Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Po prostu Adams. Bryan Adams

Poznańskim koncertem Bryan Adams postanowił udowodnić, że już niczego nie musi udowadniać.

Bryan Adams, fot. materiały organizatorów - grafika artykułu
Bryan Adams, fot. materiały organizatorów

Podczas ponad dwugodzinnego występu 53-letni artysta pokazał, że czas jest jego sprzymierzeńcem. Głos piosenkarza, forsowany bezustannie od ponad trzydziestu lat, brzmi naprawdę imponująco.

Don't Give Up

Koncert Adamsa zgromadził w hali Międzynarodowych Targów Poznańskich ok. 7 tysięcy fanów. Najmłodsi liczyli po kilka lat, najstarsi przekroczyli szóstą dekadę życia. Większość uczestników zapytanych przeze mnie o powód, dla którego wybrali się na występ kanadyjskiej gwiazdy, otwarcie przyznawała się do fascynacji jego muzyką (Grażyna z Bydgoszczy, na oko 50+: "Lubię słuchać jego utworów. Podoba mi się brzmienie jego głosu"), inni wypowiadali się z rezerwą (17-letnia Asia z Poznania, ewidentnie zażenowana wyznała: "Tak jakoś wyszło"). Niemniej jednak podczas występu okazało się, że nie znając słów wybrzmiewających hitów, jestem w zdecydowanej mniejszości. Adams właściwie mógłby wejść na scenę i odwrócić mikrofon w stronę widowni (co zresztą co pewien czas robił) - fani potrafiliby bez zająknięcia zaśpiewać każdy kawałek z jego bogatego repertuaru.

(Everything I Do) I Do It For You

Za co Polacy kochają Bryana Adamsa? Wyjaśniły mi to nastolatki z Jarocina - Ania i Zuzia: "Jego piosenki mają bardzo ładne teksty, które często komponują się z tym, co czujemy". Pani Anna z Poznania zauważyła: "To nie jest artysta jednego przeboju. Utrzymuje się na fali od wielu lat". Coś w tym musi być. 30-letni Łukasz dorzucił: "Słuchałem jego muzyki jak byłem taki malutki (wskazał wysokość ok. 1,30 m) i tak już zostało". Utwory Adamsa łączą kolejne pokolenia słuchaczy, każdy z nas kojarzy choć kilka z nich. Stale pojawiają się w audycjach popularnych stacji radiowych. Zgrabnie zaaranżowane kompozycje, oparte na rockowym brzmieniu w wersji soft, doskonale sprawdzają się na wszelkich imprezach rodzinnych. Chętnie podrygują do nich i przedszkolaki, i seniorzy. I choć wielu z nas na pytanie o wspomnienia związane z muzyką Kanadyjczyka kpiarsko parsknie śmiechem, to po chwili zastanowienia, jeśli nie na głos to przynajmniej w duchu, przyzna, że przy " (Everything I Do) I Do It For You" nie raz przytulało się do swojej sympatii na szkolnych potańcówkach. Piosenki Adamsa łagodnie sączą się do ucha, wpadają pod nóżkę, która mimowolnie zaczyna miarowo stukać o podłogę. Płyty Adamsa cieszą się stałą popularnością (sam singiel z kinowego przeboju "Robin Hood" rozszedł się w nakładzie 8 mln kopii!), stanowiąc idealny gwiazdkowy prezent dla mamy, wujka, siostry czy babci. Są przyjemne, nieobciążające intelektualnie i w tym tkwi cały ich urok.

All For One, One For All

Relacjonując czwartkowy występ Adamsa nie sposób nie wspomnieć o tym, że nie był to jedynie popis wielkiej gwiazdy. Entuzjastycznie przyjęty poznański koncert to efekt ogromnego wysiłku całego doskonale zgranego zespołu, który od wielu lat wspólnie przemierza koncertowe szlaki. Muzycy świetnie dogadują się na scenie, zapewniając swoim słuchaczom liczne muzyczne atrakcje i niespodzianki. Publiczność mogła podziwiać zarówno solówki genialnego Keitha Scotta (gitara), jak i show Mickeya Curry'ego, który zaprezentował swoje perkusyjne zdolności na zestawie złożonym z... narzędzi kuchennych.

Tym razem nie było fajerwerków. Ci, którzy spodziewali się wielkiego widowiska, które przejdzie do historii, wyszli rozczarowani. Bryan Adams postanowił bowiem udowodnić, że już niczego nie musi udowadniać. Mnie przekonał.

Karolina Gumienna

  • koncert Bryana Adamsa w ramach festiwalu Akademia Gitary
  • Hala 5 Międzynarodowych Targów Poznańskich
  • 26.07 g. 20