Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Na audiencji u księcia i w garderobie u aktora

Monika Nawrocka pyta Michała Kaletę o Hamleta

Ewa Obrębowska-Piasecka pyta Hamleta o Michała Kaletę

Michał Kaleta - grafika artykułu
Michał Kaleta

Na audiencji u księcia

Jak to się stało, że zagra Pan Hamleta? Był Pan jednym z wielu, którzy walczyli o tę rolę?

Po prostu nim zostałem. Dowiedziałem się o tym, kiedy zobaczyłem, że jestem na tak zwanej rozpisce obsadowej. Podobno reżyser wcześniej zaproponował komuś tę rolę, ale może to plotki.

Czym dla Pana jest ta sztuka i o czym opowiada?

Będziemy się starali zrobić współczesną wersję Hamleta. Paweł Szkotak zdecydował, że znajdziemy się w świecie wielkiej polityki, a ponieważ wielka polityka nie jest pozbawiona wielkich namiętności, będzie to melanż walki o władzę i uczucie. Chyba tak najkrócej mogę o tym opowiedzieć. Jesteśmy na początku prób, w związku z tym nie wszystko się jeszcze wykluło.

Jaki będzie Pański książę? To cynik, furiat, melancholik, a może marzyciel?

Na pewno nie będzie to Hamlet zapatrzony w dal i wygłaszający monologi. Myślę, że bliżej mu do furii, niezgody na to, co się dzieje, oraz wielkiego zawodu. Hamlet podsumowuje całe swoje życie. Zastanawia się nad tym, czy wszystko było warte jego starań i poświęceń. Chciałbym, żeby to była postać z krwi i kości, bardzo dynamiczna.

Czy dzięki temu Hamlet stanie się bardziej współczesny?

I dziś są ludzie melancholijni, romantyczni oraz spokojni. Myślę jednak, że ta postać powinna być targana przez namiętność i żyć szybkim, rwanym rytmem.

Często mówi się o tym, że Hamlet ma wiele z kobiety, bo tylko kobiety są w stanie sprostać jego duchowym dylematom. Czy Pański Hamlet będzie miał jakieś żeńskie cechy?

Wiadomo, że Hamlet ma problemy z kobietami, zarówno z matką, jak i z Ofelią. Walczy z nimi niemal tak samo intensywnie, jak ze swoim największym wrogiem - Klaudiuszem. My staramy się stworzyć człowieka wrażliwego, który składa się z wielu emocji, uczuć, nastrojów. Myślę, że ten Hamlet będzie zwracał uwagę na to, jak postrzegają go inni ludzie. A czy będzie kobiecy? Nie wiem.

W takim razie Hamlet Szkotaka to tragedia krwawej zemsty czy dramat psychologiczny?

Dobrze by było, gdyby łączył w sobie jedno i drugie. Chciałbym, żeby to był psychologiczny dramat ociekający krwią. I pewnie tak będzie.

A jakim językiem będzie mówił książę?

Korzystamy z przekładu Barańczaka. To jedenastozgłoskowiec, ale raczej nie ma w nim rymów. Jeżeli pojawią się jakieś, to znaczy, że czemuś służą. To jednak malutki procent tekstu. Dziś dowiedziałem się, że Hamlet według Łomnickiego to galop, więc pewnie i my będziemy galopować.

W co książę będzie ubrany?

Kostiumy będą współczesne, tak jak cała reszta. Świat polityki nosi się elegancko: buty, koszule, garnitury w dobrym guście. Aczkolwiek w scenie teatru czy w momentach, kiedy Hamlet bywa szalony, kostium pewnie też się zmieni.

A jak będą wyglądały dekoracje?

Nie mam pojęcia. Jeszcze ich nie widziałem. Istotne wydaje mi się to, że będziemy grać w Malarni. To mała przestrzeń, kameralna. Nie da się w niej mówić z patosem. Mam nadzieję, że na widzu zrobi wrażenie to, że sam znajdzie się niejako w środku akcji.

To znaczy, że Elsynor może być wszędzie, a każdy z nas może być Hamletem?

Wydaje mi się, że przy odpowiedniej konfiguracji Hamletem może być każdy. W zależności od tego, kto się nim staje, inaczej wygląda i inny jest temat, który ze sobą niesie.

Rozmawiała Monika Nawrocka


W garderobie u aktora

Książę, chciałabym porozmawiać o Michale Kalecie...

Sporo wiem na jego temat. Na pewno więcej niż on wie o mnie.

Cieszy się książę, że to on księcia zagra?

Ani ja się nie cieszę, ani on się nie cieszy. Nie mogę szczerze odpowiedzieć na to pytanie, bo nikt się o tym nie powinien dowiedzieć.

Macie tajemnicę? Odbyliście poważną rozmowę w kulisie, garderobie?

Prawdę mówiąc, my ze sobą mało rozmawiamy.

Wynika to z tego, że Michał Kaleta nie należy do osób rozmownych?

