Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Wojna i kobieta

Emir Kusturica sam napisał scenariusz i wyreżyserował wchodzącą właśnie do kin wojenno-miłosną historię Kosty i Panny Młodej, a do tego jeszcze w niej zagrał. I to od razu jedną z głównych ról. Na ekranie partneruje mu Monica Belluci, więc już sam ten duet jest pierwszym dobrym pretekstem do obejrzenia "Na mlecznej drodze".

. - grafika artykułu
fot. M. Hartmann/materiały dystrybutora

Drugim może być fakt, że najnowszym filmem twórca kultowego już "Undergroundu" wraca do kin po blisko dziesięcioletniej przerwie. Tym razem postanawia opowiedzieć historię miłości, która od początku skazana jest na niepowodzenie. W ogarniętej wojną Jugosławii zakochują się w sobie cymbalista Kosta (Kusturica) i przepiękna Panna Młoda (Belluci), nazywana tak dlatego, że od początku jest przeznaczona jako przyszła żona lokalnego bohatera wojennego Zagi. Dopóki ten jednak nie wróci do domu, tych dwoje może spotykać się i wymieniać ukradkowe spojrzenia i rozmowy, na przykład przy okazji odbioru mleka, które Kosta dostarcza wojsku.

On uznawany jest za nieszkodliwego dziwaka, który "gada" ze zwierzętami, ona jest kobietą z przeszłością, o której nikt tak naprawdę nic nie wie. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że w Koście zakochuje się nieco szalona Milena - była mistrzyni Jugosławii w gimnastyce artystycznej i jednocześnie siostra Zagi, która zrobi wszystko, by wyprawić im wszystkim podwójne wesele. Jeśli dodać do tego jeszcze wątek ścigania Panny Młodej ("żywej lub martwej") przez żołnierzy nasłanych tu przez jej dawnego kochanka akcja robi się gęsta i zagmatwana. Ale dokładnie tak, jak moglibyśmy się tego spodziewać.

Serbski reżyser nie pokazuje w zasadzie niczego, z czym nie byłby wcześniej kojarzony. Zachowuje swój charakterystyczny poetycko-baśniowy styl i całą gamę symbolicznych odniesień na mapie ponad 2-godzinnego obrazu. Nikogo kto zna jego dotychczasowe dokonania nie zdziwią więc oszczędne - niekiedy porywająco mądre i filozoficzne, innym razem zupełnie błahe - dialogi, ani stosowane zabiegi magiczne jak choćby para kochanków wznosząca się do nieba czy płonąca gęś. Cały świat bohaterów jest zresztą skonstruowany w taki sposób, że łączy w sobie dwie sprzeczności. Z jednej strony okrutną i wyniszczającą wojnę, w której w każdej chwili można zginąć od kuli, z drugiej - sielankową krainę, gdzie wiejskie życie toczy się od wieków ustalonym rytmem, osiołek jest posłuszny, pies wierny, a jadowity wąż pije krowie mleko.

W tym baśniowym, odrealnionym obrazie, zdobionym motywami starego zegara, szczękiem kieliszków z rakiją, skoczną nutą muzykantów i śnieżną bielą sukni ślubnej szybko pojawia się jednak wyrwa. Kusturica próbuje nam powiedzieć, że przeznaczenie z którym raz się rodzimy, towarzyszy nam już do końca życia. Podobnie jak wojna, która wraca do ludzi co jakiś czas, bo jak wiadomo "najniebezpieczniejsze są piękne kobiety i światowe mocarstwa". Na tym fatalistycznym tle tym bardziej wzruszająco wypada czysta, niewymuszona miłość pomiędzy dwojgiem bohaterów. Na tyle silna, że kiedy jedno z nich ginie, drugie chce od razu pójść w jego ślady. Desperacki krok powstrzymać mogą tylko słowa prostego pasterza. Jakie? Że nie warto, bo jeśli oboje zginą, to nikt już nie będzie pamiętał o tej miłości...

Anna Solak

  • "Na mlecznej drodze"
  • reż. Emir Kusturica