Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Zanim naplujesz mi w twarz...

Pod koniec września ukazała się nowa płyta zespołu Strachy Na Lachy "Przechodzień o wschodzie". W najbliższą sobotę zespół będzie ją promował koncertem w hali nr 2 MTP.

. - grafika artykułu
fot. Adam Polański/materialy prasowe

"Co się z nami stało / pytanie zadaję / ilu z nas poszło w ciemność / ilu z nas nie poznaję" - śpiewa Krzysztof Grabaż Grabowski w piosence otwierającej najnowszą płytę zespołu. Utwór jest zresztą już słuchaczom dobrze znany od kilku tygodni, promuje go uderzający, przekonujący teledysk. Od pierwszych chwil wiadomo więc, że na tej płycie będzie się mówiło o rzeczach istotnych. Że  będzie ona ważnym głosem o naszym tu i teraz, o otaczającej (albo osaczającej) nas rzeczywistości. O tym wielkim polskim sporze, a może zatargu, czasami pyskówce na temat tego, co istotne. Na temat tego, co nas kiedyś łączyło, a co dziś często nie pozwala na rozmowę nawet dawnym kolegom. I dalej: czy zdecydowała o tym naiwność, nadmierne zaufanie wobec manipulacji polityków, czy zło, które jest w nas? Bo jak śpiewa dalej Grabaż: "Zanim naplujesz mi w twarz / lekko w sobie się skulę / i powiem, że żałuję / że kiedyś cię znałem (...) a ty / w tym okropnym mundurze / wykapane SS / tym rzygam".

Wielbiciele czekali na ten krążek długo, bo poprzedni "!TO!" ukazał się ponad cztery lata temu. Jak to jednak mówi popularny zwrot recenzentów czy komentatorów: "warto było czekać". Warto, bo "Przechodzień..."  jest spełnioną nadzieją na ciekawą, przemyślaną opowieść, bynajmniej nie tylko o sprawach publicznych, społecznych.

Grabowski musi mieć trochę czasu na to, by dojrzały w nim pomysły, zarówno na muzyczną warstwę wydawnictwa, jak i na to, jakimi słowami opowiedzieć to, co go dręczy, pochłania, interesuje. Efekt jest jednak więcej niż zadowalający, Strachy nagrały bowiem z pewnością jedną ze swych najlepszych płyt. Nie tylko dlatego, że trafioną w odpowiedni czas, ale dlatego, że - obiektywnie - wypełnioną świetnymi piosenkami.

Bo też poza tekstami, równie istotna i równie udana jest sfera muzyczna. Okazuje się, że rockowa, nowofalowa tradycja wciąż potrafi inspirować do znakomitego, soczystego grania, do pisania melodyjnych tematów i nadawania im wyrazistych interpretacji. Członkowie Strachów słuchają współczesnej muzyki i potrafią płynące z niej natchnienia przełożyć na swój język. Bo przecież mamy tu i avant pop, i echa reggae, trochę klimatu songwriterskich ballad, miejskiego folku.

Grabaż śpiewa tu też wprost o sobie ("Nazywam się Grabowski") opisując nieprzyjazną rzeczywistość albo swoje nieprzystosowanie do świata, w którym nie ma "chyba zbyt wielu kumpli". Jest też mowa o Poznaniu: "To miasto i ja / mamy dystans do siebie / bywamy oszczędni w zachwycie". Są piosenki o tematach damsko-męskich, widzianych z perspektywy dojrzałego mężczyzny, pozbawionego złudzeń, który jednak potrafi dać się unieść emocjom, jak w singlowym utworze "Twoje motylki". Mamy tu też piosenkę ("Krótki sznur"), która jest jednocześnie balladą łotrzykowską i erotykiem w klimacie, którego nie powstydziłby się Manu Chao z imponującymi dęciakami. Sekcję dętą budują w tym utworze muzycy Kultu. Mamy piękną piosenkę niemal religijną ("Matka Boska"), w której nastrój czekania na niewiadome i klimat wielkiej tajemnicy splata się z bezpretensjonalną melodią. Nie pozbawiona niepokoju jest też piosenka "Przechodzień w ogrodzie" o spodziewanych nieprzyjaznych przechodniach pod oknem. I słowa: "czy mnie uchronisz Panie / gdy przyjdzie po mnie tłum (...) proszę ulecz moją klaustrofobię / może wtedy z tobą się pogodzę". 

Grabowski kończy tę płytę niczym klamrą piosenką, w której znów wraca do - banalizując nieco - naszych polskich nieporozumień, gdy śpiewa: "wróć! / Bo urywa się nasza rozmowa / Nie masz o czym gadać, powiedz słowom dość / Już kres (...) Po co bzdury pleść (...) Boli mnie głowa chodzę po mieście / Gdzie jest podziemne przejście". Nie ma jednak ucieczki od rzeczywistości. Tym większą więc wartością jest opowieść. Choćby taka, niekoniecznie wesoła, jaką serwuje nam Grabaż.

Przypomnijmy, że Strachy Na Lachy powstały w 2002 roku, powołane do życia przez Grabaża i Andrzeja Kozaka Kozakiewicza jako projekt alternatywny wobec Pidżamy Porno, w której grali. Z czasem Pidżama zawiesiła działalność i Strachy stały się głównym zespołem obu artystów, a po powrocie Pidżamy Porno na koncertowe szlaki oba zespoły funkcjonują z równym powodzeniem. Oba też tej jesieni wystąpią w Poznaniu.

Strachy miały dotąd na koncie siedem płyt, w tym bestsellerowe - i kultowe wręcz - takie jak "Piła Tango" czy "Dodekafonia", a dalej także: "Autor" - z piosenkami Jacka Kaczmarskiego oraz "Zakazane piosenki" - z utworami polskich zespołów niezależnych z lat osiemdziesiątych. Najnowszy album zespół nagrał w składzie: Krzysztof "Grabaż" Grabowski - śpiew, Andrzej "Kozak" Kozakiewicz - gitara, śpiew, Longin "Lo" Bartkowiak - gitara basowa, instrumenty klawiszowe, loopy, śpiew, Mariusz "Maniek" Nalepa - gitara, śpiew, Rafał "Kuzyn" Piotrowiak - perkusja, Łukasz Sokołowski - instrumenty klawiszowe, śpiew.

Tomasz Janas

  • Strachy Na Lachy, support Sielska
  • hala nr 2 MTP
  • 14.10, g. 19
  • bilety 50/61 zł
  • płyta: "Przechodzień o wschodzie", wyd. S.P. Records