Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Naszym zadaniem jest likwidowanie barier

- Chcemy, żeby kultura była postrzegana jako codzienność człowieka, a nie wyłącznie jako święto. W kulturze często jesteśmy zanurzeni, nawet nie zdając sobie z tego sprawy - mówi Justyna Makowska*, dyrektorka Wydziału Kultury Urzędu Miasta.

. - grafika artykułu
fot. archiwum UMP

Obiegowa opinia dotycząca Poznania mówi, że nie hołubi się tu artystów, a mieszkańcy sztuką nie żyją. W lutym opublikowaliście Państwo Poznański Program dla Kultury 2019-2023. "Kultura relacji - relacje w kulturze". Jest on przede wszystkim analizą stanu obecnego. Potwierdza te zarzuty?

Naszą diagnozę poprzedziło wiele warsztatowych rozmów ze środowiskiem i wynika z nich, że ten stereotyp nie do końca znajduje potwierdzenie w rzeczywistości. Oczywiście zastanawialiśmy się także nad barierami, które są i które ograniczają aktywność poznaniaków czy powodują, że artyści nie do końca czują się tu dobrze, ale - jak się okazuje - nie przeszkadza to, by w świadomości mieszkańców Poznań istniał jako miejsca otwarte na nowe inicjatywy i na nowe rozumienie kultury.

Nowe rozumienie kultury?

Tak! I jej zredefiniowanie wydaje mi się najistotniejsze w Programie, odeszliśmy bowiem od takiego jej rozumienia, jakie pojawiało się we wcześniejszych opracowaniach i poprzedniej Strategii Miasta; dziś kultura to nie tylko wielkie wydarzenia i gigantyczne inwestycje. Świat się zmienia i zmienia się rozumienie uczestnictwa w kulturze: podczas warsztatów ich uczestnicy wskazywali na organizacje pozarządowe i ruchy oddolne jako najbardziej istotny wyróżnik poznańskiej kultury. To, co one proponują, to oczywiście nie są wydarzenia tak duże jak Festiwal Malta, ale często skupiają równie liczną publiczność. Innym wyróżnikiem Poznania, co mocno podkreślano w czasie rozmów, jest dostępność, czy raczej otwartość miasta, przy czym nie chodzi tylko o centrum, ale i osiedla, coraz bardziej autonomiczne, swoimi działaniami świadomie budujące lokalną tożsamość kulturową. Organizatorzy tamtejszych wydarzeń skutecznie angażują mieszkańców w realizację swoich projektów, te społeczności chcą współtworzyć kulturę.

Wprowadzacie pojęcia "kultury codzienności" i "kultury relacji", przeciwstawiając je "kulturze sektorowej", instytucjonalnej...

Chcemy, żeby kultura była postrzegana jako codzienność człowieka, a nie wyłącznie jako święto. W kulturze często jesteśmy zanurzeni, nawet nie zdając sobie z tego sprawy - jako czytelnicy książek czy widzowie seriali telewizyjnych. Pole kultury się poszerzyło. Uczestnictwo w niej nie musi się łączyć z celebracją, może się odbywać w zaciszu domowym, niejako dziać się mimowiednie, dawać przyjemność bez przygotowań, być relaksem. A z drugiej strony udział w tego typu przedsięwzięciach, niezależnie od miejsca - w instytucji czy na podwórku osiedlowym - powoduje, że spotykamy innych ludzi, też biorących udział w tych wydarzeniach; dzięki temu, że kontekst jest inny, tworzą się nieco inne relacje, związane z tym miejscem, czasem i okolicznościami, co może prowadzić do powstania kolejnych wspólnych inicjatyw.

Innymi słowy: kultura jako płaszczyzna spotkań?

Jak najbardziej! A naszym zadaniem jest likwidowanie barier dostępu do kultury. Różnych: kompetencyjnych, ekonomicznych, komunikacyjnych, transportowych...

A najważniejsza bariera to...?

...bariera kompetencyjna. I to jest podstawowy obszar, w którym będziemy działać i któremu planujemy poświęcić najwięcej czasu. Zaczniemy od przygotowania programu edukacji kulturowej. Chcemy go realizować z CK Zamek, który ma bardzo duże doświadczenie w przeprowadzaniu podobnych projektów oraz łączeniu i sieciowaniu animatorów kultury z jednostkami oświatowymi - robią to od paru lat w ramach Centrum Praktyk Edukacyjnych i programu Bardzo Młoda Kultura. Razem będziemy zajmować się właśnie łączeniem podmiotów zajmujących się kulturą z jednostkami oświatowymi. I budować też "kadry kultury".

