Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

TRANSATLANTYK. Niuanse, obsesje i starcie geniuszy

Głośne premiery, kinowe eksperymenty, wciągające dyskusje... Pierwsze projekcje Transatlantyku za nami. 

"Love free or die", fot. materiały organizatorów - grafika artykułu
"Love free or die", fot. materiały organizatorów

Telewizyjna obsesja sprzedawcy ryb

Nagrodzony przez jury 65. Festiwalu Filmowego w Cannes film "Reality" Matteo Garrone'a to historia Luciano - właściciela straganu rybnego na neapolitańskiej starówce, którego największym marzeniem (a z czasem niebezpieczną obsesją) staje się udział we włoskim Big Brotherze. Życie w świetle kamer 24 godziny na dobę to dla niego synonim życia szczęśliwego, spełnienie marzeń o sławie i dużych pieniądzach. Dlatego startuje w castingu do nowej edycji i mocno wierzy, że zostanie wybrany. Ale telefon z telewizji nie dzwoni, a Luciano zaczyna tracić poczucie rzeczywistości, jest bliski obłędu.

W rolę głównego bohatera wcielił się Aniello Arena, aktor-amator, znany z głośnego i także nagrodzonego w Cannes cztery lata wcześniej filmu Garrone'a - "Gomorra" o kulisach życia sycylijskiej mafii. Jest w swoim nowym filmowym wcieleniu przekonujący i autentyczny, a jego historia wciąga.

"Reality" w całości przypomina trochę telewizyjne show - zwłaszcza pierwsze, bajecznie kolorowe sceny z włoskiego wesela, które są jakby wyjęte z programów królujących we włoskiej telewizji od czasów Berlusconiego. Ale z bajkowej (tu akurat kiczowatej) scenerii każdy z bohaterów z czasem wraca do swoich smutnych domów, zrzuca kolorowy kostium i żyje swoim zwyczajnym życiem dalej. Tylko Luciano nie potrafi. Jak kończy się "show"? Film ma wejść na ekrany polskich kin, dlatego zakończenia nie zdradzę. Trzeba zobaczyć.

Sylwia Klimek

Życie w cieniu bomb

Akcja filmu "Ultimatum" (2009) rozgrywa się w 1990 roku w Izraelu. Mieszkańcy Jerozolimy, Tel Awiwu i Hajfy żyją w obliczu realnego zagrożenia atakiem ze strony Iraku. Ich codzienność przerywają alarmy bombowe. Narastający konflikt międzynarodowy sączy się, przenikając do ich życia. Głównymi bohaterami są Nathanaël i Luisa. Kryzys w ich związku nasila się z każdym dniem, analogicznie do konfliktu politycznego - od drobnych utarczek i scen zazdrości, przez kłótnię o dziecko, do zerwania w noc pierwszego bombardowania. Po rozstaniu Luisa wyjeżdża do przyjaciela do Tel Awiwu. W finałowej scenie, w obliczu kolejnego alarmu bombowego, zamiast założyć maskę gazową i ukryć się w odizolowanym pomieszczeniu jak do tej pory, wychodzi na balkon i ogląda przelatujące bomby. Po miesiącach egzystencji w strachu z zaskoczeniem przyznaje, że wreszcie czuje się żywa.

Na przykładzie dwójki głównych bohaterów widać dwie skrajne postawy wobec konfliktu. Można mu się poddać, jak wrażliwy Nathanaël. Ale to ślepa uliczka - prowadząca do strachu, frustracji i nienawiści. Lepszym pomysłem jest zaakceptowanie jego istnienia, odważne stawienie mu czoła i... życie. "Ultimatum" to ładny, pełen niuansów i dyskretnej symboliki film. Jego zaletą jest to, że twórcy nie starają się dotrzeć do źródeł konfliktu, wskazać winnych i ich rozliczyć. Nie dzielą świata na czarny i biały. Zdają się raczej twierdzić, że konfrontacja i konflikt są na stałe wpisane w naszą egzystencję. My decydujemy jedynie, jak wpłyną na nasze życie.

