Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Single w duecie

Katarzyna Pawłowska i Maciej Adamczyk obrzucili swoich jubileuszowych widzów jajkami, a oni wcale się nie obrazili, tylko chcieli jeszcze.

fot. Maciej Krajewski - grafika artykułu
fot. Maciej Krajewski

Tłum w holu Teatru Ósmego Dnia kłębił się i falował. Dawno rozeszły się wszystkie bilety, a chętnych do obejrzenia urodzinowej premiery Teatru Porywacze Ciał "Singles" wciąż przybywało. Nosy na kwintę spuszczali ci, którzy nie zarezerwowali miejsc, bo widać było gołym okiem, że wszyscy miłośnicy za nic nie zmieszczą się w czarnej sali "Ósemek", która od lat gości Kasię i Maćka.

Re-premiera czyli the best of

Premiera nie jest dobrym określeniem na to, w czym wzięli udział ci, którzy szczęśliwie dostali się do środka. Zważywszy na to, że istnieją prapremiery, to była właściwie re-premiera. Porywacze wzięli bowiem na warsztat swoje stare spektakle i wydobyli z nich ulubione sceny, nazywając je "singlami". Wybrali, pocięli, zmiksowali, odwrócili do góry nogami, próbując po latach przymierzyć się do dawnej skóry, co wiązało się i z serią sytuacji zabawnych, i z właściwą jubileuszom dawką nostalgii. Wieść niesie, że przygotowania do przedsięwzięcia polegały na przekopaniu dwudziestoletniego archiwum: obejrzeniu zapisów, zdjęć, recenzji, poszukiwaniu zakurzonych i zniszczonych kostiumów. Mówiąc krótko: na wspominaniu. To wspominanie przeniosło się w naturalnie bezpretensjonalny (charakterystyczny dla Porywaczy) sposób na scenę i zaprawione zostało nutką (również typowej dla nich) autoironii.

Zielony benefis

Oto Maciek nie mieści się w spodnie od garnituru z "Technologii sukcesu" i strofuję Kasię, że jej spódnica z tego spektaklu jest wygnieciona. Oto przewijanie taśmy wideo przeciąga się ponad dopuszczalną teatralną miarę i staje przyczynkiem do wysnutej naprędce dywagacji poświęconej nowym sprzętom elektronicznym. Oto trafia się niepowtarzalna okazja do tego, żeby dawny dialog poprowadzić inaczej niż w oryginale, po swojemu, i nie dopuścić do głosu partnera. Oto próba przypomnienia sobie tekstu piosenki Nicka Cave'a (a miał to być gwóźdź programu) kończy się kolejną klęską i natychmiast zostaje brawurowo ograna.

Teatromani znają te wszystkie chwyty zarezerwowane czy to dla benefisów, czy to dla "zielonych" przedstawień, schodzących właśnie z afisza. Porywacze też opanowali je do perfekcji, więc śmiechu było co nie miara i kabaretowa atmosfera właściwie zdominowała całość. Nikogo nie przestraszyła zatem ani perspektywa spędzenia w tym gronie całej nocy ("za kulisami mamy jeszcze bardzo dużo rekwizytów i nie zawahamy się ich użyć"), ani fakt, że Porywacze ruszyli w stronę widzów z pojemnikami pełnymi jajek, a potem ich nimi obrzucili. Spokojnie! Obyło się bez ofiar.

Przewodnik po kulisach

Zdarzyło się przy tym tego wieczoru coś jeszcze. Dawał on bowiem uważnym teatralnym "badaczom" rzadką szansę zajrzenia do warsztatowej kuchni Porywaczy, za kulisy. W ich przedstawieniach często zdarza się wychodzenie z konwencji, przełamywanie jej, granie "prywatnością". W "Vol. 7" na tym opierał się właściwie cały spektakl. Tym razem aktorzy poszli jednak jeszcze dalej, budując na naszych oczach teatralny świat z tego, co pod ręką, z tego, co ma się w głowie i jeszcze - bagatela! - ze znakomitego warsztatu, który pozwala i na brawurowe improwizacje, i na trzymanie się w jasno wyznaczonych granicach formy (nota bene głównie po to, żeby je za chwilę z zaprawioną wdziękiem dezynwolturą przeskoczyć). Tylko tyle? Cóż, niezbędny jest jeszcze jeden element: porozumienie, zaufanie i wspólne doświadczenie tej dwójki, która pojedzie po każdej bandzie i na każdą wyżynę się wzniesie.

"Singles" to zatem znakomita (choć siłą rzeczy komiksowa) egzemplifikacja tego wszystkiego, co znalazło się w książce Magdaleny Grendy "Teatr Porywacze Ciał" wydanej z okazji jubileuszu. Warto poczytać o fenomenie tego zespołu, ale warto też przekonać się o nim na własnej skórze: gratka szczególna dla tych, którzy kolejne spektakle znają na wyrywki, bo to dla nich przeznaczono tam kilka specjalnych smaczków. Jakich? Nie powiem. Mam za to dla wszystkich fanów, którzy nie dotarli w poniedziałek do "Ósemek" albo nie dostali się na spektakl, dobrą wiadomość: będzie powtórka! Rezerwujcie bilety, bo przyjmuję każdy zakład, że najwierniejsi miłośnicy nie odpuszczą sobie okazji, żeby przeżyć to jeszcze raz. Mają przecież pewność, że będzie zupełnie inaczej.

Ewa Obrębowska-Piasecka

  • "Singles" Teatru Porywacze Ciał
  • Premiera: 22.03. o g. 19 w Teatrze Ósmego Dnia
  • następna prezentacja: 28.03, g. 19