Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Nowe przestrzenie, stare problemy

Nowa Gazownia, nowa Sala Wielka, Sala Ziemi, Hala nr 2, Aula Artis, Aula Nova... uff, sporo tego nowego! Co z tego wynikło dla kultury w Poznaniu, a co dla tych, co miejsca od lat nie mają? Oto przegląd stanu rzeczy i stanu pomysłów na przyszłość.

. - grafika artykułu
rys. Daria Mielcarzewicz, www.dariamielcarzewicz.com

Wiele, wiele milionów złotych popłynęło na nowe przestrzenie dla kultury w Poznaniu. Chętne do tworzenia nowych obiektów były nie tylko podmioty publiczne, ale też prywatne. Jako pierwsza bieg ukończyła Akademia Muzyczna z Aulą Novą, później przyszedł czas na Aulę Artis, którą wystawiła WSNHiD, dalej pawilon Nowa Gazowania, Sala Ziemi wraz z Halą nr 2, przebudowany kompleks Sali Wielkiej, na finiszującej budowie Centrum Edukacji Teatralnej przy Cytadeli kończąc. Wszystkie pełne wydarzeń przeróżnych. Jeśli do tego dodamy wszystkie inwestycje akademickie, w których każda ma aulę z prawdziwego zdarzenia, to można by pęknąć z dumy i odpocząć dnia siódmego po skończonym dziele stworzenia. Tylko że do tego wcale nikomu niespieszno, dlaczego? Oto odpowiedź:

Adres jest, sceny nie ma

- Kiedy zaczęły się problemy z substancją baraku przy ul. Grunwaldzkiej, pojawił się pomysł, żeby powołać instytucję, która by systematyzowała rzeczywistość nie tylko Teatru Strefa Ciszy, ale wielu poznańskich zespołów, które mają problemy lokalowe, i tak powstał pomysł Centrum Rezydencji Teatralnej "Scena Robocza" - mówi Adam Ziajski z Teatru Strefa Ciszy. Ten ośrodek miał powstać przy ul. Roboczej na Wildzie. Kosztem 2,5 mln zł miała być zaadaptowana przestrzeń postindustrialna jednej z hal po ZNTK, miejsce nie powstało, za to projekt artystyczny "Scena Robocza" owszem.

Przy ul. Koziej na piętrze jest sala prób i parę biur, to Polski Teatr Tańca, biura są do ich wyłącznej dyspozycji, sala już nie, bo korzysta z niej także Szkoła Baletowa. - Wiemy, że nie będziemy mieli budowanej siedziby tylko dla nas, nam chodzi o to, jak dziś możemy wykorzystywać te sceny, które już są, musiałoby to być jednak rozwiązanie systemowe. W naszej dotacji nie mamy bowiem dodatkowych środków na wynajem powierzchni do udostępniania sztuki odbiorcom w różnych, czasem nietypowych miejscach, a tego wymaga specyfika takiego zespołu jak nasz - mówi dyrektor teatru Ewa Wycichowska.

- Mamy od kilku lat od Miasta tzw. lokal za złotówkę. To nasz magazyn na potrzebny do spektakli sprzęt - mówi natomiast Wojciech Wiński z Teatru Usta Usta. - Nasz teatr działa jako stowarzyszenie i grywamy u innych. Istniejemy bez własnej przestrzeni od początku i jako pragmatycy uznajemy tę sytuację za normalną - dodaje Wiński.

- Dla Filharmonii Poznańskiej nic się nie zmieniło - tłumaczy Marian Szymański, zastępca dyrektora tej instytucji. Przez moment pojawiła się nadzieja, że Filharmonia i jej chór, czyli Poznańskie Słowiki, "zamieszkają" na stałe w jednej z tzw. willi miejskich przy ul. Wieniawskiego. - Ta sprawa jest już nieaktualna, bo konserwator zabytków nie zgodziła się na potrzebne przebudowy, by powstała tam sala prób - wyjaśnia Szymański, bo też o takie miejsce im chodzi, występować chcą nadal w Auli UAM, miejscu o wyjątkowej akustyce.