Natalia Grudzień

Strach ma wiele twarzy

Czy kontrowersje wokół udzielania święceń biskupich osobom homoseksualnym w kościele episkopalnym mają coś wspólnego z amerykańską wojną z narkotykami? Strach. W głośnym dokumencie "Love free or die" obserwujemy, jak Gene Robins, pierwszy biskup mówiący otwarcie, że jest gejem, zostaje odsunięty na margines kościoła anglikańskiego. Najłatwiej o konsolidację w obliczu wspólnego wroga. Kościół anglikański podkreśla, że osoby LGBT są w jego obrębie obce. Czyniąc je odpowiedzialnym za ewentualny rozłam w kościele, umacnia uprzedzenia wśród wiernych. Robins podkreśla, że "przeciwieństwem miłości nie jest nienawiść, ale strach". W swojej społeczności z sukcesem go oswaja.

W "Domu, w którym mieszkam" Eugene Jarecki odsłania spiralę wykluczenia, którą nakręca prowadzona w USA polityka "zero tolerancji" dla posiadania jakiejkolwiek ilości środków odurzających. Przyczyny wojny narkotykowej tkwią gdzie indziej niż głoszą oficjalne źródła. Wymiar sprawiedliwości celuje w narkomanów i pojedynczych dealerów, a nie w strukturę problemu. Większość osób odbywających długoletnie wyroki za narkotyki to wywodzący się z gett Afroamerykanie, którzy, odcięci od legalnych źródeł zarobku, szukają go na ulicy. Jeden z autorytetów w dokumencie Jareckiego zauważa, że "zamykamy ludzi, których się boimy, a nie dlatego, że są agresywni". Liczba osadzonych rośnie. Co musi się stać, żeby wyjść z tego błędnego koła?

Aleksandra Glinka

Destrukcyjna siła geniuszu

Wydawałoby się, że o ikonie mody początku XX wieku napisano i nakręcono już wszystko. Coco Chanel niejednokrotnie występowała na ekranie i kartach powieści, mniej lub bardziej wiernie odwzorowujących jej biografię. "Chanel i Strawiński" Jana Counena przybliża widzom mniej znaną stronę jej życia - romans z wybitnym rosyjskim kompozytorem. Jest rok 1913. W Paryżu słynny balet "Święto wiosny" Strawińskiego właśnie ma swoją premierę. Dzieło, jak na owe czasy kontrowersyjne, nie znajduje uznania publiczności. Wizjonerska już wtedy Coco jest odmiennego zdania. Kiedy kilka lat później poznaje Igora Strawińskiego osobiście, znajomość nieoczekiwanie się rozwija... Niezależna Chanel uwodzi go, by po płomiennym romansie stopniowo od siebie oddalić. Rzecz o tym, jak destrukcyjny dla obu stron może być geniusz i spotkanie dwóch tak silnych osobowości. "Nie jesteś artystką. Ty tylko szyjesz ludziom ubrania" - mówi pewnego dnia Strawiński, na zawsze przekreślając ten związek. Film, momentami nużący, broni się warstwą muzyczną i genialną grą aktorską Anny Mouglalis w roli Chanel. To kwintesencja kobiecości i zapowiedź nowej epoki, w której kobiety zyskają poczucie pewności siebie i upragnioną niezależność.

Anna Solak

Dźwięki, które cytują smaki

Za nami pierwsze projekcje połączone z kolacją, czyli cykl Kino Kulinarne. To filmowy eksperyment, na żadnym festiwalu w Polsce dotąd niepraktykowany. Transatlantyk sprowadził Kino Kulinarne do Poznania z festiwalu w Berlinie. Sekcja zdobywa coraz szersze grono widzów: w tym roku na długo przed rozpoczęciem projekcji zabrakło biletów.

Cykl wystartował w czwartek z filmem dość zaskakującym. "Mugartiz B.S.O. - smaki muzyki" to autentyczna opowieść o poszukiwaniu dźwięków... w smakach. Felipe Ugarte - autor filmu i jednocześnie główny bohater podróżuje po świecie w poszukiwaniu źródeł smaków, by skomponować z nich muzykę. To mieszanie się, przenikanie i uzupełnianie zmysłów - tak mocno obecne w filmie Ugarte - to także główna idea całego Kina Kulinarnego.

Po projekcji widzowie zostali zaproszeni na czterodaniową kolację. Na oczach widzów kolejne potrawy inspirowane filmem przygotowywał Krzysztof Rabek wraz z zespołem z poznańskiej restauracji Hugo.

Sylwia Klimek