłatka oraz pająki, czyli ażurowe konstrukcje ze słomy, grochu, fasoli lub bibuły. Słoma w pająkach zapewniać miała pomyślność i bogactwo, słomiany łańcuch niekończące się powodzenie, zaś kulista forma światów symbolizowała pełnię i doskonałość. Dziś symbolikę tę odwzorowują bombki.

W różnych regionach Polski prezenty dzieciom przynosi Aniołek lub święty Mikołaj. W Wielkopolsce charakterystyczną postacią jest gwiazdor. Jakie jest jego pochodzenie?

Gwiazdor i święty Mikołaj to dwie różne postacie. Ten pierwszy był jedną z figur występujących w grupach kolędniczych, które w okresie Godów, jak dawniej nazywano Boże Narodzenie, obchodziły domostwa po wsiach, śpiewając pastorałki, składając gospodarzom świąteczne życzenia i wypraszając od nich drobne datki. Gwiazdor ubrany był w kożuch odwrócony włosiem na wierzch, przepasany słomianym powrósłem, a twarz miał umorusaną sadzą. Jego rolą było przepytywanie dzieci ze znajomości katechizmu i pacierza. Drobne podarki w formie cukierków rozdawała natomiast gwiazdka. W zaborze pruskim władze niechętnie patrzyły na kult świętych. Dlatego też w Wielkopolsce gwiazdor zastąpił świętego Mikołaja, świątobliwego biskupa Mirry żyjącego w IV wieku naszej ery. Był on znany z dobroczynności. Podobno po śmierci rodziców rozdał wśród ubogich swój majątek, ratując datkami wielu potrzebujących. Stąd czczony jest jako święty dający prezenty. Do dziś w niektórych krajach europejskich, na przykład w Holandii, prezenty rozdaje się nie w Wigilię Bożego Narodzenia, a 6 grudnia - w Mikołajki.

Ile ze zwyczajów celebrowanych niegdyś na polskiej wsi przetrwało we współczesnych obchodach Bożego Narodzenia?

Okres Bożego Narodzenia, mimo iż w oczywisty sposób przesycony symboliką chrześcijańską i przez wiele osób tak przeżywany, zachował w towarzyszącej mu obyczajowości ślady dawnych wierzeń pogańskich. Był to czas przesilenia zimowego, z najkrótszymi dniami w roku i dla naszych przodków, nieznających mechanizmów odradzania się przyrody, powrót słońca i ciepła, a wraz z nimi ponowna wegetacja były za każdym razem wielką niewiadomą. W związku z tym czas ten obfitował w obrzędy związane z kultami solarnymi, obecne zarówno w starożytnym Rzymie, jak i znane Słowianom. Przystrajanie domostwa wiecznie zielonymi gałązkami symbolizowało od dawien dawna tryumf życia nad śmiercią. W pozyskiwaniu przychylności bogów stojących na straży zmian por roku pomagać mieli zmarli krewni. Wiele obrzędów miało związek z kultem zmarłych, w których szczególną obecność w tym czasie na ziemi powszechnie wierzono. Na dawnej wsi istniał zakaz wykonywania w okresie Bożego Narodzenia prac z wykorzystaniem ostrych przedmiotów (np. przędzenia), które mogły zranić dusze przybyłe na wieczerzę wigilijną. Do dziś zostawiamy jeden talerz dla nieznajomego - wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, że w minionych czasach zastawa ta czekała na ducha zmarłego członka rodziny. Niektóre spośród potraw podawane dziś na wieczerzy wigilijnej, takie jak mak, orzechy czy jabłka, to typowe elementy niegdysiejszych uczt na cześć zmarłych. W niektórych domach do dziś praktykuje się wróżbę polegającą na wyciąganiu słomek spod obrusa - kto ma dłuższą będzie dłużej żył. Skąd ten zwyczaj? Otóż w czasie, gdy dusze zmarłych przebywają w pobliżu, istnieje możliwość łatwiejszego z nimi kontaktu. Mogą one pomoc przewidzieć przyszłość, ponieważ dla nich przyszłość jest jasna. Kolejny element obrzędowości pogańskiej zachował się w zwyczaju związanym z dniem świętego Szczepana, tj. 26 grudnia. Księdza, wychodzącego z kościoła po uroczystej, świątecznej mszy św. obsypuje się owsem, grochem, kamyczkami lub nawet małymi ziemniaczkami na pamiątkę kamienowania świętego. W istocie obsypywanie kogoś drobnymi przedmiotami, tak jak ma to obecnie często miejsce po ceremonii zaślubin, jest dawnym gestem magicznym, mającym zapewnić obfitość i dobrobyt.

Rozmawiał Mateusz Soroka

*dr Joanna Minksztym - etnolog, starszy kustosz Muzeum Etnograficznego, Oddziału Muzeum Narodowego w Poznaniu, autorka m.in. książki Tajemnice obyczajów i tradycji polskich oraz wielu wystaw m.in. Śladami Kanunu. Kultura albańska w wieloetnicznym Kosowie