Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Turnau w nowych wcieleniach

Burzowa aura i rzęsisty deszcz nie zepsuły wielbicielom twórczości Grzegorza Turnaua radości z muzycznego spotkania z ich ulubionym artystą.

Grzegorz Turnau, fot. materiały organizatorów - grafika artykułu
Grzegorz Turnau, fot. materiały organizatorów

Tym razem Grzegorz Turnau zaprezentował się w wyjątkowym projekcie - TurBiKon. W jego realizacji wspierają go znakomici muzycy jazzowi: perkusista Cezary Konrad i basista Robert Kubiszyn. Trio zaprezentowało w poniedziałkowy wieczór na Dziedzińcu Masztalarni ponad 20 utworów z niemal wszystkich płyt artysty w jazzujących aranżacjach. Usłyszeliśmy kompozycje, które cieszyły słuchaczy na przestrzeni niemal 20 lat jego kariery. Zespół zagrał zarówno piosenkę "Pianista i ja" (w wersji tekstowo nieco improwizowanej i przy znacznej pomocy ze strony widowni) z pierwszej solowej płyty artysty "Naprawdę nie dzieje się nic", jak i utwór "Dobrani do pary" z ostatniego albumu studyjnego "Fabryka klamek" z 2010 r. Nie zabrakło wielkich przebojów: "Brackiej" (tuż przed tym utworem przestał padać deszcz, co było dość zabawnym zbiegiem okoliczności - wszak właśnie "na Brackiej pada deszcz"), "Naprawdę nie dzieje się nic", "Między ciszą a ciszą", a prawdziwą niespodzianką były dwa covery: "Seven days" z repertuaru Stinga oraz "My Valentine" Paula McCartneya.

Popularność Grzegorza Turnaua to swoisty fenomen, który nie przestaje mnie zadziwiać. Uprawia on bowiem trudny gatunek piosenki z tekstem, czy piosenki poetyckiej spod znaku krainy łagodności. Jego utwory to refleksyjne perełki, w których na happy end raczej nie ma miejsca. Nie jest także Turnau fabryką przebojów, choć napisał parę niewątpliwych hitów. A jednak od wielu lat przyciąga słuchaczy, którym nieobce są inne rodzaje muzyki. Może wyjaśnieniem jest przyrodzona Polakom skłonność do melancholii? A może niezwykłe poczucie humoru artysty, błyskotliwość i jego dystans do samego siebie? Obserwując jego występy trudno wręcz uwierzyć, że ma za sobą ponad 20 lat kariery scenicznej. Jego niemal sztubacka figlarność, spontaniczne żarty i swoiste flirty z publicznością kontrastują z klimatem wykonywanej przez niego muzyki, ale też budują niepowtarzalny nastrój występów. Dzięki temu recitale Turnaua zawsze pozostawiają publiczność w zadumie, ale i dobrym humorze. Tak było i tym razem - publiczność gorąco oklaskiwała trio, które wykonało aż trzy utwory na bis.

Poniedziałkowy koncert zaskoczył także w warstwie instrumentalnej. Towarzyszący wokaliście Cezary Konrad i Robert Kubiszyn realizowali z Turnauem inne projekty (m.in. solowe płyty). Są to znani i cenieni muzycy jazzowi, świetni instrumentaliści i autorzy wielu własnych przedsięwzięć artystycznych. W TurBiKonie prowadzą z wokalem i fortepianem lidera tria pełnoprawny muzyczny dialog, uwidaczniający ich własne muzyczne osobowości. Perkusja Konrada i bas (a także niekiedy gitara) Kubiszyna to nieodzowne muzyczne składniki  wykonanych na koncercie, a znanych z innych aranżacji, utworów. To właśnie te instrumenty wprowadzają elementy świeżości i nowości. Warto zwrócić także uwagę na nową rolę Turnaua - chwilami całkiem udanie improwizującego pianisty. Tym w poniedziałek imponował nawet bardziej niż swoim śpiewem.

TurBiKon występuje nieczęsto. Jego udany poznański występ był wielką gratką dla fanów Grzegorza Turnaua, których z pewnością bardzo ucieszyłaby płyta tego zespołu. Tymczasem pozostaje nadzieja na jego koncertowy powrót do stolicy Wielkopolski.

Katarzyna Kamińska

  • Koncert TurBiKon
  • Dziedziniec Masztalarni
  • 20.08, g. 21
  • Organizator: klub Pod Pretekstem