Nie należy. Jestem pod tym względem typowym facetem. Kiedy mnie o coś pytają, to odpowiadam, a kiedy nie, to raczej milczę, chyba że mam bardzo dobry dzień. Nawet moja żona uważa, że ciężko ze mnie wyciągnąć całe zdanie.

Odpowiadasz monosylabami?

Aż tak to nie! Używam wyrazów. Kultura nakazuje wyjść poza mhm i aha. Kiedy jest dobrze, mówię, że jest dobrze. A kiedy jest źle, to najchętniej w ogóle bym o tym nie mówił.

Na próbach też raczej słuchasz niż bierzesz udział w dyskusjach?

Tak. Zdecydowanie wolę konkret. Wolę improwizację niż opowiadanie przez godzinę o tym, co potem trwa pięć minut. U mnie proporcje są odwrotne: godzinę pokazuję, a potem chwilę o tym rozmawiamy. Chyba, że czegoś nie rozumiem - wtedy pytam.

Hamlet to było marzenie?

Nie.

Przekleństwo?

Też nie. Żadna z tych rzeczy. Nie myślałem o tym.

A to nie jest tak, że każdy aktor o tym marzy?

Zdecydowanie wolałbym zagrać Klaudiusza. To znacznie ciekawsza postać.

Bo większy z niego drań i trudniej go obronić?

Lubię grać drani i wcale nie chciałbym go bronić.

Wiem, że lubisz, widziałam Twoich drani, ale nigdy nie miałam poczucia, że grasz ich jednoznacznie.

To wasze, widzów, interpretacje. Może i reżyser przykłada do tego rękę.

Myślisz, że kogokolwiek można zagrać tak po prostu "na czarno"?

W teatrze to nie byłoby ciekawe, ale w życiu się przecież zdarza, a ja myślę o świecie dość prosto. Żaden ze mnie superinteligent, który dogłębnie wszystko rozważa.

A wierzysz, jak Hamlet, w to, że komedianci mogą powiedzieć o świecie coś ważnego, prawdziwego?

Jak najbardziej. Teatr można traktować jak rozrywkę, ale można też pójść znacznie dalej.

Czujesz się komediantem?

Nie. Nigdy tak o sobie nie pomyślałem. Jestem aktorem, a ściślej człowiekiem, który wykonuje zawód aktora. Aktorami bywamy wszyscy, a nam zdarza się to częściej niż innym, bo to wybraliśmy, bo to coś nas wybrało.

Czujesz się wybrany?

Tak, jakoś tak.

A na czym polega Twoja szczególna aktorska zdolność?

Chyba nie umiem tego nazwać. Może to jakiś rodzaj empatii. Nie czerpię ze swojego życia, raczej wchodzę w cudze skóry, nawet jeśli nie mam z ich właścicielami wiele wspólnego.

Te skóry ciasno przylegają do Twojej własnej?

Ostatnio przewartościowałem swój stosunek do zawodu. Od początku bardzo się angażowałem w pracę. Zajmowało mi to mnóstwo czasu i dużą część głowy. Mijały jednak lata i mój stosunek do postaci, które grałem, w naturalny sposób ewoluował: najpierw je bardzo lubiłem, potem miałem ich dość. Nudziły mnie, męczyły. Dziś podchodzę do tego z większym dystansem. Pracuję intensywnie w teatrze, ale potem skupiam się bardziej na sobie, na rodzinie.

Da się oddzielić te dwa światy?

Znalazłem sobie zajęcia, które pochłaniają mnie na tyle, że nie słyszę tego, co się nieustannie nakręca w głowie.

Masz hobby?

Dbam o zdrowie. Uprawiam sport. To mnie relaksuje. Potrzebowałem tego.

Jest w Hamlecie coś, co jest Ci naprawdę bliskie?

Tak. Relacja z rodzicami. Ważna. Prawdziwa. Trudna.

A co jest obce?

Obcy jest cały świat, w którym się to wszystko rozgrywa.

Od dziecka chciałeś być aktorem?

Zawsze lubiłem się wygłupiać. Siedziałem przed lustrem i robiłem miny: patrzyłem, jak wyglądam, kiedy się śmieję, kiedy płaczę...

Miałem kolegę, z którym kręciliśmy filmy. Nie było kamery, reżysera, operatora, ale my udawaliśmy, że jesteśmy na planie i odgrywaliśmy kolejne sceny. Zawsze mnie intrygowały fikcyjne światy. W jakimś sensie mi to zostało. Tylko dziś, kiedy patrzę w lustro, to głównie po to, żeby się upewnić, że ja to wciąż jeszcze ja.

Rozmawiała Ewa Obrębowska-Piasecka

Napisz do redakcji: kulturapoznan@wm.poznan.pl

  • "Halmet" Williama Szekspira
  • Teatr Polski
  • premiera 27.03. o g. 19.30
  • kolejne spektakle: 28-31.03. g. 19.30
  • przekład Stanisław Barańczak
  • reżyseria Paweł Szkotak
  • scenografia i kostiumy Agnieszka Zawadowska
  • reżyseria świateł Magdalena Górfińska