Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Film musi się oglądać

Rozmowa z Małgorzatą Kuzdrą z kina Muza, jurorką tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Locarno.

. - grafika artykułu
Fot. archiwum prywatne

To duże przeżycie oceniać filmy międzynarodowe?

Na pewno spore wyzwanie. Jechałam z nastawieniem, że raczej wiem, co mi się w kinie podoba, a co nie, i potrafię to uzasadnić, ale martwiłam się, co będzie, jeśli okaże się, że mam zupełnie inną wizję niż pozostali. Każda z czterech osób w jury pochodziła z innego kraju, była więc wyjęta z zupełnie innego kontekstu. Na szczęście okazało się, że mamy wspólne czucie kina.

A co z poczuciem odpowiedzialności?

Nagroda, którą przyznawaliśmy - Europa Cinemas Label - nie wiąże się z żadną nagrodą finansową dla zwycięskiego filmu. Gwarantuje mu za to dodatkową promocję i dystrybucję. W związku z tym musieliśmy wybrać taki film, który widzowie kin znajdujących się w sieci Europa Cinemas (w tym m.in. kino Muza - przyp. red.) chcieliby oglądać.

Na czym stanęło?

Wybraliśmy film Fidelio, l'odysseed d'Alice (Fidelio, odyseja Alicji) w reżyserii Lucie Borleteau. Historię dziewczyny, która wyrusza na morze i trafia do klasycznie męskiego świata. To pierwszy film tej reżyserki z autorskim scenariuszem, a jednak jest już dojrzały i posiada doskonałą rolę kobiecą Ariane Labed. Swoją drogą aktorki, która na tym samym festiwalu od głównego jury otrzymała nagrodę Srebrnego Lamparta. Jej nazwisko na pewno jeszcze kiedyś usłyszymy.

Zobaczymy go w Muzie?

Wszystko zależy od tego, czy znajdzie swojego dystrybutora. Niestety, sama nagroda nie gwarantuje automatycznej dystrybucji. Takie festiwale mają to do siebie, że twórcy przyjeżdżają na nie z różnym zapleczem - jedni od razu przywożą agenta sprzedaży, inni dopiero muszą go tutaj poszukać.

O czym opowiada zwycięski film i co zadecydowało akurat o jego wyborze?

Dobrze napisany, logiczny scenariusz. Sporo z oglądanych przez nas filmów reprezentowało poważny, głęboki arthouse. Taki, który mógłby się znaleźć na naszym festiwalu Nowe Horyzonty. Zresztą o Nowych Horyzontach mówi się właśnie, że to takie nasze, polskie Locarno. Prócz Fidelio... mieliśmy jeszcze dwa, trzy filmy, o które trochę się pokłóciliśmy, np. godzinny dokument Brat i siostra i film Perfidia. Co ciekawe, część z nich otrzymała później nagrody od innych jury. Często to tak zwane "filmy festiwalowe", które mają rację bytu tylko przy ściśle określonej, wyselekcjonowanej publiczności.

A jakie filmy lubi widownia Muzy i Ty sama?

Dla mnie najgorszym rodzajem filmów są te z nieadekwatnymi aspiracjami, czyli np. te, które chcą być komedią, a nią nie są, chcą pokazywać metafizykę i prawdy o życiu, a stają się jego karykaturą. Najważniejszym kryterium jest to, czy film "się ogląda", czy widz nie cierpi podczas seansu. Liczy się więc nie tylko to, jak została poprowadzona historia, ale i to, jak została zrealizowana.

Taki był zwycięzca tegorocznego Locarno?

Festiwal wygrał filipiński film, który trwał pięć i pół godziny (śmiech). Nie wierzę w takie kino, więc niestety nie udało mi się zmobilizować, żeby go zobaczyć. Z drugiej strony uważam, że Boyhood, który we wrześniu graliśmy w Muzie, jest jedną z lepszych propozycji tego roku - a przecież trwa blisko trzy godziny.

Po powrocie wiesz już, w jakim kierunku zmierza światowe kino? Na podstawie tego, co widziałam, mogę śmiało stwierdzić, że jedna grupa twórców szuka wciąż nowych dróg i zaskakujących środków, a inna osiąga swoje cele klasycznymi środkami. Jedni i drudzy w tym samym stopniu mogą stworzyć rzecz banalną albo perełkę. Wszystko zależy od talentu twórcy.

Rozmawiała Anna Solak 

Małgorzata Kuzdra absolwentka filozofii na UAM w Poznaniu, przez trzy lata studiowała filmoznawstwo. Od 2007 roku prowadzi kino Muza. Współpracuje przy Festiwalu Filmów Animowanych Animator. Jedna z pomysłodawczyń Festiwalu Twórczości Kobiet No Women No Art. Członkini jury Europa Cinemas Label na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Locarno w sierpniu tego roku