Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Snowman w gwiazdach

Nowa płyta poznańskiego Snowmana dowodzi artystycznego dojrzewania zespołu. Jest też najbardziej melodyjnym i przebojowym krążkiem w jego dyskografii.

. - grafika artykułu
Snowman "Gwiazdozbiór"

Sześć lat. Tyle czasu minęło od wydania poprzedniej, gorąco przyjętej przez recenzentów płyty zespołu Snowman The Best is Yet to Come. Nie przyniosła ona zespołowi popularności, na którą zasłużył, ale być może teraz właśnie odwraca się karta. Snowman przedstawia bowiem oto nie tylko najbardziej dopracowaną płytę w dyskografii, ale też atrakcyjną i momentami wręcz przebojowo brzmiącą.

Powiedzieć można, że czas, który minął od wydania wspomnianego poprzedniego krążka, wyraźnie słychać na najnowszej płycie grupy. W jakim sensie? Choćby w takim, że lider, wokalista, autor większości repertuaru Michał Kowalonek spędził minione lata na śpiewaniu w zespole Myslovitz (którego wokalistą jest, oczywiście, nadal). Mam wrażenie, że te doświadczenia miały decydujący i różnoraki wpływ na świeżą propozycję Snowmana. Z jednej strony mamy tu nową jakość - przekonanie, że dla polskiej publiczności można / należy śpiewać po polsku. Obcojęzyczne utwory krajowych wykonawców zazwyczaj nie stają się tu sukcesem. Z drugiej strony powściągliwość mysłowickiej grupy w przygotowywaniu nowego repertuaru mogła skłonić wokalistę, by upust swej aktualnej artystycznej energii dać w macierzystej formacji. A że czuje się w niej u siebie, bezpiecznie i u boku poznańskich kolegów dostaje skrzydeł, to słychać właśnie na krążku Gwiazdozbiór - i to od początku do końca płyty.

Jest tu kilka tematów naprawdę udanych, przebojowych, mających w sobie zarówno jakiś liryzm, romantyzm, jak i rockowy poryw. Mają to niewątpliwie piosenki takie jak Znów jesteś sobą, Mów do mnie czy Spadam z nieba. Zaletą krążka jest też jego spójność. Słychać świadomość i dobre osłuchanie w rockowej i poprockowej tradycji.

To ambitne indie, które wymyka się w kierunku muzyki popularnej, a zarazem tradycyjne piosenki, które znajdują ujście w graniu charakterystycznym dla współczesnej rockowej estetyki. Mamy tu świetnie przemyślane brzmienie, swoistą ścianę dźwięku, w którą tu i ówdzie wkradają się subtelniejsze, liryczne frazy. Kowalonek jest przekonujący, kiedy niemal szepcze, ale i wówczas, gdy rozpędza się w ekstatycznym krzyku. Swą gitarą tworzy też podstawę brzmienia zespołu - w końcu ostatecznie w punkcie wyjściowym są to przede wszystkim piosenki z gitarą, do których dodano inne instrumenty. Na szczęście dodano - podkreślmy, bo jego koledzy w znaczący sposób współtworzą tę świetną całość. Znakomitą formę prezentują wieloletni partnerzy lidera: basista Grzegorz Książkiewicz i perkusista Daniel Karpiński, a także nowa twarz w zespole, grający na instrumentach klawiszowych Marcin Szczęsny. Wśród gości pojawia się w kilku utworach saksofonista Paweł Postaremczak, niegdyś również podpora Snowmana. Musi tu paść jeszcze jedno nazwisko: Leszek Biolik, bo to właśnie ten ceniony muzyk, znany m.in. z pracy z Grzegorzem Ciechowskim i Republiką, jest producentem krążka. To niewątpliwie on nadał całości ostateczny szlif.

Przyznam jedynie, że nie jestem entuzjastą okładki albumu, ale wiem, że są osoby, którym się ona bardzo podoba.

Tomasz Janas

  • Snowman "Gwiazdozbiór"
  • wyd. Musicom