Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

O liczbach, przyszłości i wielkich talentach

Rozmowa z Bartoszem Michałowskim*, pomysłodawcą Ogólnopolskiego Konkursu Kompozytorskiego "Opus 966"

. - grafika artykułu
Laureaci i jurorzy Ogólnopolskiego Konkursu Kompozytorskiego Opus 966, trzeci z lewej Dominik Puk, drugi od prawej Bartosz Michałowski fot. seifertfotografia.pl

Podobno według Józefa II w Weselu Figara Mozarta było "za dużo nut". Z takim zarzutem nie spotkają się uczestnicy poznańskiego konkursu, którzy, zgodnie z regulaminem, piszą dzieła składające się z 966 znaków. Czy ta liczba to wzór na wartościowy utwór?

Oczywiście samo sprostanie temu kryterium nie sprawi, że utwór będzie dobry. Jest ono jednak cennym wyzwaniem dla młodych twórców. Uczestnicy konkursu twierdzą, że uczy dyscypliny i panowania nad warsztatem kompozytorskim. To ważne, gdyż sfera sztuki bywa mało podatna na dyscyplinę i porządek. Wydaje się, że kompozytorzy cenią sobie jasne i konkretne reguły - na dotychczasowe trzy edycje Opus 966 nadesłano w sumie kilkadziesiąt partytur, których twórcy znakomicie poradzili sobie z tym wyzwaniem. Charakterystyczna liczba 966 ma przyciągnąć uwagę młodych kompozytorów, intrygować media i czynić konkurs wyjątkowym.

Tak jak wyjątkowa jest data, którą upamiętnia. Jak powstał Opus 966?

W 2013 roku Narodowe Centrum Kultury poszukiwało projektów, które podkreślą wagę 1050. rocznicy chrztu Polski. Jako członkowie Stowarzyszenia Miłośników Sztuki Vis Artis dostrzegliśmy możliwość zorganizowania czegoś wartościowego. Narodził się pomysł, by w Poznaniu, w którym nie ma konkursu kompozytorskiego na utwór chóralny, choć to miasto słynące z chóralistyki, stworzyć takie wydarzenie i oprzeć je na idei świętowania rocznicy chrztu Polski. Jako poznaniacy mamy do tego szczególne prawo: choć historycy spierają się o to, gdzie dokładnie narodziła się polska państwowość, to przecież było to właśnie tu, w Wielkopolsce.

Adresowaliśmy konkurs do młodych kompozytorów, czyli tych, którym najtrudniej jest zaistnieć w świadomości wykonawców i słuchaczy. Nie da się przy tym nie zauważyć, że polska muzyka chóralna bywa bardziej ceniona za granicą niż w kraju.

Opus 966 jest adresowany do kompozytorów przed 35. rokiem życia, ale w tegorocznej edycji triumfowali znacznie młodsi artyści?

Rzeczywiście, tym razem otrzymaliśmy zgłoszenia bardzo młodych i bardzo zdolnych kompozytorów. Nagrody zdobyli w większości twórcy w wieku 22-23 lat. To są ludzie, którzy mają często wielki talent i zarazem niewielkie doświadczenie konkursowe - Opus 966 pozwala dostrzec ich zdolności i wypromować twórczość.

Wymagania jurorów i poziom konkursu z każdą edycją rosną. O ile w pierwszych dwóch zwyciężali utytułowani, starsi kompozytorzy, o tyle w trzeciej mieliśmy wiele niespodzianek. Zdobywca I miejsca, Dominik Puk, dopiero zaczyna studia kompozycji w klasie prof. Lidii Zielińskiej. Drugi na podium, Mariusz Koliński, do tej pory pisał jedynie... do szuflady! Wśród wyróżnionych znalazły się także - po raz pierwszy - dwie panie. Jedna z nich, Agnieszka Podsiadło, do tej pory w ogóle nie brała udziału w konkursach kompozytorskich. To niesamowite, że tak młodzi ludzie potrafią tak dojrzale komponować!

Warto wspomnieć, że Opus 966 ma niezwykłą formułę ogłaszania wyników. Prowadzony przeze mnie Poznański Chór Kameralny w tajemnicy przygotowuje się do wykonania nagrodzonych utworów. Podczas koncertu prawykonań uczestnicy konkursu najpierw po raz pierwszy słyszą swoje dzieła, dopiero potem przedstawiają się publiczności i odbierają przyznane nagrody.

Czy coś łączy wyróżnione utwory? Jak piszą młodzi kompozytorzy?

