Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Gdyby serce miało usta, nie miałbym nic do roboty

O debiutanckiej płycie, radości z dawania siebie innym i muzycznych inspiracjach opowiada młody poznański songwriter Fismoll. Muzyk wystąpi 6 lipca na festiwalu Open'er w Gdyni.

Fismoll. Fot. archiwum prywatne - grafika artykułu
Fismoll. Fot. archiwum prywatne

Spotykamy się w miejscu szczególnym, w Dublinerze, to tutaj odbył się Twój pierwszy koncert. Jak z perspektywy czasu go wspominasz?

Dobrze, ale zawsze mogłoby być lepiej. Aczkolwiek był to pierwszy koncert i piękne jest to, że tyle osób chciało przyjść i posłuchać nas na żywo. Wiadomo, że to zawsze troszeczkę inaczej brzmi.

Właśnie ukazała się Twoja debiutancka płyta "At Glade". Jesteś z niej zadowolony?

Mam taką naturę, że gdyby coś mi w niej przeszkadzało to na pewno nie leżałaby na półkach w sklepach. Niczego nie chciałbym zmienić. Wszystko jest tak, jak sobie zaplanowałem. Emocjonalność w utworach jest taka, jaka była we mnie, gdy je pisałem.

Słuchając jej, nie da się nie dostrzec ogromnego wpływu muzyki islandzkiej. Słyszałam i Ólafura Arnaldsa, i Sigur Rós, a nawet Justina Vernona z Bon Iver. Jaką muzyką się inspirowałeś tworząc płytę?

Moim muzycznym tatą jest Arvo Part, a mamą Sigur Rós. Marzy mi się Islandia, aczkolwiek zaczyna mi już mijać chęć zobaczenia tego kraju czy zamieszkania w nim. Dużo się zmieniło w moim życiu w czasie nagrywania płyty. Kiedyś byłem człowiekiem dosyć melancholijnym i smutnym, a jakieś pół roku temu stwierdziłem, że to jest bez sensu, że po co się snuć po ulicy, jak można po prostu się uśmiechać do wszystkich. Zauważyłem, że naprawdę można dawać ludziom radość, grając. To taka moja misja życiowa.

Czy czułeś się zaskoczony w momencie, gdy otrzymałeś zaproszenie, aby zagrać na Open'erze? W końcu jesteś dopiero na początku swojej muzycznej drogi.

Dostałem telefon: "Cześć, będziesz grał na Open'erze". Zapytałem: "Ale że na TYM?". Ja nie czuję powagi sytuacji. To jest potężny festiwal z wieloma wspaniałymi muzykami i to, że dostałem taką propozycję jeszcze przed wyjściem płyty jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Choć do końca nie wiem, czy moja muzyka nadaje się na taki festiwal. Ale wierzę, że sprostam temu wyzwaniu, jeżeli chodzi o klimat.

Spodziewałam się, że zagrasz raczej na Off Festivalu.

Moim marzeniem jest zagrać na Offie, na dużej scenie, ale czy to się stanie? Przyznam się, że nie byłem w życiu na żadnym festiwalu. Byłem na trzech koncertach, o wiele bardziej wolę słuchać muzyki w domu, położyć się na dywanie i popatrzeć przez okno. Za nim mam polanę, o której zresztą jest płyta "At Glade". To jest bardzo bliskie mi miejsce, często tam chodzę. Muzykę wolę przeżywać w domu, samemu.

Gdy pierwszy raz Cię usłyszałam prawie rok temu, nie mogłam uwierzyć, ze jesteś Polakiem i do tego masz zaledwie 18 lat. Szybko zyskałeś wielu fanów. Pomimo tego jesteś skromnym, normalnym chłopakiem.

Nie czuję presji z racji tego, że ktoś może być ode mnie lepszy. Robię coś, co pewnie nie trafi do wszystkich. Ważne jest, by na koncercie pojedyncze osoby zamknęły oczy. Jeśli podejdą później i powiedzą na przykład: "Stary uratowałeś mi dzisiaj życie", będzie pięknie. Chodzi o moment dotknięcia czyjejś duszy. Zawsze się znajdą ludzie, którzy będą drążyć, że mam przodków ze Skandynawii, zamiast usiąść i posłuchać moich piosenek. Ja wszędzie mówię, że jestem Polakiem.

Nie tworzysz łatwego popu. Wszyscy zastawiają się, jak zaklasyfikować Twoją muzykę. Jak Ty byś ją określił?

Kiedyś jakiś raper powiedział, że on nie słucha gatunków tylko muzyki. To był chyba O.S.T.R. Bardzo mu dziękuję za podpowiedź. Na tej płycie wszystko jest bardzo podobne do siebie, bo jest ze mnie. Gdybym miał zaklasyfikować swoją muzykę, powiedziałbym, że to alternatywno-klasyczno-popowo-folkowy...  nie wiem co. Tej ostatniej rzeczy nie ma.

Masz bardzo przejmujący wokal, w którym słychać emocje. Można poczuć, że śpiewasz sercem.

Wydaje mi się, że gdyby serce miało usta, ja bym nie miał nic do roboty. Kiedyś nie zwracałem uwagi na teksty. Nick Drake, jedna z najciekawszych postaci, którą udało mi się muzycznie poznać, to facet, który cierpiał na okropną nieśmiałość. Nagrywał w studio odwrócony do wszystkich plecami, ale robił piękną i mądrą muzykę. Nigdy nie zwracałem uwagi na jego teksty dopóki w pewnym momencie mój wydawca Robert Amirian powiedział: "Fisiu, muzyka przede wszystkim, ale posłuchaj, o czym on śpiewa". Dla mnie ważne są moje teksty. W nich nie ma żadnego zła, nie ma erotyzmu (pomijając "Let me breath your sigh", które jest o dotyku). Jestem facetem, zakochuję się. Najpierw wolisz być w czyjejś głowie niż pod czyjąś dłonią.

Zaczyna się sezon koncertowy, gdzie będzie można Cię usłyszeć?

Szóstego lipca będziemy grać na Open'erze na scenie Alter Space. W czasie koncertu na skrzypcach zagra Kristine Harutyunyan, na gitarach Kacper Budziszewski i Robert Amirian, a na wiolonczeli Jan Stokłosa. Później Slot Art Festival - nocą z 12 na 13 lipca. To będzie jedna z piękniejszych rzeczy w moim życiu, bo będziemy grać o północy w starej świątyni. Zaś 24 i 25 sierpnia damy dwa koncerty ramach Polskiej Akademii Gitary w Puszczykowie i Jarocinie.

Rozmawiała Magda Brylowska

Fismoll (Arkadiusz Glensk) jest młodym, poznańskim piosenkarzem i twórcą tekstów. W czerwcu ukazała się jego pierwsza płyta "At Glade". Muzyk zagra 6.07 na festiwalu Open'er w Gdyni oraz w sierpniu w trakcie festiwalu Polska Akademia Gitary.