Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Przekraczanie wschodniej granicy

rozmowa z Witoldem Horowskim, Konsulem Honorowym Ukrainy w Poznaniu

Witold Horowski, Konsul Honorowy Ukrainy w Poznaniu - grafika artykułu
Witold Horowski, Konsul Honorowy Ukrainy w Poznaniu

19 kwietnia 2012 roku objął Pan stanowisko Konsula Honorowego Ukrainy w Poznaniu oraz stanął Pan na czele Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Polska - Ukraina. Czy miał Pan kiedykolwiek takie plany?

Przyznaję, że nie. Bezpośrednią przyczyną mojej decyzji była przedwczesna śmierć mojego Taty. Stanąłem wtedy przed ważną życiową decyzją, dotyczącą kontynuacji tego, co po sobie zostawił. Uświadomiłem sobie, że trzeba zadbać o kapitał społeczny zbudowany na jego zaangażowaniu w sprawy polsko-ukraińskie. Tak więc dalej pracujemy wspólnie z zespołem, który założył. Chcemy w ten sposób zbliżyć Ukrainę do Wielkopolski.

Pana Tata, Łukasz Horowski, przez kilka lat intensywnie i ze świetnym rezultatem budował nić porozumienia pomiędzy Polską a Ukrainą. Jakie Pan wyznaczył sobie cele?

Mojemu wejściu w sprawy Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Polska - Ukraina towarzyszyła nasza wewnętrzna debata z kluczowym pytaniem w tle: "co dalej?". Wspólnie ustaliliśmy, że myślą przewodnią naszej działalności na najbliższe lata będzie hasło Poznaj sąsiada! Tak sformułowana misja odzwierciedla dużą potrzebę pracy w budowaniu świadomości Wielkopolan, dotyczącej tego, jak pięknym i ciekawym krajem jest Ukraina. My, Wielkopolanie, wiemy dziś więcej o Bułgarii, Turcji czy Tunezji niż o kraju, z którym sąsiadujemy! Najbardziej zależy nam na tym, by Wielkopolanie zaczęli rozumieć Ukrainę taką, jaką ona jest. Razem z jej zaletami i wadami. Tylko tak można przełamywać szkodliwe dla bliskiej współpracy stereotypy. Naszymi działaniami staramy się zachęcać do mentalnego i fizycznego przekraczania wschodniej granicy.

Czy w Pana planach pojawiają się jakieś nowe pomysły na dalszą działalność Stowarzyszenia? Czy powstają jakieś nowe projekty? Do tej pory najbardziej znanym jest festiwal Ukraińska Wiosna.

Ukraińska Wiosna zapewne pozostanie naszym najbardziej rozpoznawalnym projektem. Pełni ona rolę wszechstronnej popularyzacji kultury ukraińskiej w Wielkopolsce. Przyznaję jednak, że z perspektywy naszych celów ważniejszym jest rozwijający się projekt edukacyjny Poznaj sąsiada, przygotowywany jako propozycja fakultatywnych zajęć szkolnych dla dzieci i młodzieży. To całoroczny program poświęcony poznawaniu Ukrainy przez zabawy oraz angażujące młodzież wykłady. Ponadto rozpoczęliśmy w maju cykl konferencji gospodarczych poświęconych inwestowaniu na wschodzie UkraineConnection.eu. Chcielibyśmy również rozwijać inicjatywy o charakterze pomocy społecznej. Wymagają one jednak wyjątkowo dobrego przygotowania formalnego, więc wiele jeszcze przed nami.

Kilkoro gości zaproszonych na Wasz majowy festiwal zapytałam o to, jaki smak ma dla nich Ukraina. Teraz Pana kolej!

Przełammy stereotypy! Ukraina to nie tylko pierogi! Niewiele osób zdaje sobie sprawę, jak bogate tradycje kulinarne ma Ukraina w dziedzinie dań rybnych. Dostęp do Morza Czarnego czyni tę część kuchni ukraińskiej dla nas, Polaków, niemal egzotyczną. Wiele nazw gatunków ryb, obecnych na stołach ukraińskich, nie ma nawet odpowiedników w języku polskim. Tego bardzo im zazdroszczę! Polecam wszystkim suszone ryby na plaży nieopodal Odessy - palce lizać!

A jak smakuje Polska?

