Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Pierwsi i ostatni chrześcijanie w Teatrze Ósmego Dnia

Miejsce dwunastu apostołów zajęło tego wieczoru przy stole dwunastu współczesnych mężczyzn. A teatralna sala zamieniła się w... katakumby.

Nad salą Ósemek dominuje powiększony niemal na całą ścianę obraz Jezusa z owieczką... - grafika artykułu
Nad salą Ósemek dominuje powiększony niemal na całą ścianę obraz Jezusa z owieczką...

Czytania performatywne to forma coraz bardziej popularna na polskich scenach. Nie mamy w niej do czynienia z "pełnymi" spektaklami, ale raczej czymś w rodzaju szkiców, nawiązujących do prób stolikowych. Te szkice stają się jednak ostatnio coraz bardziej rozbudowane inscenizacyjnie, coraz bardziej świadome swojej gatunkowej odrębności. Teoretycznie może na ich bazie powstać pełne teatralne dzieło, ale praktycznie coraz częściej okazuje się, że one same są już dziełami pełnymi, a ich największa siła tkwi właśnie w owej szkicowości, że, broń Boże, nie należy już niczego "domalowywać". "Ufam Tobie" to znakomity przykład takiego właśnie "skończonego" czytania, bardzo precyzyjnie przygotowanego przez autorkę adaptacji Małgorzatę Sikorską-Miszczuk i reżysera Marcina Libera oraz bardzo przejmująco "oddanego" (bo nie da się napisać "zagranego") przez aktorów.

Katakumby w teatrze

Nad salą Ósemek dominuje powiększony niemal na całą ścianę obraz Jezusa z owieczką - taki, jak ze sklepu z dewocjonaliami, a jednak inny, bo monumentalny, pozbawiony kiczowatych kolorów, wtopiony w czarne ceglane ściany. Bardzo blisko widowni długi stół nakryty białym obrusem z dwunastoma miejscami. Przed każdym z krzeseł duża wizytówka z nazwiskiem aktora. W środku miejsce trzynaste. Bardziej wyeksponowane. Bez wizytówki.

Jeszcze nic się nie zaczęło, a ja już czuję coś na kształt skurczu w gardle. Ten widok nadaje bowiem sali, którą znam dobrze od dwudziestu lat, charakter, jakiego jeszcze nie miała, choć zdarzyło się w niej mnóstwo bardzo różnych, bardzo ważnych rzeczy: spektakli, koncertów, spotkań, rozmów. Choć scenografie zmieniały się setki razy. Tego wieczoru jest jednak tak, jakbyśmy pomylili miejsca, jakbyśmy wcale nie trafili do teatru, tylko... Nie, nie do kościoła, nie do katechetycznej salki, nie do gabinetu w kurii, nie do sądu nawet, ale do katakumb, w których spotykali się pierwsi chrześcijanie.

Kino w teatrze

Kiedy gaśnie światło, oglądamy fragment "Złego wychowania" Pedro Almodovara. To scena, w której Ignacio jest na plaży z ojcem Manolo. To wspomnienie z dzieciństwa, które stanie się dla chłopca traumą i doprowadzi go do samobójstwa. Sielanka kończy się w ciągu sekundy: zostaje wstyd, zażenowanie, bezradność, strach i słowiczy, chłopięcy głos śpiewający na melodię "Wróć do Sorento" o bożym ogrodniku.

Reportaż w teatrze

Kiedy światło się zapala, przestrzeń sceny intensywnie wypełnia dwunastu mężczyzn, którzy siadają za stołem. To aktorzy. Okazuje się, że jesteśmy na pierwszej, czytanej próbie spektaklu "Ufam Tobie". Kartki z ich nazwiskami zostają zatem odwrócone i widzimy nazwiska postaci, które zagrają. To nie są postaci fikcyjne, tylko prawdziwi bohaterowie reportażu Romana Daszczyńskiego i Pawła Wiejasa "Grzech ukryty w Kościele", który w 2008 r. ukazał się w "Gazecie Wyborczej". Dotyczył on sprawy księdza Andrzeja D., podejrzanego o molestowanie swoich podopiecznych w szczecińskim schronisku brata Alberta. Mamy więc dominikanina Marcina Mogielskiego, jego brata Marka, księdza Michała, dwóch biskupów (Stefanka i Kamińskiego), senatora Gowina. Mamy też księdza Andrzeja i sześciu chłopców, teraz już mężczyzn, którzy oskarżają go o wykorzystanie w dzieciństwie. Jeden z nich - Krzyś, który popełnił samobójstwo - wypowiada także kwestie reżysera spektaklu.

Reportaż stał się właściwie gotową kanwą scenariusza. Przez fakt wpisania go w kontekst teatralnej próby pojawiają się jednak dodatkowe dialogi dotyczące pracy nad spektaklem, ale też improwizowane przez aktorów komentarze, które raz dotyczą tej roboczej sytuacji teatralnej, kiedy indziej zaś są wyrazem emocji granych przez nich postaci.

Sąd w teatrze

Bohaterowie tej historii to katolicy. Są wśród nich hierarchowie, kapłani i wierni. Historia toczy się wewnątrz polskiego kościoła. Wpisana jest w jego etykę, w jego prawo, w jego obyczaje.

