Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Superbohaterka z dalekiej północy

Jeszcze niedawno toczył się spór o to, czy zmiany klimatu są wynikiem procesów naturalnych, czy też skutkiem działalności człowieka. W obliczu udowodnionego ścisłego związku między gwałtownym wzrostem średniej temperatury a wzrostem objętości gazów cieplarnianych w atmosferze zwolennicy pierwszej opcji stracili jakiekolwiek rzeczowe argumenty, a prof. Rowiński, wiceprezes Polskiej Akademii Nauk, sytuuje ich na tej samej płaszczyźnie irracjonalności, co antyszczepionkowców. Z tej perspektywy "Kobieta idzie na wojnę" - islandzki komediodramat, będący przy okazji ekologicznym manifestem - jawi się jako wyjątkowo aktualny.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Islandia to piękny kraj i basta. Niestety właśnie upomniały się o nią międzynarodowe korporacje, które zamierzają zagospodarować malownicze tereny, stawiając na nich fabryki. Czy da się uratować unikalną przyrodę krainy gejzerów? 49-letnia Halla, na co dzień dyrygentka chóru, a od święta aktywistka i wojowniczka, nie ma co do tego pewności, ale postanawia zrobić wszystko, co w jej mocy, by tak się stało. Sama wypowiada więc partyzancką wojnę nie tylko ekspansywnym chińskim przedsiębiorcom, ale również własnemu rządowi i podległym mu władzom. Z uporem godnym maniaka dąży do celu, niszcząc kolejne słupy energetyczne, przez które zakłady przemysłu ciężkiego zaopatrywane są w energię elektryczną. Jej batalia staje jednak pod znakiem zapytania, kiedy złożony przez nią kilka lat wcześniej wniosek adopcyjny w końcu zostaje rozpatrzony pozytywnie. Kobieta staje przed trudnym wyborem, w którym musi określić, co liczy się dla niej w życiu najbardziej.

Przeciętny człowiek będzie odwracać wzrok od zwiastunów ekologicznej apokalipsy - bo czymże są brzydkie, zindustrializowane obrzeża Rejkiawiku w obliczu pięknych, ogromnych połaci islandzkiej wyspy? Problem polega na tym, że z każdym dniem te pierwsze się powiększają, a drugie kurczą, a żeby sobie uświadomić powagę sytuacji, należy spojrzeć nieco dalej w przyszłość. Dla rządu nastawionego na doraźne sukcesy, które można wykorzystać marketingowo, energiczna aktywistka Halla, gotowa do największych poświęceń, by uratować świat, staje się więc wrogiem numer jeden.

Bez wątpienia "Kobieta idzie na wojnę" jest więc manifestem, ale w swym zaangażowaniu nie jest manifestem nachalnym - to też przecież pasjonująca opowieść o kobiecie, która potrafi zadbać nie tylko o siebie, ale i o otoczenie. Ocena jej postępowania będzie zależna od światopoglądu widza - jedni ujrzą w niej współczesną superbohaterkę, inni ekoterrorystkę. W świat przedstawiony wkracza nie tylko komedia - w postaci sympatycznego, domniemanego kuzyna Halli czy wyjątkowo pechowego turysty z Hiszpanii - ale również groteska: głównej bohaterce podczas akcji towarzyszą, zamiast ścieżki dźwiękowej, niezmordowani muzycy, którzy akompaniują jej nawet na środku pustkowi czy na dachu kamienicy. Film Erlingssona ma zatem swój unikalny rytm - wybijany przez bębniarza generującego dźwięki roznoszące się po urokliwych terytoriach krainy lodu i ognia.

Wspaniała jest tu Halldóra Geirharðsdóttir. Aktorka, która w swoim kraju jest prawdziwą gwiazdą, w filmie Erlingssona wcieliła się w podwójną rolę - nie tylko walecznej Halli, ale też jej uduchowionej siostry Asy. Jak stwierdziła w jednym z wywiadów, całkowicie utożsamia się z poglądami swojej bohaterki. Nie może więc dziwić, że "Kobieta idzie na wojnę" ma mocno zarysowaną tezę, która jednak - na szczęście - nie przesłania aspektu rozrywkowego i idealnie współgra z formalną zabawą z widzem. Ostatecznie bowiem to nie filmy mają zmieniać świat, a ludzie. Nie bądźmy więc bierni i pamiętajmy, że Ziemia powinna móc ugościć nie tylko nas, ale i przyszłe pokolenia.

Adam Horowski

  • "Kobieta idzie na wojnę"
  • reż. Benedikt Erlingsson

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019