Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

10 lat Baraku Kultury: ludzie to nasz największy kapitał

Rozmowa z Przemkiem Prasnowskim, twórcą Baraku Kultury.

. - grafika artykułu
Przemek Prasnowski. Fot. archiwum Baraku Kultury

Dla mnie Barak Kultury to przede wszystkim Ty i Ela Pabich - dwójka ludzi, którym się chce oraz szereg wydarzeń kulturalnych. A czym dla Ciebie jest Barak?

Od 10 lat tak naprawdę to główna idea mojego życia, która się dość rozrosła. Zaczęło się od bocznej ścieżki, która towarzyszyła mojej działalności teatralnej jeszcze jak byłem w Teatrze Strefa Ciszy. Ale nagle ścieżka ta zamieniła się w główną drogę, dziś już niemalże autostradę. Naszą działalność rozpoczęliśmy od Wykładów Polifonicznych - naszej autorskiej formuły.

Co to było?

Tematyczne spotkania - do rozmowy na dany temat zapraszaliśmy kilka osób. Na początku miało to formę zderzenia naprawdę różnych światopoglądów.

Bardzo długo szukałem pomysłu na przestrzeń baraku, bo siedzibę dostaliśmy dwa lata wcześniej. Na początku był to nasz magazyn, gdzie organizowaliśmy też spotkania. Chciałem to miejsce otworzyć. Mam dużo znajomych z różnych kręgów. Duszę się w zamkniętych środowiskach. No i tak spotkałem się w pół drogi z moim przyjacielem Krzyśkiem Moraczewskim - charyzmatycznym pracownikiem kulturoznawstwa na UAM, który też miał wstępny pomysł, bo chciał czegoś więcej niż tylko studiów. Nasze poszukiwania zaowocowały powstaniem Wykładów Polifonicznych, które w formule były zarówno teatralne, jak i akademickie. I polifonia ta wyznaczyła nam tak naprawdę kierunek działań. Wielogłosowość towarzyszy nam do dzisiaj, choć inaczej jest nazywana. Widać ją wydarzeniach, jakie składają się m.in. na Inwazję Barbarzyńców.

Przez 10 lat powstało wiele inicjatyw Baraku Kultury: wspomniana Inwazja Barbarzyńców, ale też Dni Kultury Prawosławnej i wiele innych. Z których z nich jesteś najbardziej dumny?

To trudne pytanie, bo nawet te projekty nie do końca udane, które zniknęły, np. Pan Mickiewicz, to były rzeczy, które posuwały całość do przodu. Oczywiście są takie pomysły, których realizacja była wyjątkowo ekscytująca. I to są na pewno wspomniane Wykłady Polifoniczne, czyli sam początek naszej działalności. Z wykładami ruszyliśmy w 2005 roku. Rok później odbyły się pierwsze Dni Kultury Prawosławnej, które realizowaliśmy przez kolejne 7 lat. Do dziś w październiku dzwonią ludzie z pytaniem czy będzie kolejna edycja i dlaczego jej nie ma...

A będzie kolejna edycja?

Tak naprawdę temat ten poruszamy teraz podczas Inwazji Barbarzyńców, kiedy np. organizujemy warsztaty z pisania ikon. W przyszłym roku być może wrócimy do cerkwi, bo planujemy tam koncert.

Dni Kultury Prawosławnej stały się legendarne. Podczas ostatniej edycji zrobiliśmy projekcję filmu w cerkwi. To wydarzenie bez precedensu w skali kraju, a może nawet świata. Chyba nikt wcześniej nie zrobił takiego pokazu w czynnej cerkwi. Ciężko jest zejść ze szczytu, który osiągnęliśmy. Ten projekt z różnych względów także finansowych to już przeszłość. Ale planujemy wrócić do cerkwi podczas Inwazji Barbarzyńców, bo przecież ten festiwal opowiada o mniejszościach.

Kto tworzy te wszystkie wydarzania?

Pracowało z nami mnóstwo wspaniałych osób. Część odeszła, ale wielu z nich wraca. W tej chwili na stałe w Baraku pracują: Ela Pabich, Maciej Kijko, Michalina Szulc i ja. To ścisła czwórka, która decyduje o tym, jak Barak funkcjonuje na co dzień.

Chciałeś kiedyś to wszystko rzucić? Zdobywanie funduszy na projekty kulturalne do prostych nie należy.

W zasadzie to cały czas jest droga pod górkę. Instytucje pozarządowe w tym kraju walczą o każdy grosz. Działamy dzięki energii ludzi, którzy budują takie "instytucje poza instytucjami". Zakładając fundację przyrzekłem sobie, że zapewnię ludziom, którzy pracują w biurze elementarny komfort finansowy. Nie chcę skakać od projektu do projektu i zmieniać współpracowników.

Udało nam się wypracować pewne standardy. Systematycznie posuwamy się do przodu. Oczywiście marzymy o tym, żeby ta stabilizacja była gruntowna i żebyśmy nie musieli co roku walczyć o dofinansowania. Ale tak to działa.

Niebawem ruszy Ten Fest, który organizujecie z okazji 10-lecia Baraku Kultury.

Przyznaję, że nie mam pamięci do dat. Bardzo mnie drażnią urodziny różnych instytucji... O tym, że coś należałoby zorganizować pamiętała Ela. Przyszła do mnie i mówi - Przemo, popatrz w kalendarz! Minęło 10 lat od pierwszego barakowego wykładu, musimy zrobić coś z tej okazji. No i musiałem się zgodzić. Chciałem to przesunąć, bo koniec roku jest dla nas trudny, ale Ela jest nie ugięta. No i ma rację, bo rzeczywiście trzeba uszanować tych wszystkich ludzi, którzy z nami pracowali przez te lata. Powtarzam zawsze, że ludzie to nasz największy kapitał.

Ten Fest ma być prezentem dla naszych współpracowników oraz widzów. Zagramy dla nich wszystkie nasze salowe spektakle. Oprócz tego w Zamku organizujemy wystawę plakatów, bo zawsze dbaliśmy o oprawę graficzną naszych projektów.

Czego życzyć Barakowi?

Żeby ta energia, która towarzyszy nam od początku, nie zniknęła. Trudno ją zdefiniować, ale wszyscy, którzy nas znają, wiedzą o co chodzi.

Rozmawiała Monika Nawrocka-Leśnik

  • Ten Fest - 10-lecie Baraku Kultury
  • 8-12.12