Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Konkurs na miarę naszych marzeń

Z Wiesławem Ratajczakiem*, o konkursie na powieść o powstaniu wielkopolskim, rozmawia Grażyna Wrońska.

. - grafika artykułu
fot. materiały UAM Poznań

Wszystkie organizowane przez Wydawnictwo Miejskie Posnania konkursy literackie przyniosły nadspodziewanie dobre rezultaty. Teraz, w związku ze zbliżającą się setną rocznicą powstania wielkopolskiego, kolejne wyzwanie przed autorami: konkurs na powieść o tym wielkim, nie przez wszystkich wystarczająco docenianym zrywie. Hasło piękne: "Rozważni i romantyczni. Spojrzenie 100 lat później". Jako przewodniczący jury jest Pan rozważnym optymistą?

Wierzę, że konkurs będzie iskrą, która pobudzi talenty wielu osób. Że sięgną do rodzinnych wspomnień, coraz bogatszych i dostępniejszych materiałów archiwalnych, gromadzonych w państwowych instytucjach, a także przez regionalistów, i to z wielką skrupulatnością, przejrzą pozycje, które narastały przez całe stulecie, ale przede wszystkim uruchomią swoją wyobraźnię.

Ciekawa jestem, czy sięgną do książek fabularnych o powstaniu. Nie jest ich zbyt wiele i nie są to utwory wybitne. Kto dziś pamięta o Wierzbińskim, Turwidzie, Rogowskim? A powieści Eugeniusza Paukszty z lat 60. czy Gerarda Górnickiego też nie ostały się w powszechnej pamięci.

Nigdy nie można przewidzieć, jak potoczą się losy książek. Poczytność, popularność - jak wiadomo - nie zawsze jest odbiciem wysokiej klasy utworów, nie zawsze też trafia na sprzyjający im klimat. Rzecz nie w tym, by cokolwiek sugerować. Wręcz przeciwnie. Jest wiek XXI, literatura dokonała olbrzymiego skoku, zmienia się język, sposób narracji, wreszcie gusta i nawyki czytelnicze. Jak powiedziałem, jestem optymistą i nie wątpię, że w wielu szufladach czekają na ostateczny szlif powieści o naszym powstaniu, a w wielu głowach z pewnością kiełkują ciekawe pomysły. Biorąc pod uwagę plony poprzednich konkursów literackich, ten temat również ma wielką szansę. Nieograny, pełen świetnych epizodów, nie tylko dramatycznych, ale również humorystycznych, wspaniałych i tragicznych życiorysów, które w jakiejś mierze mogą być wykorzystane, ale przecież najbardziej liczy się kreacja, autorski pomysł na fabułę. Czasu na napisanie powieści jest sporo. Organizatorzy czekają aż do 17 marca przyszłego roku. Partnerami przedsięwzięcia są Biblioteka Raczyńskich i Wielkopolskie Muzeum Niepodległości, a liczne media zobowiązały się go wspierać i przypominać.

Nie jest za późno na taki konkurs?

Absolutnie nie. Może teraz dopiero nadszedł odpowiedni czas na pisanie o tym wydarzeniu? Przecież zaraz po powstaniu nadeszła wojna z bolszewikami, przedtem walki o Lwów, powstania śląskie. Mówimy więc o fragmencie procesu, owszem - dla Wielkopolan najważniejszym, ale wpisanym w większą całość. Dziś, z tak odległej perspektywy, łatwiej go wyodrębnić niż wówczas, zaraz po odzyskaniu niepodległości. Warto też, porównując naszą insurekcję z listopadową i styczniową, zauważyć, że - jako zwycięska - nie potrzebowała literackich wytłumaczeń, odpowiedzi na pytanie o sens ofiary. Z tych i innych powodów w dwudziestoleciu nie pisano wiele na ten temat, a potem przyszedł kataklizm II wojny. Za PRL-u powstanie wielkopolskie, jako ludowe, było przez pewien czas rzeczywiście doceniane, przede wszystkim jako sprzeciw wobec Niemców, ale w kraju nie było zbyt znane ani uznawane za znaczące.

