Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

TEATR NOWY. Zagrypieni Gracze

Cóż te feministki najlepszego uczyniły, że mężczyźni mogą się już tylko nad sobą użalać?

. - grafika artykułu
fot. Bartłomiej Sowa/Teatr Nowy w Poznaniu

Jak to się stało, że mężczyźni tak nagle osłabli? Czy w konfrontacji z dyskursem feministycznym zwyczajnie nie wypada im opowiadać zbyt wiele o sobie, czy też może odebrano im głos? Dawno nie zdarzyło mi się trzymać w ręku książki, w której męski bohater nie przekonywałby mnie, że zmaga się z kryzysem, a do Twardocha, Rylskiego czy Pilcha załącza się diagnozę: "kryzys męskości". Co na to kobiety? Bargielskiej marzy się jeszcze co prawda dziecko z Jamesem Bondem, ale Bond też się w końcu zestarzał, pochorował i wydelikatniał. Na scenie teatralnej taki sam kryzys - kryzys testosteronowy u Markusa Öhrna, kryzys wieku średniego w adaptacjach Szekspira... Gdzie ci mężczyźni? Wszystkich złożyła męska grypa.

W kolejnym odcinku jeżyckich opowieści Marcin Wierzchowski proponuje zatem przyjrzeć się tym biednym mężczyznom i pokazać, jak radzą sobie ze współczesnym modelem męskości. Spektakl, analogicznie do poprzednich części serii, stworzono metodą verbatim - aktorzy wcielają się w autentycznych mieszkańców Jeżyc, których historie wyszukali, nagrali i przenieśli w niezmienionej formie na deski teatru. Na scenie pojawia się więc bezwzględny inwestor, wzruszający się niespodziewanie przy muzyce Kaczmarskiego (Paweł Binkowski); hazardzista, który wyszedł z nałogu i choć popełnił wiele przestępstw, niezmiennie kocha swoją żonę (przekonująca w męskiej roli Dorota Abbe); kiniarz czerpiący satysfakcję nie z pieniędzy, ale z radości dawanej widzom (Andrzej Lajborek); reprezentant Polski w rugby na wózkach inwalidzkich, któremu wypadek dał nowe życie (w trudnej roli osoby niepełnosprawnej Sebastian Grek); oraz obcujący na co dzień ze śmiercią tanatopraktor (przejmujący Mariusz Puchalski). Wszystkich bohaterów łączy nie tylko płeć, ale też żyłka rywalizacji - to tę cechę reżyser uznał za charakterystyczną dla męskiej egzystencji. Czasem okazuje się ona przyczyną życiowych katastrof, innym razem znów tego życia sensem i celem w samym sobie.

Trzeci odcinek Jeżyc został mniej udramatyzowany niż poprzednie - na surowej scenie kolejne postaci wygłaszają swoje opowieści, przechadzając się, siedząc na krześle lub na wózku inwalidzkim. Ich monodramy - bo jak monodramy potraktowała te epizody publiczność, nagradzając kolejne monologi oklaskami - przyjmują wielokrotnie formę spowiedzi. Konfesyjna formuła pozwala na emocje, którymi w klasycznym ujęciu męskości mężczyznom epatować nie wypada: twardzi gracze przyznają się do błędów, pozwalają sobie na łzy wzruszenia i szczere miłosne wyznania.

Opowiadane historie są smutne i poruszające, bo ich bohaterowie doświadczyli w życiu wielu dramatów. Niestety widzom pokazuje się nie tyle spektakl, co reportaż w stylu Elżbiety Jaworowicz, a słabo udramatyzowane opowieści stają się ckliwe i banalne - mają wywoływać emocje, pokazywać zło tego świata, może też wzbudzać wyrzuty sumienia... W poprzednich odcinkach Jeżyc reportażowo-interwencyjny charakter projektu wydawał się lepiej umotywowany - wskazywał pewne procesy w szerszym ujęciu, zestawiał ze sobą różnorodne postaci uwikłane we współczesne przemiany społeczne. Gracze natomiast grają przede wszystkim na emocjach, i to na emocjach na poziomie opery mydlanej. Wygląda na to, że Formuła verbatim w trzecim odcinku już się wyczerpała i doprowadziła do sytuacji, w której teatralny dokument popadł w stylistkę reality show. W dodatku takie przedstawienie sprawiono mężczyznom, jak gdyby za mało im było słabości i kryzysów.

Spektakl ratują na szczęście nieco jego najsympatyczniejsi bohaterowie, czyli szczury, które radzą sobie w każdej sytuacji. To przecież prawdopodobnie najliczniejsi mieszkańcy Jeżyc, a reżyserskim założeniem jest idea oddawania głosu także zwierzętom wpisującym się w charakter tej dzielnicy. Aktorzy w roli szczurów odgrywają krótkie zabawne interludia, które rozładowują napięcie i nadmiar emocji wywołanych częściami monologowymi. Szczury wykazują się nieprzeciętną inteligencją oraz poczuciem humoru - składają stół z IKEI, wspierają się nawzajem po miłosnych rozczarowaniach, zakładają świetny zespół muzyczny z ogoniastą wokalistką, w którym muzycy wygrywają przeboje na garnkach, kanistrach i innych śmieciach. Zadziwiająca jest ta szczurza zdolność dostosowywania się do każdych okoliczności, męska grypa im nie straszna. Nie wiem tylko, czy reżyser chciał udowodnić, że mężczyźni, jak szczury, przetrwają niezależnie od warunków, czy też od szczurów nawet są słabsi. Żadne z tych porównań nie wygląda na komplement.

Anna Rogulska

  • Jeżyce Story. Posłuchaj miasta!
  • odcinek 3.: Gracze
  • reż. Marcin Wierzchowski
  • Teatr Nowy
  • premiera: 27.04.2013