Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Drum & bass jest wszędzie

DrumObsession są jedną z najwytrwalej działających marek na polskiej scenie drum & bass. Zagrają w Cafe Mięsna w sobotę, 19 stycznia.

dBridge. Fot. archiwum DrumObsession - grafika artykułu
dBridge. Fot. archiwum DrumObsession

Ponad 50 wydarzeń w ich dorobku, wiele z zagranicznymi gośćmi, to dopiero początek tego, co planują. Jak sami o sobie mówią, ich filozofią jest stawianie na dźwięki, których jeszcze w Poznaniu nie było.

Jan Gładysiak: Co Wy właściwie robicie? Imprezy, dyskoteki, koncerty?

Alegria: Imprezy. Gramy drum & bass, czyli elektroniczną muzykę do tańca. Jeśli ktoś nie zetknął się wcześniej z tym gatunkiem, to zwykle przeżywa szok i pyta: "a jak się do tego tańczy?".

Impakt: Jedną rzecz trzeba powiedzieć wyraźnie: my nie tworzymy muzyki, jesteśmy didżejami, a zatem naszym zadaniem jest prezentowanie muzyki innych tworcow, ktorych świadomie wybieramy.

Artiztix: Drum & bass miał swoj początek na imprezach w Anglii. Zaczęło się od muzyki rave, poźniej, we wczesnych latach 90., producenci weszli w muzykę typu jungle.

Podsumujmy: drum & bass jest gatunkiem muzyki elektronicznej.

Kriss_J: Zdecydowanie. Drum & bass jest jednym z odłamow muzyki klubowej - nie tak bardzo znanym jak house czy techno, ale coraz bardziej nabiera siły. Charakteryzuje się tempem ok. 174 uderzeń na minutę (BPM) oraz tym, że czerpie z każdego właściwie stylu muzycznego.

Artiztix: Gdyby nie było innej muzyki (funk, reggae, jazz czy hip-hop), nie byłoby drum & bassu.

Kriss_J: Drum & bass może być zarowno bardziej folkowy, jak bardziej techno. Nie ma innego gatunku muzyki elektronicznej, ktory potrafiłby tak łączyć style.

Alegria: Wszystko odbywa się w ramach tej samej struktury tempa drum & bassu, ale zaznaczany jest wpływ innych gatunkow czy to w postaci sampli czy wokali. W efekcie taka muzyka może być przyswajana przez każdego, bo każdy znajdzie w niej coś, co lubi.

To raczej nie sprzyja temu, by drum & bass był łatwo identyfikowalny jako osobny gatunek.

Artiztix: Rzeczywiście, dzisiaj scena drum & bass jest bardzo podzielona. Są wytwornie, ktore skupiają się na minimalnym drum & bassie, inne na techno drum & bassie, a są też takie, ktore wydają typową "łatwą muzykę", czyli po prostu dyskotekę. Ale jest też dużo formacji, ktore robią live acty albo łączą didżejskie sety z instrumentami na żywo. Muzyk dogrywa wtedy coś na skrzypeczkach, na trąbce czy na gitarce.

Alegria: DnB sam w sobie jest łatwo identyfikowalny, bo tempo zazwyczaj wynosi ok. 174 uderzenia na minutę i - jak sama nazwa wskazuje - dominują głownie perkusja i głęboki bas. Rytm nie jest jednostajny, jak w techno czy house, a połamany dzięki użyciu synkopy.

Czujecie się bardziej ambitni niż inni klubowi didżeje?

Artiztix: Muzyka, ktora jest wszechobecna na komercyjnych imprezach, nie kładzie nacisku na umiejętności didżejskie. Często nie ma tam nawet najprostszego miksowania! Tymczasem w didżejowaniu chodzi o szlifowanie umiejętności od podstaw. Trzeba to ćwiczyć i my to robimy, bo nas to jara.

Alegria: Teraz technologia poszła tak do przodu, że (mowiąc w ogromnym uproszczeniu) komputery miksują za didżeja. Wystarczy, że naciśniesz przycisk i program sam zgrywa tempo dwoch utworow. No, ale wiadomo: komp nie wybierze za ciebie numerow, ktore publika będzie chciała usłyszeć.

Artiztix: Nie lubimy sytuacji, kiedy DJ nie szanuje ani siebie, ani publiki i robi coś na poł gwizdka. My kładziemy nacisk na to, żeby każdy stawał się coraz lepszy w tym, co robi.

Alegria: Użyłeś słowa "ambitni". Ja bym to powiedział tak: w bardzo przemyślany sposob dobieramy gości, ktorzy u nas grają. Chodzi o to, żeby od strony muzycznej zawsze było to coś świeżego, żeby to był ktoś, kto jeszcze nie grał w Polsce albo chociaż w Poznaniu. Tacy didżeje zazwyczaj grają sporo muzyki, ktorej nikt u nas jeszcze nie słyszał.