Chociaż zwycięskie, nie doczekało się literackiej sławy.

Po prostu trwało zbyt krótko. Nie zdążyło zrodzić legendy, jak np. legiony Piłsudskiego. Poza tym, jak mówiłem, powstańcy wielkopolscy po zwycięstwie ruszyli na następne fronty, a wojna 1920 roku w PRL-u przecież nie istniała. Nie było mowy, by ją sławić czy choćby przypominać. Zauważmy zresztą, że powstanie warszawskie, które miało świetnych poetów, też dopiero w wolnej Polsce, po 1989 roku, stało się tematem powszechnie znanym, podobnie jak jego legenda. Dziś w związku z pamięcią powstania 1944 roku istnieje dobrze przemyślany program. Powstało muzeum i ciąg różnych zdarzeń - literackich, muzycznych, teatralnych, filmowych i innych.

Czy my możemy stworzyć coś podobnego?

Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze. Co prawda nadzieje na dobry film okazały się płonne - Hiszpanka ani nie zachwyciła pomysłem, ani tym bardziej warstwą dokumentalną - ale są przecież plany utworzenia w Poznaniu nowoczesnego muzeum, w nim temat powstańczy będzie, jak sądzę, godnie i w nowoczesny sposób prezentowany, a wraz z nim wartości towarzyszące Wielkopolanom przez cały czas zaborów i prowadzące do zwycięskiego zrywu.

Byliśmy trzeźwymi entuzjastami, jak zatytułowano jedną z bardziej zapamiętanych wystaw w naszym Muzeum Narodowym.

To wspaniały temat, który, owszem, spopularyzował serial Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy, ale od jego realizacji minęło już przecież sporo lat i trzeba by go uzupełnić, odświeżyć, przystosować do wymogów dzisiejszych odbiorców. Codzienna praca tysięcy społeczników, nauczycieli, księży, ziemian, nieefektowna, ale wytrwała i zakończona pięknym finałem na końcu Wielkiej Wojny, to przecież dziedzina, którą powinniśmy się chwalić, pokazywać ją na różne sposoby. Działając na rzecz oświaty i kultury, modernizacji gospodarki, utrzymania polskości, wielkopolscy "trzeźwi entuzjaści" w najbardziej sprzyjającym momencie chwycili za broń i zwyciężyli! Liczę na inwencję autorów, świeżość pomysłów, umiejętność łączenia fikcji z historią, wydobycie na światło dzienne nietuzinkowych, a jednak nieznanych bohaterów.

I co bardzo ważne: sprzyja nam czas. Jesteśmy świadkami wielkiego zainteresowania powstającą teraz powieścią historyczną. Nie Kraszewskim, Reymontem, Żeromskim czy nawet Sienkiewiczem (choć i oni są, na szczęście, ciągle czytani), ale gwiazdami naszych czasów. Tutaj najsilniej błyszczy Elżbieta Cherezińska, która sięga zarówno do zamierzchłej, jak i niedawnej przeszłości. Swój udział w tym renesansie powieści sięgającej w przeszłość ma też Jacek Komuda, nie mówiąc o Eustachym Rylskim, Josephie Conradzie (jako autorze książek o dobie napoleońskiej), Józefie Mackiewiczu. Mam więc pełne prawo przypuszczać, że w wyniku konkursu uda nam się wyłowić i rozpropagować książki wartościowe i interesujące, napisane ze swadą, dobrze oddające klimat powstania i charakter ludzi, którzy do niego poszli. A wcześniej konkurs z pewnością zmobilizuje do poszukiwań rodzinnych pamiątek, wspomnień, pracy w archiwach. To są niewymierne korzyści, które budują naszą wielkopolską tożsamość.

rozmawiała Grażyna Wrońska

*Wiesław Ratajczak - prof. UAM, kierownik Pracowni Badań nad Tradycją Europejską w Instytucie Filologii Polskiej