Wychowałem się w domu o bardzo bogatej tradycji kulinarnej. Miałbym więc kłopot z jednoznacznym wyborem tego jednego, jedynego smaku... Delikatna pieczeń z sarny, bigos staropolski, ryba po żydowsku, ozorki w szarym sosie... Zaraz! Mamy początek lata! Postawmy więc na najważniejsze dla mnie danie sezonowe: zupa krem ze szparagów. Oczywiście, z dodatkiem prażonych ziaren dyni!

Skąd Pańska sympatia do naszego wschodniego sąsiada?

Lubię podróżować, szczególnie na Wschód (ten daleki i ten bliższy). Ukraina jest dla mnie ogniwem łączącym środkową, wschodnią a nawet południową Europę. Fascynuje mnie jej kultura, czerpiąca garściami z ludowych tradycji oraz ludzie łączący słowiańską fantazję z twardą zdolnością do przetrwania. Europie powinno bardziej niż dotąd zależeć na Ukrainie, ponieważ jej potencjał duchowy jest niedoceniany.

Jak Konsul Honorowy Ukrainy łączy swoje życie zawodowe z prywatnym? Czy Pana zawód pomaga w pracy w konsulacie bądź Stowarzyszeniu Polska-Ukraina?

Dobre pytanie, choć dzisiaj trudno na nie dobrze odpowiedzieć. Staram się z uwagą pełnić rolę męża, ojca, szefa firmy doradczej, konsula, prezesa stowarzyszenia. Wszyscy pełnimy różne role. Muszę jednak tak gospodarować czasem, by kompromisy były jak najmniej bolesne. Zdaję sobie sprawę, że to dopiero początki. Za kilka lat będę mądrzejszy.

Czy wakacje spędza Pan z rodziną wyłącznie za wschodnią granicą?

Absolutnie nie! Przyznaję, że pociąga mnie Europa Środkowo-Wschodnia. Karpaty oglądane ze strony ukraińskiej i rumuńskiej robią wielkie wrażenie, ale podróż na północ Skandynawii też należy do tych niezapomnianych. Z przyjaciółmi podróżowaliśmy po Indiach, Malezji, Tajlandii. Wiele spotkań w tych krajach zapamiętam na całe życie. Polecam także wyprawy rodzinne po Polsce - mamy takie miejsce nad Biebrzą, przeznaczone specjalnie do "ładowania mentalnych akumulatorów". W tym roku planujemy rodzinne wakacje w Albanii.

Podobno interesuje się Pan fotografią oraz literaturą. Ma Pan jakieś swoje ulubione zdjęcie, książkę?

To prawda, literatura i fotografia to moje pasje. Bardzo trudno jednak wskazać te ulubione... Bardzo cenię Lema. Solaris wciąż jest dla mnie kopalnią do odkrywania nowych interpretacji. Wśród pisarzy, o których głośno było w ostatnich latach, najbardziej przypadł mi do gustu Jacek Dukaj. Lód jego autorstwa to prawdziwie krwista powieść wielkiego formatu. Ostatnio coraz częściej sięgam także do literatury faktu, na przykład Andrzeja Stasiuka i jego Jadąc do Babadag. Słuchaliśmy tych wspomnień wraz z żoną w aucie, kiedy przejeżdżaliśmy przez deltę Dunaju, czyli tereny, które opisywał. A fotografia? Cenię nurt konceptualny. Chłodną, minimalistyczną szkołę fińską. Dodam, że moja żona jest prawdziwą artystką i to właśnie jej twórczość fotograficzna mnie inspiruje. Dzięki niej chcę się rozwijać w tej dziedzinie.

A piłka nożna? Zbliżają się mistrzostwa Europy i nie mogłabym nie zapytać o to, komu Pan będzie kibicował.

Oczywiście kibicuję Polsce! Myślę, że tercet z Borussi może nam sprawić miłą niespodziankę. Jak większość fanów piłki, jestem także wielbicielem reprezentacji Hiszpanii. Chociaż z drugiej strony, Niemcy w ostatnich latach grają naprawdę porywająco.

Będzie Pan oglądał mecze na stadionie czy przed telewizorem?

Tym razem tylko telewizja. Lubię emocje stadionowe, szczególnie te przeżywane z moimi synami, ale rezerwuję je dla futbolu klubowego.

Rozmawiała Monika Nawrocka

Napisz do redakcji: kulturapoznan@wm.poznan.pl