Samplowanie, miksowanie, klubowość. Nie macie wrażenia, że jesteście niszowi?

Kriss_J: Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że z drum & bassem mają do czynienia często. Oglądając np. stację Eurosport, czołowki w innych stacjach czy reklamy, w tle słyszą właśnie drum & bass.

Alegria: Na pewno w porownaniu do hitow pop wałkowanych w radiu i najpopularniejszych klubach jesteśmy niszowi, ale nie przesadzajmy, zawsze można znaleźć gatunek bardziej popularny, porownywać się do niego i biadolić, że nisza, albo odwrotnie: wybrać coś jeszcze mniej znanego i wozić się, że jesteśmy popularni. Nie ma co się porownywać.

Tworzycie rodzaj kolektywu. Co chcecie wspólnie osiągnąć?

Zoo-E: Chcemy zarazić drum & bassem jak najwięcej ludzi w Poznaniu, żeby scena muzyki klubowej odrodziła się w naszym mieście. Oczywiście jest jakieś tam zainteresowanie, ale na takie miasto jak Poznań jest ono bardzo małe. Dlatego chcemy dotrzeć do ludzi, żeby zamiast na kanapie z piwkiem w domu odnaleźli się na dobrych imprezach w klubie.

Kriss_J: Rzeczywiście ludzie się trochę rozwydrzyli w porownaniu z tym, co było dziesięć lat temu. Wtedy bilety do Eskulapa czy na imprezy Radiostacji rozchodziły się w tysiącach, mimo że nie były tanie. Ale nie załamujemy się, wyznaczyliśmy sobie misję edukowania publiczności.

Artiztix: Chcemy pokazać młodym, że można wymagać od siebie, bo młodzi dzisiaj jak nie mają na wyciągnięcie ręki podanego linka, to nawet nie będzie im się chciało wpisać w Google nazwiska gościa, ktorego zapraszamy na występ. Chcemy, żeby chciało im się odkrywać muzykę, ktorej nie znajdą w tych wszystkich radiach.

Alegria: Kiedyś, gdy nie było tak powszechnego dostępu do muzyki w internecie, imprezy były jedynym miejscem, w ktorym można było usłyszeć nową muzykę elektroniczną, a didżej był swego rodzaju gatekeeperem, czyli kimś, kto spędzał mnostwo czasu na odkrywaniu nowych kawałkow i wybieraniu tego, co zaprezentuje publice. Można powiedzieć, że kształtował gusty. Dziś to się zmieniło z prostego powodu: ludzie na wyciągnięcie ręki mają terabajty pirackiej muzyki. Mają też mniejszy szacunek do tej muzyki i przez to mniejszy szacunek do imprez. Poprzez Drum- Obsession chcemy ten szacunek przywrocić.

W styczniu szykuje się mały jubileusz - 50. edycja DrumObsession. Przygotowujecie coś specjalnego?

Alegria: Na naszą "pięćdziesiątkę" zaprosiliśmy jedną z legend i najważniejszych postaci w DnB. Mowa o dBridge'u, dawniej członku słynnej (nieistniejącej już) grupy Bad Company (czyli dBridge, DJ Fresh, Maldini i Vegas), a teraz szefie wpływowej i wizjonerskiej wytworni Exit Recordings, w ktorej muzykę wydają megautalentowani producenci. Warto też wspomnieć o podcastach Autonomic, ktore wspołtworzył i dzięki ktorym całkowicie odmienił oblicze gatunku. dBridge z ekipą, nie oglądając się na resztę sceny, zaczął robić swoje i skupiać się znowu na groove, na przestrzeni, na inspiracjach spoza samego drum & bassu, wręcz na eksperymentalnych formach. Jaramy się tym, że będziemy mieli zaszczyt stanąć z dBridgem na jednej scenie, i że po raz pierwszy w naszym mieście zagra ktoś taki. Drugim gościem będzie Hydro, ktory wystąpił u nas w marcu i podbił dusze naszej publiki. Zainteresowanie 50. edycją już jest spore: specjalnie na nią wybierają się klubowicze z Torunia, Gdańska, Wrocławia, Łodzi, Warszawy, a także z Berlina i Pragi! To jest dla nas samych wystarczający dowod, że niczym dBridge trzeba robić swoje i robić to dobrze, a wtedy inni ludzie to docenią.

Rozmawiał Jan Gładysiak

  • DrumObsession #50
  • Cafe Mięsna 19.01, g. 21
  • zagrają: dBridge (Exit Records / UK), Hydro (Commercial Suicide / UK), Kriss_J, Artiztix, Alegria, Impakt, Zoo-E, Vols, Biba, Syrena Express