Kto jeszcze jest na liście instytycji bez siedziby? Teatr Porywacze Ciał, Centrum Sztuki Dziecka, Barak Kultury, Teatr Biuro Podróży, Teatr Planeta M, Teatr Muzyczny, Orkiestra Amadeus... Czy dla nich coś zmieniły nowe przestrzenie, które powstały w ostatnich latach? Odpowiedź generalnie przecząca, bo: oferta targów to oferta stricte komercyjna; Aula Nova to obiekt wybudowany z myślą o jej studentach i pedagogach; Aula Artis (podobnie jak Aula Nova) ma ograniczenia jeszcze przez kilka lat wynikające z dofinansowania jej przez środki unijne, a Nowa Gazownia nie dla każdego się nadaje, no i przede wszystkich korzystanie z nich kosztuje. Czy coś da się z tym zrobić i czy należy coś z tym zrobić?

Każdy ma adres, każdy ma mieć scenę?

- To, że instytucje chcą mieć swoją siedzibę, jest naturalne, ale czy wszystkie powinny je mieć? - zastanawia się Anna Hryniewiecka, dyrektor Centrum Kultury Zamek. - Myślę, że to nie jest najwłaściwsze stawianie sprawy, bo czasami posiadanie własnego miejsca rodzi pokusę zawłaszczania go tylko dla swoich projektów, zamykania się na inne idee i artystów, wtedy pojawia się niebezpieczeństwo rutyny i samozadowolenia, cała sztuka polega na tym, żeby z otwartości uczynić wartość niezagrażającą własnej tożsamości. Zamknięcie jest realnym zagrożeniem, choć mam świadomość, że to pogląd kontrowersyjny - zastrzega dyrektor Hryniewiecka. Inaczej uważa Jerzy Moszkowicz, dyrektor Centrum Sztuki Dziecka, które od lat korzysta z gościnności CK Zamek, a które niedługo będzie mieć swoją scenę w powstającym przy Cytadeli Ośrodku Edukacji Teatralnej. - Działalność codzienna, regularna potrzebuje swojego konkretnego miejsca - tłumaczy dyrektor Moszkowicz. - Także dlatego, że ludzie postrzegają i identyfikują instytucje kultury przez pryzmat miejsca, w których one funkcjonują. W przypadku Centrum Sztuki Dziecka tego do tej pory brakowało. Często zdarzało się nawet, że przypisywano naszą działalność tym, z których pomieszczeń akurat korzystaliśmy - zauważa.

- To jest problem dużo szerszy, bo pytamy o model uprawiania kultury w obecnej rzeczywistości - mówi Dariusz Jaworski, zastępca prezydenta Poznania. - Jeszcze niedawno wyobrażano sobie, że każda instytucja musi mieć swoją siedzibę. Tymczasem dzisiaj mnogość kulturalnych inicjatyw jest tak duża, że nie wyobrażam sobie, by to było możliwe, a nawet konieczne - podsumowuje Dariusz Jaworski.

Nowe sceny adresem dla wielu

- W misji Zamku, otwartej instytucji, istotną rolę pełni współpraca i udostępnianie przestrzeni innym - artystom, stowarzyszeniom, instytucjom - mówi Anna Hryniewiecka. - Wysłaliśmy zaproszenia do wszystkich tych, którzy mają ciekawe projekty, by dać im znać, że jesteśmy po to, by służyć naszą pomocą, ale nie tylko biernie użyczać sal na wydarzenia, lecz także je współrealizować - zaznacza dyrektor Hryniewiecka.

- Wszystkie zgłoszenia instytucji, które zwracają się do Estrady Poznańskiej, a które chciałyby skorzystać z przestrzeni Pawilonu Nowa Gazownia, są rozpatrywane pozytywnie - zapewnia Jagoda Troczyńska z Estrady Poznańskiej. - Mamy ustalone stawki za wynajem, komercyjne i specjalne dla instytucji kultury, które można jeszcze negocjować. Większość wydarzeń jest przez nas współorganizowana - mówi Troczyńska.