Mamy tu porażające i przerażające zeznania ofiar. Mamy księdza, który nie przyznaje się do winy i siebie uważa za ofiarę pomówień a także "pedalskiej zemsty". Mamy biskupów, którzy decydują o tym, żeby sprawy nie nagłaśniać i nie wyciągać z niej konsekwencji. Do czasu, bo jest i polityk, który bierze na siebie rolę katalizatora sprawiającego, że rzecz trafi jednak do sądów: i kościelnego, i świeckiego. Mamy zakonnika, który sam boleśnie doświadczony, staje się adwokatem krzywdzonych chłopców, ale pada też ofiarą kłamstwa, które i na niego rzuca cień winy. Mamy wreszcie świeckiego wychowawcę, który jest świadkiem, ale i uczestnikiem.

Wszyscy bez wyjątku wierzą w sprawiedliwość, choć jedni chcieliby, żeby stało się jej zadość na ziemi, a inni gotowi są poczekać do wieczności. I oddane są racje wszystkich, choć nie wszystkie budzą taką samą reakcję na widowni. Jaki wyrok podjęliby widzowie, gdyby byli sędziami przysięgłymi? Kogo by oskarżyli? Jak ukarali? Kogo uniewinnili?

Ostatnia wieczerza w teatrze

Dwanaście miejsc przy stole w oczywisty sposób przywodzi na myśl Ostatnią Wieczerzę i dwunastu apostołów. Ich miejsce zajęło jednak tego wieczoru dwunastu współczesnych ludzi mierzących się ze współczesną tragedią i ze swoją wiarą.

Jeszcze w czasie spektaklu przypomniał mi się film Danysa Arcanda "Jezus z Montrealu", w którym trupa niezależnych aktorów podejmuje się odegrania pasyjnego misterium. Szybko się okazuję, że żadne "granie" nie wchodzi w grę, bo nie da się "bezkarnie" powtórzyć tej historii, nawet jeśli na początku miało się taki zamiar. Pasja wpisuję się zatem w życie aktorów, we współczesność wielkiego miasta i staje się przyczynkiem do poważnej dyskusji o katolicyzmie. Nie jest już grana, ale odtwarzana. Staje się rytuałem. Żywym. Bolesnym. Mającym swoje realne konsekwencje.

Podobnie jest w tej sytuacji. Pozornie odtwarzany jest reportaż, a tak naprawdę dwanaście ludzkich pasji wpisanych w tę Pasję, która dla każdego z tych "ostatnich chrześcijan" jest ważnym życiowym odniesieniem. Prawdziwość tej historii udziela się także aktorom. Na próbie czytanej nie umieją jeszcze ról na pamięć. Jeszcze reagują spontanicznie, jeszcze dają im dużo z siebie samych, nie zamkniętych w sztywnej formie spektaklu.

Trzynaste miejsce pozostanie puste do końca. Zarezerwowano je dla aktora, który miał zagrać Jezusa, ale się spóźniał, nie odbierał telefonu, nie odpowiadał na smsy. W ogóle się nie pojawił. W pewnym momencie, kiedy ze sceny miały paść jego kwestie, każdy z bohaterów-aktorów użył tego cytatu z Ewangelii, który jest dla niego najważniejszy. I brzmiały one znacznie dobitniej, znacznie ostrzej, znacznie prawdziwiej niż w jakimkolwiek innym kontekście, w jakim je ostatnio słyszałam.

A kiedy na finał telefon jednak zadzwonił, nikt go nie odebrał.

Życie poza teatrem

Spektakl się skończył. Spełnił rolę świeckich rekolekcji. Zostawił bolesne ukłucie. Uwiera. Dobrze, że teatr uwiera. Ale to przecież nie był tylko teatr. To prawdziwa sprawa. Przekopuję internet w poszukiwaniu informacji o ciągu dalszym tej historii. Czytam teksty, oglądam materiały filmowe. "Winny". "Niewinny". "Umorzenie". "Odwołanie". "Zeznają kolejni świadkowie". Mijają tygodnie, miesiące, lata. Niczego konkretnego do dziś nie wiadomo. Pasja trwa. My też w niej uczestniczymy.

Ewa Obrębowska-Piasecka

  • "Sztuka Dokumentu. 20 lat Ośrodka Teatru Ósmego Dnia": "Ufam Tobie" - czytanie performatywne na podstawie reportażu Romana Daszczyńskiego i Pawła Wiejasa "Grzech ukryty w Kościele"
  • adaptacja sceniczna: Małgorzata Sikorska-Miszczuk
  • reżyseria: Marcin Liber
  • występują: Michał Pabian, Roland Nowak, Filip Frątczak, Wojciech Deneka, Piotr Zawadzki, Janusz Stolarski, Mateusza Ławrynowicz, Łukasz Pawłowski, Andrzej Niemyt, Bartosz Roch Nowicki, Cezary Łukaszewicz, Mariusz Zaniewski
  • premiera - 23.11
  • siedziba Teatru Ósmego Dnia