Jest taki charakterystyczny sposób harmonizowania, który kompozytorzy wyraźnie lubią. Lubią tworzenie miłych dla ucha, złożonych, często skomplikowanych akordów. Zauważa się też drugi nurt - twórców, którzy stawiają na przejrzystą fakturę i pewnego rodzaju prostotę. To dla mnie ciekawa obserwacja, bo mogłoby się wydawać, że trudniej obudzić emocje słuchacza, używając bardzo prostych środków, aniżeli komplikując, rozbudowując, tworząc wyszukane napięcia i kulminacje. Czasami spotykamy się jednak w konkursie z utworami, które są bardzo przejrzyście napisane, i dzięki temu, że są dobrze przemyślane, widać w nich planowanie, wizję, silną i konsekwentną relację muzyki z tekstem - okazują się wybitne. Można pisać prostymi środkami i poruszać, co potwierdza np. twórczość Henryka Mikołaja Góreckiego.

Nie wiem, czy któryś z nagrodzonych, młodych kompozytorów już buduje swój charakterystyczny styl, czy osiągnie dzięki temu sławę, ale na pewno wśród laureatów Opus 966 są tacy, którzy swoimi utworami przemawiają do słuchaczy.

Jak wygląda przyszłość Opus 966?

Przed nami ostatnia edycja w obecnym kształcie, ale mam nadzieję, że nie ostatnia w ogóle. Byłoby mi bardzo żal, gdyby Opus 966 zniknął z mapy polskich konkursów kompozytorskich. Szybko uzyskaliśmy wysoki poziom zarówno organizacyjny, jak i artystyczny. Opus 966 stał się symbolem czegoś wartościowego i zarazem nowatorskiego.

Przyszłoroczna odsłona ma być tą najważniejszą - będzie połączona z obchodami rocznicy chrztu Polski, przyznamy również Grand Prix Opus 966: zwycięzcy wszystkich edycji wezmą udział w rywalizacji o tytuł najlepszego z najlepszych. W ten sposób zamknie się czteroletnia droga Opus 966 związana z 1050. rocznicą chrztu Polski. A co dalej? - czas pokaże. Na pewno zrobię wszystko, żeby konkurs nadal się odbywał.

rozmawiała Agata Szulc-Woźniak

mówi Dominik Puk - zdobywca I nagrody

O Opusie dowiedziałem się w zasadzie przez przypadek - po I edycji (w 2013 roku) któryś ze znajomych podesłał mi fragmenty nagrań nagrodzonych kompozycji. Bardzo spodobała mi się idea uczczenia rocznicy chrztu Polski poprzez organizację konkursu na kompozycję chóralną nawiązującą do tamtych wydarzeń, a jeszcze bardziej, że można wygrać wykonanie swojego utworu przez tak znamienity zespół. Już od tamtego czasu zastanawiałem się nad wzięciem udziału w tym konkursie, jednak nie czułem się wystarczająco sprawny warsztatowo, żeby podjąć się wyzwania napisania utworu z myślą o Poznańskim Chórze Kameralnym. Dopiero w tym roku się przełamałem, z czego jestem bardzo zadowolony, gdyż interpretacja mojego motetu dosłownie zwaliła mnie z nóg.

Czym jest dla mnie wygrana w konkursie? Przede wszystkim zupełnie nie spodziewałem się uzyskania I nagrody! Jedyne, na czym mi naprawdę zależało, to żeby ułożyć dobry kawałek muzyki, żeby wyrazić siebie i żeby moja praca była na tyle dobra, aby w grę wchodziło wykonanie motetu. Gdzieś tam zawsze jest ten odruch, że widzi się ujemne strony swojej pracy, jest jakaś potrzeba poprawiania, i w ten sposób myślałem (i myślę) o moim utworze. Werdykt jury był dla mnie ogromnym zaskoczeniem, podobnie zresztą jak przychylne przyjęcie motetu przez słuchaczy. Z drugiej strony - wygrana utwierdza mnie w przekonaniu, że wybrałem dla siebie słuszną drogę, chcąc pisać muzykę, i że mam pewne predyspozycje do tego, żeby robić to dobrze. Zarówno z wykonania, jak i z różnych opinii po wykonaniu wyciągnąłem lekcję dla siebie i chcę dążyć dalej w poszukiwaniu sposobów na jak najpełniejsze wyrażanie siebie poprzez muzykę.

not. A. Sz.-W.

*Bartosz Michałowski ukończył z wyróżnieniem wydział dyrygentury chóralnej Akademii Muzycznej w Poznaniu. Jest założycielem, dyrektorem artystycznym i dyrygentem Poznańskiego Chóru Kameralnego. Przez siedem lat (1998-2005) był asystentem prof. Stefana Stuligrosza i drugim dyrygentem Chóru Filharmonii Poznańskiej. Poprowadził kilkadziesiąt koncertów tego chóru, również z udziałem Orkiestry Filharmonii Poznańskiej oraz orkiestry Sinfonia Varsovia.