Tak będzie też w budowanym właśnie obok Cytadeli przez Wydział Oświaty Urzędu Miasta Centrum Edukacji Teatralnej przy Szkole Podstawowej nr 83. - Szkoła artystyczna "Łejery" będzie mogła wreszcie dzielić się swoim dorobkiem z innymi szkołami Poznania i jego mieszkańcami - cieszy się Jerzy Hamerski ze Stowarzyszenia "Łejery". - Stowarzyszenie ma bardzo ambitne plany związane z edukacją teatralną dzieci i młodzieży - dodaje. Potwierdza to Jerzy Moszkowicz z Centrum Sztuki Dziecka, które będzie głównym partnerem "Łejerów" w nowym budynku: - Będzie się tam odbywać znaczna część naszych dotychczasowych działań. Dzięki tej zmianie, mając ten sam budżet, będziemy mogli więcej robić. Będzie więcej własnych realizacji, ale starczy także miejsca dla innych artystów, zainteresowanych twórczością dla młodych odbiorców, dla koprodukcji i występów gościnnych - wyjaśnia Moszkowicz. Polski Teatr Tańca też uzyskał przyczółek, choć tymczasowy i mający swoje mankamenty, to jednak bardzo konkretny, bo jest to Hala nr 2 należąca do MTP. - W ramach inwestycji z funduszy Samorządu Województwa Wielkopolskiego zaadaptowano na potrzeby Polskiego Teatru Tańca Halę nr 2 MTP, zapewniając artystom również niezbędne zaplecze. Teatr, na ustalonych, korzystnych zasadach, będzie użytkować tę przestrzeń do końca 2014 r. - wyjaśnia dyrektor Agata Grenda. Być może, kiedy skończy się okres ograniczeń z powodu dofinansowania unijnego, teatr Ewy Wycichowskiej zagości na stałe w Auli Artis, która jest idealnym miejscem dla teatru tańca. Na stałe korzystanie z innych scen "marszałkowskich" nie ma szans z przyczyn prozaicznych: uniemożliwiłoby to zespołom tych teatrów dotychczasowe funkcjonowanie.

Scena będzie, adresu jeszcze nie ma

Prawdziwa rewolucja może jednak dopiero nadejść. Urzędnicy miejscy planują bowiem rozwiązać sprawę "bezdomności" kompleksowo. - Mamy pomysł na powstanie podmiotu, który roboczo nazwaliśmy "Kombinatem teatralnym" - zdradza koncepcję zastępca prezydenta Dariusz Jaworski. - Znalazłyby się tam takie instytucje jak Teatr Muzyczny, Polski Teatr Tańca czy Orkiestra Amadeus oraz teatry niezależne - mówi. - "Kombinat" trzeba by wybudować lub zaadoptować istniejącą już przestrzeń, np. Starą Gazownię. - wyjaśnia Jaworski. - Szansa jest jednak realna bo w nowym rozdaniu unijnych funduszy trzeba stworzyć projekty, które byłyby projektami obejmującymi jak najszerszy zakres problemowy, podmiotowy i terytorialny - tłumaczy zastępca prezydenta Dariusz Jaworski.

- To bardzo świeży pomysł - mówi Robert Kaźmierczak, dyrektor Wydziału Kultury i Dziedzictwa Urzędu Miasta. - Założenie jest takie, aby rozwiązać problemy lokalowe kilku instytucji, teatrów, orkiestry - bez względu na to, kto je prowadzi. Realizując jedną dużą inwestycję infrastrukturalną, można stworzyć miejsce z kilkoma scenami, ale także - w celu obniżenia kosztów funkcjonowania - z przestrzeniami częściowo wspólnymi. To da warunki do łączenia i przenikania się potencjałów artystycznych tych podmiotów, a w konsekwencji być może i publiczności - tłumaczy Kaźmierczak. - Realizacja byłaby możliwa przy dużym dofinansowaniu z nowego rozdania środków unijnych. To być może ostatnia szansa na tak duże pieniądze z Unii - dodaje.

Szansa rysuje się także dla Filharmonii Poznańskiej. Miejska spółka Wielkopolskie Centrum Wspierania Inwestycji pracuje nad koncepcją zabudowy działek przy ul. Skośnej za Akademią Muzyczną. Miałby tam powstać nowy budynek dla Szkoły Muzycznej, ale także właśnie dla Filharmonii i jej chóru. Czas pokaże, czy koncepcje staną się rzeczywistością.

Jan Gładysiak