Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Urodziny, pożegnanie, cdn.?

W zapełnionej do ostatniego miejsca Arenie zespół Hey dał w piątek pierwszy z dwóch poznańskich koncertów w ramach jubileuszowej - oraz pożegnalnej - trasy "Fayrant Tour". Byli na scenie goście i świetna atmosfera, nie zabrakło wzruszeń i - przede wszystkim - znakomicie wykonanych hitów zespołu.

. - grafika artykułu
Fot. T. Nowak

Hey to niewątpliwie zespół - fenomen. Wtargnął na muzyczną scenę na początku lat dziewięćdziesiątych - ćwierć wieku temu - z siłą huraganu i z miejsca stał się jednym z bezdyskusyjnie najpopularniejszych zespołów w kraju. Co więcej, mimo że dwa pierwsze albumy wywoływały powszechny szał wielbicieli, miało się okazać, że najlepsze do zagrania zespół miał jeszcze przed sobą. Miało się też okazać, że grupa nie boi się zmian i stylistycznych eksperymentów, a co najważniejsze (i jakże rzadkie) mimo że nie obniżała jakości artystycznej swych kolejnych produkcji i nie proponowała prostej muzyki pop, nie traciła publiczności. Efektem tego wszystkiego jest też trwająca pożegnalna trasa, która znów gromadzi w całym kraju tłumy słuchaczy. Zresztą, także bilety na oba poznańskie koncerty wyprzedały się ze sporym wyprzedzeniem (ten piątkowy nie był wcześniej planowany, dodano go do harmonogramu, gdy zabrakło biletów na sobotę).

Organizm

Oczywiście, jednym z zasadniczych pytań mogłoby być to, czy to rzeczywiste pożegnanie, czy tylko zgrabny chwyt marketingowy. Ale niezależnie od hipotetycznej odpowiedzi na to pytanie artystyczny sukces pożegnalnych koncertów zespołu pozostaje faktem.

Piątkowy wieczór pokazał raz jeszcze, że Hey jest znakomitym zespołem koncertowym. Piątka muzyków towarzyszących wokalistce to nie anonimowe postaci, ale instrumentaliści w znaczący sposób współtworzący brzmienia i charakter zespołu. Funkcjonują niczym jeden organizm, dając Nosowskiej nie tylko bezpieczne tło do śpiewania, ale sprawiając, że całość również w sensie muzycznym jest szalenie ciekawa. Nosowska zaś uwodzi słuchaczy nie tylko bardzo dobrze śpiewając, ale też swą - powiedziałbym - słynną, niby nieporadną konferansjerką i żartami, które sprawiają, że staje się publiczności jeszcze bliższa.

W trakcie dwugodzinnego koncertu zabrzmiały oczywiście hity z wszystkich okresów działalności, m.in. takie jak "Cudzoziemka w raju kobiet", "Teksański", "Misie", "Kto tam, kto jest w środku". "Moja i twoja nadzieja" i wiele innych.

Goście

Jak to na urodzinach, byli oczywiście także na scenie goście. Na dłuższą chwilę pojawił sie na niej Piotr Banach, założyciel, pierwszy lider Heya i twórca wielu jego przebojów. Towarzyszyła mu wokalistka Kafi, z którą współtworzy duet BAiKA. Ona pięknie śpiewała w duecie z Nosowską (a także solo), on jak przed laty doskonale, choć tylko przez chwilę, nadawał ton zespołowi.

Na scenie pojawiła się także, równie owacyjnie witana, Mela Koteluk oraz, poznański akcent, wokalista Acid Drinkers - Titus. Ten ostatni po pierwsze zrobił krótki dynamiczny show, z pokrzykiwaniem do publiczności, co na przykład w ogóle nie jest w stylu Nosowskiej. Po drugie Titus zaśpiewał m.in. jedną z najwspanialszych piosenek Heya ("Wczesna jesień") - i jej nie zepsuł, powiedziałbym nawet, że wybrnął z zadania bardzo dobrze.

Wspomnienia

Nosowska była tego wieczora nie tylko w świetnej formie wokalnej, także w znakomitym nastroju. Opowiadała sporo anegdot, także z dystansem do siebie. Mówiła że, ponieważ przewróciła się przed Areną i potłukła, nie będzie przez jakiś czas chodzić w miniówce, a podczas piątkowego koncertu "chyba specjalnie nie potańczy i nie poskacze, jak to ma w zwyczaju". Publiczność wie, że jej specjalnością były dłuuugie spódnice, a jej ruch sceniczny był zawsze bardziej niż skromny, dlatego tym refleksjom towarzyszyły salwy śmiechu.

Wokalistka przypominała, że to w Poznaniu - w Eskulapie - po raz pierwszy i ostatni w życiu rzuciła się ze sceny w publiczność. Przypominała też pierwszą krótką trasę koncertową, którą grupa odbyła po Wielkopolsce jako support dla Acid Drinkers. Wspominała też wiele innych przygód z historii grupy, jak nagrywanie pierwszych teledysków, no i ten wiekopomny dzień sprzed lat, kiedy Piotr Banach zadzwonił do niej z propozycją założenia zespołu.

Pokolenia

Co ciekawe, wokalistka kilkukrotnie podkreślała, że skoro zespół celebruje ćwierćwiecze działalności, to każdy z jego członków ma już prawie pół wieku - i pocieszała młodszych słuchaczy, że "nie jest tak źle być takim starym". Wśród publiczności było jednak również bardzo wielu równolatków Nosowskiej i jej kolegów. Takich słuchaczy, którzy - jak się wolno domyślać - towarzyszyli zespołowi w pierwszych latach i pozostali przy nim wiernie do teraz. To też ciekawy rys do charakterystyki grupy w tak przełomowym dla niej momencie. Hey nie jest zespołem tylko dla młodej publiczności, ale ponadpokoleniowym i to niewątpliwe pokazał też pierwszy z poznańskich koncertów.

Łatwo było dostrzec też tego dnia wielobarwność czy wielonurtowość muzyki zespołu: od około grunge'owych początków przez liczne poszukiwania na polu estetyki rockowej, czasami z elementami pop, po elektronikę. Zresztą stylistyczna otwartość była zawsze ważną cechą członków Heya. Wystarczy przypomnieć ich niektóre poboczne aktywności: nagrania Nosowskiej z Dezerterem, Pidżamą Porno, Voo Voo i jej solowe płyty, Pawła Krawczyka, grającego przed laty w Houku i Ahimsie, czy Jacka Chrzanowskiego, który od kilkunastu lat jest równolegle basistą wspomnianego Dezertera. To wszystko przecież też szalenie wzbogaca (wzbogacało?) ich wspólne granie.

CDN?

Czy zatem Hey już na zawsze zniknie z muzycznej sceny? Przypuszczam, że nie. Wszak dwupłytowy album, zbierający dwadzieścia sześć dawnych, na nowo nagranych w tym roku piosenek, ma obiecujący tytuł "CDN". Zresztą sami muzycy nie zarzekają się, że jest to koniec historii, mówią raczej o potrzebie odpoczynku. Co będzie, czas pokaże. Na pewno świetnie się stało, że w ramach swego "fayrantowego" tournee Hey przyjechał do Poznania - i że dał tu aż dwa koncerty. 

Ten piątkowy dowiódł bowiem raz jeszcze, że tracimy, przynajmniej na jakiś czas, jeden z najlepszych i najoryginalniejszych zespołów minionego ćwierćwiecza.

Tomasz Janas

  • Hey - Fayrant Tour
  • Arena
  • 1.12