Jaka jest różnica między edukacją kulturową a kulturalną?

Kulturowa jest pojęciem szerszym. To nie tylko "ukulturalnianie", ale i postrzeganie siebie w określonej kulturze.

Jakie grupy ma objąć ta edukacja?

Najpierw musimy dokładnie określić potrzeby różnych grup społecznych. Ale na pewno to nie są programy kierowane wyłącznie do młodzieży. Jednym z podstawowych celów, jakie w nich zakładamy, to spotkanie różnych grup wiekowych. Intensywne działania, z pełnym harmonogramem, rozpoczniemy od kolejnego roku.

Co jeszcze w tym roku się wydarzy?

Strona internetowa Wydziału, poprzez którą chcielibyśmy informować, czym się zajmujemy, jak się można z nami kontaktować, i to nie tylko w Urzędzie Miasta. Mam nadzieję, że wystartuje w wakacje. Pilne jest też rozbudowanie portalu Kulturapoznan.pl jako miejsca pełnej informacji kulturalnej. Planujemy jeszcze w tym roku mobilną aplikację, która ułatwi filtrowanie treści pod różnymi kątami. Mamy jednak świadomość, że internet nie jest najlepszym źródłem wiedzy dla seniorów, oni wolą inny sposób komunikowania, z kolei młodzież opiera się głównie na rekomendacjach z portali społecznościowych... Na pewno jednak musimy wzmocnić promocję Afisza i IKS-a, bo są za słabo obecne w świadomości Poznania.

Zmienia się rola Wydziału Kultury.

Chcemy być przede wszystkim partnerem. I to w różnych konfiguracjach. Bo większości barier nie pokonamy bez współpracy - z mieszkańcami, ale także i z innymi wydziałami. Nie chcemy układu: petent - urzędnik; naszą rolą jest pomoc w pokonywaniu ścieżki proceduralnej. Sieciujemy, informujemy, podpowiadamy...

Program nie jest dokumentem zamkniętym.

Będzie wymagał uzupełnień, dokładania - jak to nazywamy - "narzędziowników" czy "instrukcji obsługi", ale mamy wrażenie, że coś zaczęliśmy wreszcie porządkować. Z góry też zakładaliśmy, że mają w nim być zgromadzone różne rekomendacje dla miasta. Współpraca z innymi wydziałami jest dziś ważniejsza niż kiedykolwiek, bez niej nie zlikwidujemy barier. Wiele miast boryka się z problemem rozproszenia kompetencji, chociażby w sprawozdawczości - dążymy do tego, by wszystko zamknąć w jednym dokumencie, odciążyć instytucje, a przy okazji zyskać większą wiedzę na temat ich działań.

Czy temu też ma służyć "mapa kultury"?

Jednym z jej zadań ma być sprawdzenie, czym i kim dysponujemy, nie tylko w stosunku do instytucji kultury, z których dyrektorami prezydent Solarski spotyka się raz w miesiącu. Te spotkania dają asumpt do tworzenia wspólnych projektów - takich jak na przykład Teatru Polskiego i Teatru Animacji. Chcemy tę bazę poszerzyć o inne podmioty, zdobyć rzetelną wiedzę o mieście.

Wszystko to jednak proces powolny.

Tak, budowanie krok po kroku nowego ładu, w którym perspektywa mieszkańca jest najważniejsza.

A co z artystami?

Myślimy o rozbudowie projektów rezydencyjnych i poszerzeniu tych propozycji, które są realizowane przez instytucje kultury. Budujemy nowe relacje z twórcami: wielu młodych radzi się nas, co i jak zrobić, zmienia się ich świadomość funkcjonowania w kulturze. Ale zmienić się musimy też i my - wyjść poza mury.

Uczłowieczyć się?

Tak. Dla niektórych barierą nie do pokonania są drzwi Urzędu. Program to dopiero początek zmian.

rozmawiała Anna Kochnowicz-Kann

*Justyna Makowska - językoznawczyni i medioznawczyni, doktor nauk humanistycznych, od lipca 2015 r. dyrektorka Wydziału Kultury Urzędu Miasta, wcześniej m.in. wykładowczyni Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi i prodziekan Wydziału Humanistycznego tej uczelni

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019